sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 30.






Dziś mogę grać o wszystko,
lecz nie wszystko mi jedno.





Gwałtownie się odwróciłam stając plecami do okna i spojrzałam na osobę, która miała czelność zakłócić mi mój spokój.
-Tak bardzo Cię przepraszam! – krzyknęłam i podbiegłam do niej mocno ją przytulając.
-Nie przepraszaj, wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej. – pogładziła dłonią moje plecy i pocałowała mnie w policzek. – Ale nie zawsze możesz ingerować w moje sprawy.
-Wiem Asia, teraz to do mnie dotarło. – poczułam jak po policzku spłynęła mi łza. – Tak bardzo Cię przepraszam.
-Już dobrze, nie gniewam się. – uśmiechnęła się.
-Jesteś z nim szczęśliwa? – chwyciłam ją za dłoń i pociągnęłam ją w kierunku swojego łóżka. – Tylko powiedz szczerze.
-Dianik, na nikim mi nigdy tak bardzo nie zależało jak teraz na nim. – spojrzała przed siebie obierając sobie jakieś odległe miejsce za punkt spoczynku swojego wzroku. – Na nikim mi tak cholernie nie zależało. Kiedy jestem przy nim, czuję że czas się zatrzymał, że stanęło wszystko w miejscu, a my sami żyjemy na tym świecie.
-To zupełnie tak, jak byłam przy Maćku.. – westchnęłam.
-Diana, dlaczego z nim nie porozmawiasz?
-Bo nie chcę? Nie potrafię? Nie jestem w stanie? – zaczęłam sama zamęczać siebie pytaniami.
-Może powinnaś się z nim spotkać, porozmawiać z nim, wyjaśnić sobie to wszystko?
-Asia, ale ja nie potrafię.. – schowałam głowę w dłoniach. – Nie potrafię.
-Dianik. – chwyciła moje dłonie w swoje i spojrzała w moje oczy. – Czego Ty się boisz, co? To prędzej on powinien bać się spotkania z Tobą.
-Nie potrafię na niego spojrzeć. – otarłam mokre od łez policzka. – Za każdym razem jak przechodzę obok tego bloku widzę jego całującego się z tą rudowłosą dziewczyną. Za każdym razem, rozumiesz?
-Rozumiem, rozumiem. – głęboko westchnęła i objęła mnie ramieniem. – Zranił Cię, ale to nie oznacza, że nie powinnaś z nim porozmawiać. Wręcz przeciwnie. Powinnaś mu pokazać, że jesteś silna i dajesz sobie z tym radę.
-Ale ja właśnie nie daję sobie z tym rady..
-Wiem o tym, widzę to, bo bardzo dobrze Cię znam. – uniosła kąciki ust ku górze. – Ale on tego nie wie.
-Co masz na myśli?
-Pokaż mu, że żyjesz dalej, wyjdź ze znajomymi, śmiej się, a jeżeli będziesz płakać to jedynie ze szczęścia.
-Myślisz, że będę potrafiła?
-No ale kto jak nie Ty? – uśmiechnęła się szeroko. – Wszystko co złe jedynie potrafi Cię wzmocnić.
-Dziękuję. – mocno ją przytuliłam i pocałowałam w policzek.
-Bądź gotowa jutro o jedenastej. – uniosła brwi do góry. – Idziemy na zakupy.
-Będę. – uśmiechnęłam się.
Odprowadziłam ją do drzwi i jeszcze raz przytuliłam, tym razem na pożegnanie. Brakowało mi tej takiej naszej rozmowy, jej wsparcia. Ostatnimi dniami za bardzo się kłóciłyśmy, zamiast wspierać. To było najgorsze. Od razu po wyjściu Aśki wbiegłam na górę i udałam się wraz z pidżamą do łazienki. Wzięłam długi, odprężający prysznic i biały, puszysty ręcznik okalający moje ciało zamieniłam na wcześniej zabrany strój. Rozczesałam jeszcze mokre włosy i wysuszyłam je, po czym opuściłam łazienkę i weszłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku i wyjęłam z szuflady zeszyt i długopis. Otworzyłam na kolejnej pustej stronie i zabrałam się za pisanie.


„Musisz walczyć o swoje szczęście.
Musisz walczyć o swoje dobro.
Musisz udawać szczęśliwą, choć tak nie jest.
Musisz pokazać światu, że jesteś silna.
Musisz udowodnić, że potrafisz.
Musisz sama uwierzyć w siebie.
Musisz uwierzyć w swoją siłę.
Zawsze wszystko MUSISZ.”

  
Zamknęłam zeszyt i schowałam go do szuflady, a sama położyłam się na łóżku i oddałam się w objęcia Morfeusza.



***



Obudziłam się dośćźno, tym bardziej, że na jedenastą byłam umówiona z Aśką. Momentalnie podniosłam się z łóżka i zabierając jakieś dobrze wyglądające ubrania dosłownie wbiegłam do łazienki. Pidżamę zamieniłam na owe ubranie, wcześniej przemywając twarz. Zrobiłam delikatny makijaż, włosy spięłam w wysokiego kucyka i wyszłam. Zabrałam torbę i zbiegłam na dół. Tam porwałam kanapkę, którą właśnie Daga kończyła robić i od razu rozległ się odgłos dzwonka do drzwi. Szybko je otworzyłam i zaprosiłam przyjaciółkę do środka informując ją, że wejdę tylko po telefon. Szybko wbiegłam po schodach i wzięłam z biurka telefon, który włożyłam do jednej z torebkowych kieszonek. Zeszłam na dół i żegnając się z Dagmarą razem z Joanną opuściłam mieszkanie. Ku mojemu zdziwieniu przed blokiem czekał Aleks. Spojrzałam złowrogo na Aśkę, a ona tylko się wyszczerzyła i pociągnęła mnie za dłoń.
-Aśka, nie idę z nim nigdzie. – mruknęłam stając w miejscu i nie pozwalając się jej ciągnąć.
-Diana, proszę Cię. – odwróciła się do mnie przodem. – Przyjaźniliście się, ale nie pozwolę, żeby to co kiedyś było między Wami zaprzepaściło Waszą przyjaźń.
-Skąd o tym wiesz?
-Powiedział mi, w końcu jesteśmy parą, prawda?
Jedynie mruknęłam pod nosem i kiwnęłam z niedowierzania głową, po czym wsiadłam do samochodu. Na jego jakże wypowiedziane ciepłym głosem „cześć” wysiliłam się jedynie na sztuczny uśmiech. Zapięłam pasy bezpieczeństwa, a co w końcu trzeba, prawda? Kiedy tylko ruszyliśmy przekręciłam głowę w stronę szyby i wpatrywałam się zupełnie bez sensu w mijające bloki. Nie wsłuchiwałam się za bardzo w ich rozmowę, bo przecież nie dotyczyłam ona mnie, więc po co miałam im przerywać?
-Diana, w ogóle nas nie słuchasz.
-Sorry, zamyśliłam się. – mruknęłam pod nosem nie odrywając wzroku od okna samochodu.
-Jedziemy do Łodzi do galerii?
-Jak wolicie. – wzruszyłam beznamiętnie ramionami.
Słyszałam ich głośne westchnięcie, ale nie miałam ochoty odzywać się. Po kilku minutach jazdy zobaczyłam znak, który informował o tym, że wyjechaliśmy z Bełchatowa. Jednak biorąc pod uwagę to, że miałam spędzić dzień z Aleksem odechciało mi się dosłownie wszystkiego. Cieszyłam się z tego, że wyrwę się z domu w towarzystwie Aśki, ale kiedy zobaczyłam, że nie jest sama cała radość gdzieś zniknęła w jednej sekundzie. Kiedy dotarliśmy do Łodzi zaczęliśmy maraton po sklepach. Aśka kupowała wszystkie rzeczy, które uznała za potrzebne w Serbii, a ja tylko kiwałam głową w geście doradzenia jej.
-Chodź, jeszcze pójdziemy po jakieś odpowiednie buty. – szeroko się uśmiechnęła i pociągnęła mnie za dłoń.
-Wiesz co, idź z Aleksem, ja pójdę do kawiarni. – wysiliłam się na uniesienie kącików ust ku górze.
-Na pewno? – spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
Oni poszli dalej szaleć po sklepach, a ja poszłam odnaleźć jakąś kawiarenkę. Od razu weszłam do Cubusa i zajęłam wolny stolik. Zamówiłam Caffe Latte i wyjęłam z torby zeszyt wraz z długopisem.


„Nie płacz, nie ma sensu.
Nie płacz, nikt nie jest wart Twoich łez.
Nie płacz, bo to nie pozwoli zapomnieć.
Nie płacz, bo płacz w niczym nie pomoże.”

  
Kiedy chowałam zeszyt do torby, kelnerka akurat podała mi moją kawę. Podziękowałam skinieniem głowy i rozglądając się dookoła spokojnie moczyłam usta w otrzymanej cieczy. Kiedy wypiłam uregulowałam rachunek i wyszłam z kawiarni.
-Patrz jak chodzisz, kretynie!






______________________________________________________________
Jest trzydziestka. ;). Trochę krótsza, bynajmniej mi się tak wydaje, więc od razu przepraszam. ;). Wyszedł jakiś dziwny, w ogóle mi się nie podoba. Ale w sumie ocenę wolę pozostawić Wam. ;)
Zapraszam również TUTAJ, niebawem pojawić się powinien początek nowej historii, a tymczasem zapraszam do zapoznania się z bohaterami. ;)


Jeżeli już tutaj jesteś i przeczytałeś rozdział to zostaw komentarz, to bardzo motywuje! ;>



9 komentarzy:

  1. Kurdę ja już tu taki zaciesz ,że no z Aśką już wporzo pójdą sobie na babski wypadzik ,a tu masz babo placek, a raczej Aleksa XD Nie dziwię się jej zachowaniu no! Na kogoś to wpadła? Mooooooże Maciej M.? Popieram Aśkę, powinna z nim porozmawiać :D

    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na kogo ona wpadła.Ja popieram Aśkę, Diana powinna pogadać z Maćkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aśka dobrze gada! Polać jej!! A tak serio, to też wydaje mi się, że Diana powinna porozmawiać z Maćkiem. Powinna także pokazać mu, że świetnie sobie radzi i jest silna.

    Pozdrawiam, no_princess ;D

    http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/ - 10. rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, no! Aśka nie powinna ciągnąć ze sobą Aleksa, każdej kobiecie jest potrzebny taki babski wypad, nie wiem...może ona jeszcze jest w tej fazie fascynacji? I dlatego tak wszędzie go zabiera ze sobą. W każdym razie nie zazdroszczę Dianie tego co przeżywała, nie za ciekawie miała buszując z nimi po tych sklepach.
    Ciekawe kto to na nią wpadł? Ja myślę, że Maciek, a jak nie to zrób tak, żeby to był on bo oni muszą porozmawiać! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie nadrobiłam wszystkie zaległości ;)
    Mam nadzieję, że Maciek to wszystko Dianie wyjaśni i będą szczęśliwi... Muzaj to jedyna osoba w tym opowiadaniu, którą lubię bezwarunkowo ;D Oby Aleks nie zranił Aśki. Może odkrył swoją wielką, prawdziwą miłość? Niech weźmie to pod uwagę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że historia się spodobała! ;)
      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń