czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 10.





Cała harmonia tego świata
składa się z elementów sprzecznych.




Nie wierzyłam własnym oczom. Ale co on tutaj robił? Przecież nie jest możliwe, że wrócił. Nie on. Jeszcze niedawno Aśka mi mówiła, że nadal jest za granicą, w Anglii, a teraz stoi w moich drzwiach ?
-Nie zaprosisz mnie do środka ? – uśmiechnął się i momentalnie wszystko wróciło.
-Czego chcesz? Skąd wiesz, że tutaj mieszkam ? – zmierzyłam go wzrokiem.
-Porozmawiamy ? – ponownie się uśmiechnął.
Niepewnie wpuściłam go do środka i ręką wskazałam salon, gdzie po chwili razem się znaleźliśmy. Usiadł na kanapie, a ja nie zdecydowałam się usiąść obok niego, dlatego zajęłam miejsce na fotelu.
-Nie zaproponujesz nawet nic do picia ? – zmarszczył brwi.
-Daruj sobie. – jęknęłam. – Czego chcesz ?
-Chciałem porozmawiać. – usiadł bliżej mnie.
-Przejdź do rzeczy.
-Wyjechałem, wiem, źle zrobiłem. – podniósł się i kucnął tuż przede mną. – Ale przemyślałem sobie to wszystko i jestem pewny swoich uczuć do Ciebie. Kocham Cię i żałuję wszystkiego tego co źle zrobiłem.
-Marcin, daruj sobie. – podniosłam się i wyminęłam go, po czym stanęłam obok okna. – Myślisz, że co? Że pojawisz się i wszystko nagle będzie tak jak kiedyś ?
-Proszę Cię, Dianka. – stanął za mną i ułożył swoje dłonie na moich biodrach. – Daj nam ostatnią szansę.
-Nie Marcin, zrozum mnie. – odwróciłam się do niego przodem, a nasze twarze dzieliły centymetry. – Ułożyłam sobie życie bez Ciebie. Wiesz jak się czułam każdego dnia jak tak po prostu wyjechałeś?
-Wiem, to znaczy do..
-Nie, właśnie nic nie wiesz. – przerwałam mu, a po moich policzkach spłynęły łzy. – Nie było Cię przy mnie wtedy, kiedy Cię najbardziej potrzebowałam, tak po prostu Cię nie było. A teraz idź.
Odsunęłam się od niego i podeszłam do drzwi, które otworzyłam. Niechętnie podszedł do nich. Delikatnie ułożył dłoń na moim policzku, ale odchyliłam się sprawiając, że opada ona z mojej twarzy. Wyszedł, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi opierając się o nie. Zsunęłam się po nich siadając na podłodze. Kolana przysunęłam do siebie i schowałam w nich twarz.
-Nie, koniec tego. – powiedziałam sama do siebie podnosząc głowę.
Wstałam z podłogi i ocierając łzy ruszyłam w kierunku swojej sypialni. Z powodu zmęczenia postanowiłam się położyć. Wzięłam pidżamę i weszłam do łazienki. Tam do wanny nalałam różnych zapachowych olejków i odkręciłam ciepłą wodę. Zmyłam makijaż i rozplątałam swoje włosy. Zdjęłam ubranie i zakręciłam kurek z ciepłą wodą. Weszłam do wanny i wygodnie się w niej ułożyłam. Tego potrzebowałam. Gorącej kąpieli, aby odreagować i zapomnieć o tym wszystkim co dzisiaj się stało. Kiedy woda stawała się chłodniejsza opuściłam wannę i wyciągnęłam korek, co sprawiło że woda powoli z niej wypłynęła. Otarłam ciało puszystym ręcznikiem i ubrałam pidżamę. Włosy owinęłam ręcznikiem i przeszłam do sypialni. Przecież jeszcze nie wyjęłam swojej kosmetyczki i różnych tego typu rzeczy, oczywiście zapomniałam. Wszystko to czego potrzebowałam na teraz wzięłam i weszłam ponownie do łazienki. Z głowy zdjęłam ręcznik i wysuszyłam włosy, po czym upięłam je w luźnego koka. Z uśmiechem na twarzy położyłam się na łóżku i okryłam kołdrą, a już po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza.

***

Następnego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi. W sumie nie pukanie, bo tak delikatnie nie można było tego nazwać. To było walenie, tak ten wyraz dokładnie opisuje to co mnie obudziło. Przetarłam oczy i niechętnie ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzyłam je, a Michał jak to Michał zaczął się śmiać.
-Co Cię tak śmieszy ? – jęknęłam zapraszając go do środka.
-Jest godzina dwunasta, a o czternastej trzydzieści mamy mecz, zapomniałaś ? – spojrzał na mnie.
-Szczerze mówiąc to tak. – wzruszyłam ramionami.
-Wypad ubierać się i jedziemy ! – krzyknął i rozsiadł się na kanapie.
Ziewnęłam, zamykając przy tym buzię i wolnym krokiem weszłam do sypialni, skąd przeszłam do łazienki. Tam przemyłam twarz zimną wodą i ponownie wyszłam. Z szafy wzięłam ciuchy i znów przeszłam do łazienki. Postawiłam na czarną, dopasowaną sukienkę przed kolano, a do tego kurtkę jeansową. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zawsze, a do tego włosy delikatnie pokręciłam lokówką i wyszłam. Na nogi wsunęłam czarne szpilki z czerwoną podeszwą i stanęłam przed Michałem.
-Możemy iść. – uśmiechnęłam się.
-Maciek jedzie z nami, nie wspominałem o tym ? – wyszczerzył się i podrapał po karku.
-Nie. – jęknęłam i wraz z nim ruszyłam w kierunku drzwi.
Wyszliśmy, a ja zamknęłam z nami drzwi chowając klucze do torebki. Zeszliśmy piętro niżej, a tam czekał już Maciek. Przywitał się z Miśkiem przybijając z nim piątkę, a później podszedł do mnie.
-Pięknie wyglądasz. – szepnął przytulając się do mnie.
Posłałam w jego kierunku ciepły uśmiech i w trójkę wyszliśmy z bloku. Od razu wsiedliśmy do samochodu, ale oczywiście ja byłam dzieckiem i musiałam siedzieć w tyle. Bynajmniej tak to sobie interpretowałam i taka interpretacja bardziej mi odpowiadała. Około godziny trzynastej minut trzydzieści byliśmy pod halą. Przy wejściu pożegnałam się z chłopakami i skierowałam się na salę, a chłopaki poszli do szatni, aby się przebrać. Stanęłam w drzwiach wejściowych sali i rozejrzałam się dookoła. Plastikowe krzesełka z minuty na minutę zapełniały się kibicami. Niektórzy mieli na twarzy napisane SKRA, a inni wchodzili z wielkimi transparentami, na których były napisy typu: „Witamy w Ulu”. W innym sektorze znajdował się klub kibiców Resovii. Ich nie mogło zabraknąć, jeździli za swoimi ulubieńcami wszędzie.
-Czy mogę panią przeprosić ? – tak, ten głos poznam wszędzie.
-Ależ oczywiście, panie Krzysztofie. – uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam w stronę Ignaczaka.
-Jeżeli chce pani autograf to nie teraz. – machnął dłonią.
-Wiesz co, ale żeby mnie nie pamiętać ?! – oburzyłam się i założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Ciebie nie da się nie pamiętać. – zaśmiał się i wystawił ręce w moją stronę, a ja przytuliłam się do niego. – Ale wyrosłaś.
-A gdzie tam, buty robią swoje. – poruszałam zabawnie brwiami i razem z rzeszowskim libero zaczęliśmy się śmiać.
-Pamiętam Cię jako taką małą dziewczynkę. – starał się pokazać to na palcach.
-No wiesz co. – zmierzyłam go wzrokiem. – Aż taka mała to nie była.
Znów zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy na salę. Każde miejsce, które przed kilkoma minutami było wolne w tej chwili już było zajęte. Cały urok meczów powoli się zaczynał.
-Powodzenia. – szepnęłam i przytuliłam się do Ignaczaka.
-Igła, nie podrywaj ! – dotarł do nas głos.
-Spadaj, Bartman. – Krzysiek pokazał mu jakże miłego środkowego palca, a ten stanął obok niego i położył rękę na jego ramieniu.
-A cóż to za piękność podrywasz, drogi Krzysztofie ? – spojrzał na mnie, a ja poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Wyciągnął dłoń w moją stronę. – Zbyszek Bartman.
-Diana. – uścisnęłam jego dłoń. – Diana Winiarska.
-Tak, dobrze myślisz, siostra Winiara. – Igła od razu zareagował widząc minę rzeszowskiego atakującego.
Porozumiewawczo spojrzeliśmy się na siebie wraz z Ignaczakiem i po chwili śmialiśmy się w niebogłosy. Spojrzałam w głąb korytarza, a tam już pojawiali się bełchatowianie.
-Młoda, nie ujawniaj tam naszej taktyki! – Winiar stanął tuz obok mnie i przywitał się z reprezentacyjnymi kolegami.
-Michał. – Zbyszek zarzucił rękę na jego ramię. – Dlaczego nie chwaliłeś się, że masz tak piękną siostrę ?
-A po co mam się chwalić ? – zmierzył go wzrokiem. – Jeszcze rok temu nie była taka piękna.
-Michał ! – krzyknęłam i uderzyłam go w ramię.
-Taka prawda. – wzruszył ramionami.
Pożegnałam się z wszystkimi znajomymi i każdemu życzyłam powodzenia, po czym zajęłam jedno z nielicznych wolnych miejsc tuż za bandami reklamowymi. Od pierwszej piłki mecz był zacięty, co potwierdzał również wynik spotkania, które zakończyło się 3 do 2, niestety na niekorzyść bełchatowskiego klubu. Po rozdaniu setek autografów chłopaki wrócili do szatni, a ja wraz z nimi. Oczywiście nie wchodziłam do środka, bo nie miałam ochoty spoglądać na smutnego Aleksandara, niestety smutnego. Usiadłam sobie na krzesełku tuż obok szatni i w spokoju oczekiwałam aż Michał wraz z Maćkiem opuszczą to pomieszczenie. Ale oczywiście byłam świadoma, że będę długo na nich czekać.
-O proszę, kogo ja tutaj znów widzę. – zaśmiał się i usiadł obok mnie.




środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 9.





Czasami tak trudno spojrzeć na kogoś,
od kogo kiedyś nie mogliśmy oderwać wzroku.




Daniel wypuścił mnie ze swoich objęć, a ja przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się. Alek stał i wpatrywał się we mnie jak w jakiś obrazek.
-Porozmawiamy? – powtórzył swoje pytanie.
-Alek, nie teraz.. – spojrzałam na niego. – Masz trening, nie chcę abyś miał problemu w pana Nawrockiego.
-Nie chcesz, abym miał problemy u Nawrockiego? – podszedł bliżej mnie. – Czy nie chcesz ze mną rozmawiać?
Spojrzałam w jego oczy, ale spuściłam wzrok gdy tylko poczułam jak moje oczy stają się wilgotne. Szybko otarłam pojedynczą łzę, która spłynęła po moim policzku. Odsunęłam się na kilka kroków od niego i odwróciłam się, po czym szybkim krokiem odeszłam w głąb korytarza. Przechodząc obok szatni chłopaków zauważyłam, że drzwi są uchylone. Zajrzałam do środka, a tam oczywiście w najlepsze sobie panowie siedzieli i śmiali się, choć wcale nie wiem dlaczego im było tak do śmiechu, ale cóż.
-A wam co tak do śmiechu ? – otworzyłam szerzej drzwi i stanęłam w nich opierając się o ich framugę.
-A co, nie można się nawet pośmiać ? – Karol wybił się przed tłum.
-Mógłbyś chociaż koszulkę ubrać! – zakryłam oczy dłonią, a w całej szatni rozległa się salwa śmiechu.
-A co, nie podoba Ci się moje ciało ? – wygiął usta w dzióbek i zbliżył się do mnie.
-Widziałam lepsza. – poklepałam go po policzku.
-O czym ja nie wiem ? – Misiek momentalnie znalazł się tuż obok mnie zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Michał.. – jęknęłam spoglądając na niego.
-No dobra, dobra. – objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
-A teraz ruszać swoje dupy i na salę ! – krzyknęłam klaszcząc w dłonie.
-Zapomniałaś dodać seksowne ! – Zati odwrócił się do mnie tyłem i zaczął wypinać swój tyłek w moim kierunku.
-Matołów na tym świecie jest bardzo dużo. – westchnęłam i odwróciłam się w drzwiach. Za mną stał Aleks. Spojrzałam w jego oczy, a ten bez żadnego słowa wyminął mnie i wszedł do szatni.
-Cześć. – usłyszałam z oddali.
-Maciek! – pisnęłam i podbiegłam do niego, po czym przytuliłam go na przywitanie.
-Spacer po treningu ? – poruszał zabawnie brwiami.
-Wiesz co, nie tym razem. – wysiliłam się na sztuczny uśmiech. – Po treningu jadę z Michałem pooglądać jakieś mieszkania.
-Mieszkania ? – zmarszczył czoło.
-Tak. – uśmiechnęłam się, jednak tym razem ten uśmiech był szczery. – Chcę, aby Michał mi wynajął jakieś mieszkanie. Chcę się usamodzielnić i udowodnić mu, że poradzę sobie sama.
-No tak, nie dość że piękna, mądra to do tego chce być samodzielna. – ułożył swoją rękę na moim ramieniu i wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku sali.
-Nie podlizuj się ! – dźgnęłam go palcem w żebra. – ale kto wie, kto wie może niedługo będziemy sąsiadami.
Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczętami, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo przywołał go do siebie pan Nawrocki. Niechętnie odszedł ode mnie w jego kierunku, a ja przywitałem się z nim skinieniem głowy. Rozejrzałam się dookoła i zajęłam jedno z plastikowych krzesełek. Na salę zaczęli powoli schodzić się pozostali siatkarze bełchatowskiego klubu. Obserwowałam uważnie każdego po kolei, ale najbardziej martwił mnie Aleks. Na jego twarzy nie widniał ten cudowny uśmiech, którym witał mnie każdego razu gdy z nim się widziałam, a w jego oczach nie widniały te iskierki, które przepełniały całe moje ciało. Wręcz przeciwnie. Był smutny i wyglądał na rozżalonego. W jego oczach zamiast radości widniał smutek, żal a nawet rozgoryczenie. Uśmiech zamienił na smutną minę, która przepełniała nawet mnie smutkiem. Nie rozumiałam dlaczego się tak zachowuje, dlaczego z jego twarzy zniknął ten cudowny uśmiech, ale wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać i dowiedzieć się o co mu chodzi. Ale jednego byłam pewna. Nawet jeżeli dobrowolnie nie chciałby mi powiedzieć tego, co go dręczy wyciągnęłabym to od niego siłą. Nie wiedziałam nawet kiedy minął ten czas treningu, bo kiedy wyrwałam się z tych wszystkich rozmyśleń siatkarze kierowali się ku wyjściu. Szybko zerwałam się z krzesełka i pognałam w ich kierunku. Oni weszli do szatni, a ja usiadłam na krzesełku obok drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu Michał dość szybko się uporał i znalazł się obok mnie. Spojrzał na mnie, po czym podniosłam się, a ten objął mnie ramieniem. Uśmiechnięci wyszliśmy z hali i od razu skierowaliśmy się na parking, gdzie wsiedliśmy do jego samochodu.
-Diana, poczekaj ! – usłyszałam za sobą krzyk. Tak, dobrze myślicie. Wołał mnie Aleks.
-Daj mi chwilę. – spojrzałam na brata, a ten kiwnął głową i wsiadł do samochodu.
-Porozmawiamy ? – Anatasijević podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.
-Ale nie mamy o czym. – zabrałam swoją dłoń od jego i odsunęłam się kawałek.
-Wyszłaś bez pożegnania. – pogładził dłonią mój policzek ponownie się zbliżając.
-Zostawiłam Ci karteczkę. – westchnęłam spoglądając w jego oczy.
-Nie pożegnałaś się. – dzieliły nas dosłownie milimetry, a na swoim ciele czułam jego ciepły oddech, który przyprawiał mnie o dreszcze.
-Chciałam porozmawiać z bratem. – niepewnie wskazałam dłonią na samochód.
-Diana, posłuchaj.. – szepnął układając swoją drugą dłoń na mojej talii.
-Aleks, ale my naprawdę się spieszymy.. – chwyciłam dłoń, którą gładził mój policzek i zdjęłam ją z niego.
-Ale czy Ty nie widzisz ile dla mnie znaczysz ? – przyłożył swoje czoło do mojego.
-Aleks.. – szepnęłam. – Proszę Cię.
Spojrzał w moje oczy tymi swoimi smutnymi i pełnymi żalu tęczówkami. Nie odrywał wzroku od moich oczu, a w jego było zauważalne moje odbicie.
-Aleks, dlaczego to robisz ? – przymknęłam powieki.
-Nic nie robię. – szepnął, a moje ciało znów przeszedł przyjemny dreszcz spowodowany jego oddechem, który poczułam na swoim policzku.
Przemierzwiłam dłonią jego włosy i pozostawiłam ją na jego policzku. Nie wiedziałam co ja robię, przecież to był mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel. Byłam pewna, że jeżeli zagłębimy się w to uczucie to zniszczymy już to, co zyskaliśmy do tej pory. A tego nie chciałam. Otworzyłam oczy i zatopiłam wzrok w jego tęczówkach. Nie długo moje oczy wpatrywały się w jego, ponieważ po kilku sekundach poczułam jego wargi na swoich.
-Aleks.. – delikatnie go odepchnęłam od siebie.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach znów widniał smutek i żal. Odsunęłam się od niego i otworzyłam drzwi samochodu.
-Diana! – krzyknął.
Czułam jak po moim policzku spływały łzy. Wsiadłam do auta i zatrzasnęłam drzwi. Michał odpalił silnik i odjechał. Spojrzałam jeszcze przez tylną szybę. Alek stał bez ruchu wpatrując się w nasz  odjeżdżający samochód. Michał się nic nie odzywał, wiedział że nie mam zamiaru rozmawiać o tym, ale przecież nie mogłam tego wszystkiego tłumić w sobie.
-Michał.. – szepnęłam i spojrzałam na brata, ten nie odpowiedział tylko zjechał na jakieś pobocze.
-Nie płacz, siostra. – odpiął pasy, otworzył drzwi i wysiadł, a po chwili drzwi od mojej strony się otworzyły.
-Co ja źle zrobiłam ? – powiedziałam łamiącym się głosem spoglądając na niego. – Przecież teraz, najzwyczajniej w świecie straciłam przyjaciela..
-Diana. – otarł moje mokre od łez policzka.
-Nie rozumiem, nic z tego wszystkiego już nie rozumiem. – jak gdyby nigdy nic schowałam twarz w ramiona Michała.
-Posłuchaj mnie. – uniósł moją głowę ku górze. – Jeżeli ta przyjaźń była prawdziwa to nic jej nie zniszczy. A przecież nie jest Twoją winą to że się w Tobie zakochał. – ponownie otarł moje mokre policzka. – A teraz głowa do góry i jedziemy oglądać to mieszkanie.
Uśmiechnęłam się, aby go trochę uspokoić, zamknęłam drzwi i zapięłam pasy. Po chwili ponownie byliśmy w drodze do mieszkanie, które chciałam aby mi wynajął. Po dobrych piętnastu minutach drogi byliśmy na miejscu. Niby daleko nie było, ale korki też robiły swoje. Weszliśmy do środka, a tam już czekał na nas właściciel. Michał jak to Michał musiał wiedzieć swoje i oczywiście prowadził długą konwersację z właścicielem budynku. Dopiero gdy dowiedział się wszystkiego spojrzał na mnie i widząc moją uśmiechniętą od ucha do ucha buzię podpisał przygotowaną umowę najmu. Kiedy tylko cały właściciel opuścił mieszkanie podbiegłam do niego i mocno się przytuliłam.
-Dziękuję. – szepnęłam dając mu buziaka w policzek.
-To teraz wracamy , pakujesz siędo widzenia. – spojrzał na mnie z poważna miną, ale nie wytrzymał długo i zaczął się śmiać.
Wyszliśmy i zamknęliśmy za sobą drzwi, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu Winiarskich. Gdy tylko tam dotarliśmy od razy ruszyłam do swojego pokoju, gdzie do wyjętych walizek zaczęłam pakować swoje rzeczy. Trochę czasu minęło zanim to wszystko spakowałam. Na całe szczęście pomogła mi w tym Dagmara, a Michał pomógł mi zasunąć walizki i znieść je na parter, gdzie pożegnałam się z Daga i Olim, po czym wraz z Michałem opuściliśmy mieszkanie. Walizki włożyliśmy do bagażnika, a po chwili blok Winiarskich znikał za naszym samochodem. Kiedy tylko znaleźliśmy się pod moim nowym miejscem zamieszkania pomogłam Michałowi wyjąć z samochodu wszystkie swoje walizki i razem z nim, po uprzednim zamknięciu auta, weszliśmy na odpowiednie piętro. Misiek oczywiście nie byłby sobą gdyby nie przekonał mnie, że zrobi mi zakupy. Tak więc ja zabrałam się za rozpakowywanie, a on pojechał na zakupy. Oczywiście, nie było go zaledwie trzydzieści minut, bo nie przepadał za sklepami. Wypakował wszystko co kupił i usiadł w salonie na kanapie.
-Będziesz jutro na naszym meczu ? – spojrzał na mnie.
-A z kim gracie ? – usiadłam obok niego.
-Z Resovią. – westchnął, a ja tylko kiwnęłam twierdząco głową. – Cieszę się, ale teraz uciekam. Gramy o czternastej trzydzieści.
Odprowadziłam go do drzwi i dokładnie je zamknęłam po jego wyjściu. Ledwo weszłam do kuchni, a już rozległ się odgłos pukania do drzwi.
-Michał, czego znowu zapomniałeś ?! – krzyknęłam śmiejąc się podchodząc do drzwi, ale kiedy je otworzyłam uśmiech zniknął z mojej twarzy.