Nie myśleć co było, nie popadać w paranoje,
pierdolić ludzi i robić swoje.
Jednym
szybkim ruchem dłoni otarłam ostałe krople łez z policzków i oparłam się o ścianę siadając na łóżku. Spodziewałabym
się
każdej
osoby, tylko nie jego. Zniosłabym widok wszystkich, ale nie jego osoby.
-Michał mi
powiedział, że
tutaj Cię
znajdę.
-Po co tu
przyszedłeś?
– mruknęłam
w jego stronę.
– Chcesz tylko skrzywdzić
Aśkę, bo nic innego
nie potrafisz!
-Diana, nie
Twoja sprawa co jest pomiędzy
mną,
a Asią
więc
z łaski swojej nie wtrącaj
się.
– spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmiechem.
-Idź stąd i zostaw mnie,
jak i ją
w spokoju!
-Jakbym nie
był dla niej ważny
to nie jechała by ze mną
do Serbii. – stanął
obok Aśki
i objął
ją
w pasie.
-Aśka, powiedz, że to nie jest
prawda..
-Diana,
posłuchaj mnie. – usiadła na brzegu łóżka i chwyciła moje dłonie. –
Chciałam Ci o tym powiedzieć,
ale bałam się
teraz to robić.
-Zostaw
mnie! – wyrwałam dłonie z jej uścisku.
– Zostaw mnie i wyjdź
stąd!
-Diana..
-Wynoście się !
Dopiero jak
krzyknęłam
wyszli. Aśka
nadal nalegała, że
zostanie, ale nie pozwoliłam jej na to. Cała zaistniała sytuacja z Maćkiem mnie
przerosła, a do tego moja najlepsza przyjaciółka ukrywała przede mną fakt, że wyjeżdża do Serbii razem
z Aleksem.
-Diana, co
się
stało?
-Daga, ja
po prostu mam tego wszystkiego dość. – schowałam twarz w poduszkę.
-Kochanie,
musisz im wszystkim pokazać,
że
jesteś
silna, że
każda
porażka
jaką
w życiu
doznałaś
wzmocniła Cię
na tyle, że
nie przejmujesz się
żadnym
potknięciem.
– pogładziła dłonią
moje plecy, pocałowała czubek mojej głowy i wyszła.
-Może ma rację. – podniosłam głowę i usiadłam spoglądając przed siebie.
Zeskoczyłam
z łóżka
i udałam się
do łazienki, gdzie wzięła
szybki prysznic, ubrałam się,
spięłam
włosy w luźnego
warkocza i zrobiłam delikatny makijaż, aby ukryć to, że płakałam. Wyszłam
i od razu zeszłam na dół, gdzie Daga krzątała się po kuchni.
-Może pójdę po Oliwiera do
przedszkola? – chwyciłam w dłoń
jabłko i wbiłam w nie swoje zęby.
-Mogłabyś? – przeniosła wzrok
z nad garnka na mnie. – Byłabym wdzięczna.
-To Ty
sobie tutaj gotuj, smaż
czy co tam robisz, a ja pójdę
po niego. – cmoknęłam
ją
w policzek i zabierając
torbę
z przedpokoju wyszłam z mieszkania.
Droga do
przedszkola minęła
mi dość
szybko, ale to dlatego, że
nie było ono dość
daleko od naszego osiedla. Weszłam do środka i od razu przeszłam do Sali,
w której kończyli
zajęcia.
Oli gdy tylko mnie zobaczył od razu podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się do niego i
chwyciłam jego dłoń,
po czym razem weszliśmy
do szatni, gdzie szybko go ubrałam i zabierając jego plecak z jakże cudownym
obrazkiem Supermana wyszliśmy
z budynku, uprzednio żegnając się z przedszkolanką.
-A dlaczego
mama po mnie nie przyszła?
-Bo jest
zajęta
gotowaniem obiadu. – zaśmiałam
się
czochrając
jego włosy.
-Aaa, to
dzisiaj jestem pod Twoją
opieką?
-Młody, nie
gadaj tyle, tylko chodź
szybko, bo obiad nam wystygnie. – uśmiechnęłam się. – Więc ruchy, ruchy.
Spokojnym,
ale dość
szybkim krokiem dotarliśmy
w mgnieniu oka na osiedle i od razu wpadliśmy do mieszkania. Zaniosłam plecak
Oliwiera do jego pokoju, a on jak zwykle od razu udał się do kuchni, gdzie
wkręcił
się
w rozmowę
z Dagmarą.
Sama przeszłam do swojego pokoju, gdzie usiadłam na krześle znajdującym się przy biurku,
które niegdyś
służyło
do odrabiania moich prac domowych. Wyjęłam zeszyt z szuflady. Dobrze
skryty zeszyt. Uśmiechnęłam się sama do siebie i
sięgnęłam po długopis.
Otworzyłam na ostatniej zapisanej stronie i przeczytałam ostatnie zdanie:
„Wszystko zaczyna się i kończy po coś, żeby nastały
nowe lepsze czasy”.
Znów
mimowolnie się
uśmiechnęłam na sam „dźwięk” odbijanych słów
w mojej głowie i przewróciłam kartkę na pustą stronę. Wyjrzałam przez
okno i uniosłam kąciki
ust ku górze. Ponownie przeniosłam wzrok na pustą kartkę w zeszycie i zaczęłam pisać całkowicie
bezsensowne zdania.
„Jest coś co
sprawia, że
człowiekowi chce się
żyć.
Jest coś co
sprawia, że
człowiek budzi się
każdego
ranka.
Jest coś co
sprawia, że
w mgnieniu oka życie
traci sens.
Jest coś co
sprawia, że
serce pęka
na kawałki.
Jest coś co
sprawia, że
trzeba walczyć
o szczęście.
Jest coś co
sprawia, że
życie
staje się
piekłem.
Jest coś co
sprawia, że
w jednej chwili bańka
mydlana pęka.
Jest KTOŚ kto
sprawia, że
walczy się
mimo wszystkiego.”
-Diana,
chodź
na obiad! – z potoku moich bezsensownych zdań wyrwał mnie głos Dagmary dochodzący z jadalni.
-Już idę! – krzyknęłam spoglądając ostatni raz na
treść
zapisanych literek, słów czy wyrazów, jak kto woli.
„Jest ON.”
Dopisałam
ostatnie dwa wyrazy i podkreśliłam
je. Zamknęłam
zeszyt i znów schowałam go w szufladzie. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po
schodach, gdzie już
wszyscy łącznie
z Michałem siedzieli i oczekiwali na mnie. Przeprosiłam ich wszystkich, że musieli czekać aż zejdę. Wzajemnie życzyliśmy sobie smacznego
i zabraliśmy
się
za jedzenie. Po obiedzie oczywiście
pomogłam posprzątać Dagmarze, a później usiadłam z
Oliwierem w salonie przy stoliku i jak za starych, dobrych czasów pomogłam mu
pokolorować
obrazek, który przyniósł z przedszkola.
-Diana,
powiesz nam co się
stało? – wiedziałam, że
w końcu
padnie to pytanie i byłam pewna, że zapyta o to Michał.
-Synku, idź do siebie do
pokoju.
-Ale
maaaaaaamo. – jęczał
przeciągając samogłoskę „a”.
-Później przyjdę do Ciebie to
poczytam Ci bajkę,
pasuje? – uśmiechnęłam się, a ten kiwnął tylko głową i za chwilę zniknął za drzwiami swojego
pokoju.
-Powiesz?
-Ale co mam
Wam powiedzieć?
– westchnęłam
podnosząc
się
z podłogi.
-Chociażby to, dlaczego
przyjechałaś
wcześniej.
– usiadł obok mnie i spojrzał na mnie.
-Bo nad
morzem nie dopisywała pogoda.
-Ciekawe,
Tobie nie dopisywała, a Maćkowi
tak? – spojrzał znacząco
na Dagmarę.
-Diana,
wiesz, że
możesz
nam powiedzieć
wszystko, prawda?
-Daga,
zrozum mnie, że
nie chcę
o tym rozmawiać.
– w moich oczach zaczęły
się
gromadzić
łzy.
-Już dobrze. – Michał objął mnie ramieniem i
pocałował w głowę.
-Aśka wyjeżdża do Serbii. –
walnęłam
prosto z mostu po chwili ciszy.
-Jak to?
-No tak
Alek ją
zabiera ze sobą.
– po moich policzkach spływały słone krople.
-Więc dlaczego
płaczesz? Powinnaś
się
cieszyć
jej szczęściem.
-Po prostu
boję
się,
że
ją
skrzywdzi.
-Dianik,
wiesz co Ci powiem? – spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. – Jeżeli naprawdę traktujesz ją jak przyjaciółkę to musisz
zaakceptować
jej decyzję.
– Wiem jaki jest Aleks. – zaśmiał
się,
a ja tylko dźgnęłam go palcem między żebra. – Dobra, już na poważnie. Ty też wiesz jaki on
jest, ale jakbyś
się
czuła gdybyś
rozbiła ich związek?
Przecież
on może
naprawdę
coś
do niej czuć,
może
ją
kochać,
a ona jego.
-Michał,
ale boję
się
o nią,
cholernie się
o nią
boję.
-I powinnaś się bać, siostra. –
poczochrał moje włosy. – Ale powinnaś również jej kibicować i cieszyć się jej szczęściem.
-Dziękuję. – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek.
To samo uczyniłam z policzkiem Dagi, nim pognałam do swojego pokoju.
Znów
usiadłam przy biurku i wyjęłam
z szuflady zeszyt. Otworzyłam na ostatniej stronie i chwyciłam długopis w dłoń.
„Walcz o to, co kochasz.
Walcz o to, czego pragniesz
Walcz o swoją przyjaźń.
Walcz o swoją MIŁOŚĆ.”
Mimowolnie
na moją
twarz wkradł się
uśmiech,
a ja znów tego dnia schowałam zeszyt w bezpieczne miejsce. Podniosłam się i podeszłam do
okna wyglądając przez nie.
-Mamo,
tato.. – szepnęłam
sama do siebie. – Co ja mam zrobić z tym wszystkim?
Po moich
policzkach znów spłynęły
łzy. Stałam i wpatrywałam się
w niebo, które tego dnia było bezchmurne i piękne.
-Co ja mam
zrobić?
– ponownie szepnęłam
sama do siebie.
-Może powinnaś w końcu zrozumieć to wszystko co się dzieje tutaj
naokoło Ciebie?
______________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. ;). Mam nadzieję, że się podoba i że nieco nadrobiłam te dni, kiedy nie dodawałam zbyt często rozdziałów. ;)
Pozdrawiam serdecznie! ;**
W sumie Michał ma rację, mimo iż jest w pewien sposób uprzedzona do Aleksa powinna kibicować i wspierać Aśkę no, jak prawdziwa przyjaciółka. Zeszyt z myślami? Podoba mi się ^^ kurde i dalej zachodzę w głowę kiedy w końcu ten Muzja zjawi się z jakimiś wyjaśnieniami?!
OdpowiedzUsuń:*
Nie powiem, nie powiem! ;D
UsuńBezsprzecznie zgadzam się z koleżanką wyżej :) Też wydaje mi się, że mimo wszystko Diana powinna być dla Aśki oparciem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
PS. To ostatnie zdanie zostało wypowiedziane przez Michała, Dagę, czy może podświadomość Diany? ;)
Co do ostatniego zdania to w kolejnym rozdziale się dowiesz . ;)
Usuńjasne, jest swietny cholernie mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńHmm...może to Maciek przyszedł do niej i to on jest autorem ostatniego zdania? Albo Michał, bo wydaje mi się, że nie Daga :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Diana powinna wspierać Aśkę w tym co robi w stosunku do Aleksa i w tym co Aleks robi w stosunku do niej, w końcu przyjaciele są od tego żeby opierniczyć w razie gdy będzie się robiło coś złego. Z drugiej strony Aleks może na prawdę kocha Aśkę, zależy mu na niej i nie chce jej skrzywdzić? I ten ich związek wcale nie jest niczym złym, no nie wiem, Diana powinna się nad tym poważnie zastanowić, którą drogę obrać :) Pozdrawiam!
;)
Usuń