poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 29.






Nie myśleć co było, nie popadać w paranoje,
pierdolić ludzi i robić swoje.




Jednym szybkim ruchem dłoni otarłam ostałe krople łez z policzków i oparłam się o ścianę siadając na łóżku. Spodziewałabym się każdej osoby, tylko nie jego. Zniosłabym widok wszystkich, ale nie jego osoby.
-Michał mi powiedział, że tutaj Cię znajdę.
-Po co tu przyszedłeś? – mruknęłam w jego stronę. – Chcesz tylko skrzywdzić Aśkę, bo nic innego nie potrafisz!
-Diana, nie Twoja sprawa co jest pomiędzy mną, a Asią więc z łaski swojej nie wtrącaj się. – spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmiechem.
-Idź stąd i zostaw mnie, jak i ją w spokoju!
-Jakbym nie był dla niej ważny to nie jechała by ze mną do Serbii. – stanął obok Aśki i objął ją w pasie.
-Aśka, powiedz, że to nie jest prawda..
-Diana, posłuchaj mnie. – usiadła na brzegu łóżka i chwyciła moje dłonie. – Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale bałam się teraz to robić.
-Zostaw mnie! – wyrwałam dłonie z jej uścisku. – Zostaw mnie i wyjdź stąd!
-Diana..
-Wynoście się !
Dopiero jak krzyknęłam wyszli. Aśka nadal nalegała, że zostanie, ale nie pozwoliłam jej na to. Cała zaistniała sytuacja z Maćkiem mnie przerosła, a do tego moja najlepsza przyjaciółka ukrywała przede mną fakt, że wyjeżdża do Serbii razem z Aleksem.
-Diana, co się stało?
-Daga, ja po prostu mam tego wszystkiego dość. – schowałam twarz w poduszkę.
-Kochanie, musisz im wszystkim pokazać, że jesteś silna, że każda porażka jaką w życiu doznałaś wzmocniła Cię na tyle, że nie przejmujesz się żadnym potknięciem. – pogładziła dłonią moje plecy, pocałowała czubek mojej głowy i wyszła.
-Może ma rację. – podniosłam głowę i usiadłam spoglądając przed siebie.
Zeskoczyłam z łóżka i udałam się do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic, ubrałam się, spięłam włosy w luźnego warkocza i zrobiłam delikatny makijaż, aby ukryć to, że płakałam. Wyszłam i od razu zeszłam na dół, gdzie Daga krzątała się po kuchni.
-Może pójdę po Oliwiera do przedszkola? – chwyciłam w dłoń jabłko i wbiłam w nie swoje zęby.
-Mogłabyś? – przeniosła wzrok z nad garnka na mnie. – Byłabym wdzięczna.
-To Ty sobie tutaj gotuj, smaż czy co tam robisz, a ja pójdę po niego. – cmoknęłam ją w policzek i zabierając torbę z przedpokoju wyszłam z mieszkania.
Droga do przedszkola minęła mi dość szybko, ale to dlatego, że nie było ono dość daleko od naszego osiedla. Weszłam do środka i od razu przeszłam do Sali, w której kończyli zajęcia. Oli gdy tylko mnie zobaczył od razu podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam jego dłoń, po czym razem weszliśmy do szatni, gdzie szybko go ubrałam i zabierając jego plecak z jakże cudownym obrazkiem Supermana wyszliśmy z budynku, uprzednio żegnając się z przedszkolanką.
-A dlaczego mama po mnie nie przyszła?
-Bo jest zajęta gotowaniem obiadu. – zaśmiałam się czochrając jego włosy.
-Aaa, to dzisiaj jestem pod Twoją opieką?
-Młody, nie gadaj tyle, tylko chodź szybko, bo obiad nam wystygnie. – uśmiechnęłam się. – Więc ruchy, ruchy.
Spokojnym, ale dość szybkim krokiem dotarliśmy w mgnieniu oka na osiedle i od razu wpadliśmy do mieszkania. Zaniosłam plecak Oliwiera do jego pokoju, a on jak zwykle od razu udał się do kuchni, gdzie wkręcił się w rozmowę z Dagmarą. Sama przeszłam do swojego pokoju, gdzie usiadłam na krześle znajdującym się przy biurku, które niegdyś służyło do odrabiania moich prac domowych. Wyjęłam zeszyt z szuflady. Dobrze skryty zeszyt. Uśmiechnęłam się sama do siebie i sięgnęłam po długopis. Otworzyłam na ostatniej zapisanej stronie i przeczytałam ostatnie zdanie:


„Wszystko zaczyna się i kończy po coś, żeby nastały nowe lepsze czasy”.


Znów mimowolnie się uśmiechnęłam na sam „dźwięk” odbijanych słów w mojej głowie i przewróciłam kartkę na pustą stronę. Wyjrzałam przez okno i uniosłam kąciki ust ku górze. Ponownie przeniosłam wzrok na pustą kartkę w zeszycie i zaczęłam pisać całkowicie bezsensowne zdania.


„Jest coś co sprawia, że człowiekowi chce się żyć.
Jest coś co sprawia, że człowiek budzi się każdego ranka.
Jest coś co sprawia, że w mgnieniu oka życie traci sens.
Jest coś co sprawia, że serce pęka na kawałki.
Jest coś co sprawia, że trzeba walczyć o szczęście.
Jest coś co sprawia, że życie staje się piekłem.
Jest coś co sprawia, że w jednej chwili bańka mydlana pęka.
Jest KTOŚ kto sprawia, że walczy się mimo wszystkiego.”


-Diana, chodź na obiad! – z potoku moich bezsensownych zdań wyrwał mnie głos Dagmary dochodzący z jadalni.
-Już idę! – krzyknęłam spoglądając ostatni raz na treść zapisanych literek, słów czy wyrazów, jak kto woli.


„Jest ON.”


Dopisałam ostatnie dwa wyrazy i podkreśliłam je. Zamknęłam zeszyt i znów schowałam go w szufladzie. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach, gdzie już wszyscy łącznie z Michałem siedzieli i oczekiwali na mnie. Przeprosiłam ich wszystkich, że musieli czekać aż zejdę. Wzajemnie życzyliśmy sobie smacznego i zabraliśmy się za jedzenie. Po obiedzie oczywiście pomogłam posprzątać Dagmarze, a później usiadłam z Oliwierem w salonie przy stoliku i jak za starych, dobrych czasów pomogłam mu pokolorować obrazek, który przyniósł z przedszkola.
-Diana, powiesz nam co się stało? – wiedziałam, że w końcu padnie to pytanie i byłam pewna, że zapyta o to Michał.
-Synku, idź do siebie do pokoju.
-Ale maaaaaaamo. – jęczał przeciągając samogłoskę „a”.
-Później przyjdę do Ciebie to poczytam Ci bajkę, pasuje? – uśmiechnęłam się, a ten kiwnął tylko głową i za chwilę zniknął za drzwiami swojego pokoju.
-Powiesz?
-Ale co mam Wam powiedzieć? – westchnęłam podnosząc się z podłogi.
-Chociażby to, dlaczego przyjechałaś wcześniej. – usiadł obok mnie i spojrzał na mnie.
-Bo nad morzem nie dopisywała pogoda.
-Ciekawe, Tobie nie dopisywała, a Maćkowi tak? – spojrzał znacząco na Dagmarę.
-Diana, wiesz, że możesz nam powiedzieć wszystko, prawda?
-Daga, zrozum mnie, że nie chcę o tym rozmawiać. – w moich oczach zaczęły się gromadzić łzy.
-Już dobrze. – Michał objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
-Aśka wyjeżdża do Serbii. – walnęłam prosto z mostu po chwili ciszy.
-Jak to?
-No tak Alek ją zabiera ze sobą. – po moich policzkach spływały słone krople.
-Więc dlaczego płaczesz? Powinnaś się cieszyć jej szczęściem.
-Po prostu boję się, że ją skrzywdzi.
-Dianik, wiesz co Ci powiem? – spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. – Jeżeli naprawdę traktujesz ją jak przyjaciółkę to musisz zaakceptować jej decyzję. – Wiem jaki jest Aleks. – zaśmiał się, a ja tylko dźgnęłam go palcem między żebra. – Dobra, już na poważnie. Ty też wiesz jaki on jest, ale jakbyś się czuła gdybyś rozbiła ich związek? Przecież on może naprawdę coś do niej czuć, może ją kochać, a ona jego.
-Michał, ale boję się o nią, cholernie się o nią boję.
-I powinnaś się bać, siostra. – poczochrał moje włosy. – Ale powinnaś również jej kibicować i cieszyć się jej szczęściem.
-Dziękuję. – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. To samo uczyniłam z policzkiem Dagi, nim pognałam do swojego pokoju.
Znów usiadłam przy biurku i wyjęłam z szuflady zeszyt. Otworzyłam na ostatniej stronie i chwyciłam długopis w dłoń.


„Walcz o to, co kochasz.
Walcz o to, czego pragniesz
Walcz o swoją przyjaźń.
Walcz o swoją MIŁOŚĆ.”


Mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech, a ja znów tego dnia schowałam zeszyt w bezpieczne miejsce. Podniosłam się i podeszłam do okna wyglądając przez nie.
-Mamo, tato.. – szepnęłam sama do siebie. – Co ja mam zrobić z tym wszystkim?
Po moich policzkach znów spłynęły łzy. Stałam i wpatrywałam się w niebo, które tego dnia było bezchmurne i piękne.
-Co ja mam zrobić? – ponownie szepnęłam sama do siebie.
-Może powinnaś w końcu zrozumieć to wszystko co się dzieje tutaj naokoło Ciebie?





______________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. ;). Mam nadzieję, że się podoba i że nieco nadrobiłam te dni, kiedy nie dodawałam zbyt często rozdziałów. ;)
Pozdrawiam serdecznie! ;**



8 komentarzy:

  1. W sumie Michał ma rację, mimo iż jest w pewien sposób uprzedzona do Aleksa powinna kibicować i wspierać Aśkę no, jak prawdziwa przyjaciółka. Zeszyt z myślami? Podoba mi się ^^ kurde i dalej zachodzę w głowę kiedy w końcu ten Muzja zjawi się z jakimiś wyjaśnieniami?!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezsprzecznie zgadzam się z koleżanką wyżej :) Też wydaje mi się, że mimo wszystko Diana powinna być dla Aśki oparciem :)

    Pozdrawiam, no_princess :D

    PS. To ostatnie zdanie zostało wypowiedziane przez Michała, Dagę, czy może podświadomość Diany? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do ostatniego zdania to w kolejnym rozdziale się dowiesz . ;)

      Usuń
  3. jasne, jest swietny cholernie mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm...może to Maciek przyszedł do niej i to on jest autorem ostatniego zdania? Albo Michał, bo wydaje mi się, że nie Daga :)
    Nie wiem czy Diana powinna wspierać Aśkę w tym co robi w stosunku do Aleksa i w tym co Aleks robi w stosunku do niej, w końcu przyjaciele są od tego żeby opierniczyć w razie gdy będzie się robiło coś złego. Z drugiej strony Aleks może na prawdę kocha Aśkę, zależy mu na niej i nie chce jej skrzywdzić? I ten ich związek wcale nie jest niczym złym, no nie wiem, Diana powinna się nad tym poważnie zastanowić, którą drogę obrać :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń