wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 37.







Ludzi trzeba perfidnie oszukiwać.
Tylko wtedy będą Ci perfidnie ufać.





Niechętnie wróciłam się do drzwi i otworzyłam je. Widok, który za nimi zastałam był ostatnim, jaki chciałam widzieć. Wpuściłam go do środka i zamknęłam za nim drzwi.
-Porozmawiajmy. – założył ręce na klatce piersiowej i spojrzał na mnie.
-Ale o czym?
-Diana, jak to o czym?! – wyraźnie się oburzył. – Czy ja muszę dowiadywać się od Ignaczaka, że jesteś z Piterem?!
-Zabiję, ukatrupię, poćwiartuję.. – mruknęłam ze zdenerwowaniem pod nosem.
-Nie wściekaj się na niego. – objął mnie ramieniem. –Wyciągnąłem to od niego. Dlaczego nie chciałaś mi powiedzieć?
-Może po prostu nie byłam pewne tego czy aby na pewno coś między nami zaiskrzyło? Zaistniało? – westchnęłam opadając bezradnie na łóżko.
-Jak to nie byłaś pewna? – usiadł obok mnie. – To dlaczego z nim jesteś? Tylko po to, aby zapomnieć o Maćku? Nie licz na to..
-Michał, to nie tak.. – położyłam głowę na jego ramieniu. – Po prostu wiem, że on jest inny i że mogę być przy nim szczęśliwa, wiesz?
-A co z Maćkiem?
-Jak to co? – prychnęłam z dezaprobatą. – Mnie i jego już nie ma Michał, za bardzo mnie zranił.
-Dlaczego jesteś.. – pukanie do drzwi przerwało mu zdanie, a ja od razu podniosłam się i pobiegłam aby je otworzyć.
-Cześć Słońce. – uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, po czym pomachał do Winiarskiego. – Siema Michał.
-Cześć, cześć. –podniósł się i stanął tuż obok mnie. – Pogadamy później. – szepnął i pocałował mnie w policzek, pożegnał się z Nowakowskim i wyszedł.
-Idziemy? – środkowy chwycił moją dłoń i szeroko się uśmiechnął, a ja kiwnęłam tylko twierdząco głową.
-Gdzie idziemy? – wyszliśmy z ośrodka i skierowaliśmy się w stronę lasku.
-Chcę Ci pokazać miejsce, do którego zawsze chodziłem, kiedy tutaj zjeżdżaliśmy się.
Nie odpowiedziałam nic. Nowakowski chwycił moją dłoń i delikatnie pociągnął za nią. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy, a Piotrek z wielkim uśmiechem na twarzy i trzymając moją dłoń maszerował w głąb lasu. Po dość sporym kawałku drogi stanął za mną i zasłonił mi oczy swoimi dużymi dłońmi.
-Piotrek. – zaśmiałam się kiedy tylko moje oczy przestały mieć widok na światło dzienne.
-Spokojnie. – wiedziałam, że się uśmiechnął. Dało się to poznać po jego głosie. – Ufasz mi? – kiwnęłam tylko głową. – Więc bądź spokojna.
Zaśmiałam się tylko, a on prowadząc moje ciało ruszył dalej. Po chwili zabrał dłonie z moich oczu, a ja otworzyłam je. Widok był niesamowity! Piękna, zielona polana w środku lasu, która otaczała piękny, duży staw. Naokoło drzewa pokryte zielonymi liśćmi, a na polanie różnokolorowe kwiatki. Szeroko się uśmiechnęłam i obracając się wokół własnej osi rozejrzałam się dookoła.
-Piotrek, tutaj jest pięknie! – krzyknęłam wpadając w jego ramiona. Uniósł mnie ku górze i przytulając okręcił wokół własnej osi.
-Cieszę się, że Ci się podoba. – kiedy tylko poczułam grunt pod nogami objął mnie ramieniem i pocałował w skroń. – A teraz zapraszam na podwieczorek. – wskazał dłonią miejsce na polanie.
-Oszalałeś. – zaśmiałam się i chwyciłam jego wysuniętą dłoń.
Poprowadził mnie na koc, na którym usiedliśmy.
-Jedz śmiało, nie krępuj się. – zaśmiał się podając mi koszyk w pieczywem. – Dżem? A może nutella?
-Zdecydowanie nutella! Klasnęłam w dłonie niczym mała dziewczynka. – A truskaweczki też masz? – nie musiałam długo czekać, bo po chwili zza swoich pleców wyjął miseczkę z pięknymi, czerwonymi truskawkami. – Jejku! Jak ja dawno nie jadłam truskawek!
-Spokojnie, masz ich tutaj dużo. – puścił mi oczko.
Chwyciłam w jedną dłoń słoik nutelli, a w drugą truskawkę. Zamoczyłam owoc w czekoladzie i ze smakiem go zjadłam. Taką samą czynność wykonałam z kolejną truskawką, jednak tym razem znalazła się ona przy wargach Nowakowskiego. On również ze smakiem zjadł owoc z czekoladą.
-Jak dziecko. – zaśmiałam się, kiedy w kącikach jego ust znalazła się nutella.
-No co, nie moja wina, że uwielbiam truskawki z czekoladą. – oburzył się i sięgnął po chusteczkę.
-Daj, ja to zrobię. – zabrałam mu kawałek papieru, przybliżyłam się do niego i delikatnie zaczęłam wycierać kąciki jego ust. Kiedy zniknęłam z nich spora ilość czekolady, musnęłam wargami jego policzek.
-Dziękuję. – przygarnął mnie ku sobie i pocałował we włosy.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Ja i Piotrek sami sobie w tak pięknym miejscu. Piękny zachód słońca. Może nie tak piękny jak w górach czy nad morzem, ale równie wyjątkowy. Moje ciało szczelnie zamknięte w ramionach Nowakowskiego i jego broda oparta o moje ramię. Tak mogłabym trwać wiekami.
-Chodźmy. – szepnął wprost do mojego ucha.
-Tak szybko? – mruknęłam niezadowolona.
-Jutro rano mam trening. – pocałował mnie w policzek.
Od razu wstaliśmy i udaliśmy się w drogę powrotną do ośrodka. Minęła dość szybko. Ciągle się śmialiśmy, a nasza rozmowa kleiła się jak nigdy. Pożegnaliśmy się na naszym piętrze życząc sobie udanej nocy i dobrych snów. Weszłam do swojego pokoju i od razu udałam się pod prysznic. Ubrałam się w pidżamę i związując włosy w luźnego koka położyłam się do łóżka. Spod poduszki wyjęłam zeszyt wraz z długopisem i mimo późnej godziny zajęłam się pisaniem.


„A może to właśnie jest szczęście?
Może to ON był mi pisany?
Może to z NIM miałam być?
Może to dzięki NIEMU zaznam szczęścia?
A może to ON jest moim szczęściem?

Chociaż nie.
Szczęście to pojęcie względne.
Uczuć nie ma.
A może jednak są?
Tak, zdecydowanie są.
ON jest teraz dla mnie najważniejszy.
ON jest moim szczęściem”.


Zamknęłam zeszyt i schowałam go, a potem od razu położyłam się i zasnęłam.



***


Następnego dnia obudziłam się akurat na śniadanie. W łazience przemyłam twarz, ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i wyprostowałam włosy. Kiedy wychodziłam z pokoju z tego naprzeciw akurat wychodził Piotrek z Kosokiem. Przywitałam się z nimi i jak zwykle usiadłam z nimi przy stoliku. Piotrek podał nam śniadanie i spokojnie zjedliśmy śniadanie. Później chłopacy udali się na trening, a ja zaszyłam się w pokoju. Tak siedziałam całe pół dnia, dopóki wielcy „gwiazdorzy” nie skończyli treningu. Od razu wpadł do mnie Ignaczak, Bartman, Kubiak i Jarosz. Oczywiście pod pretekstem, że chcą wyciągnąć mnie na spacer. Niechętnie zgodziłam się, ale nie miałam najmniejszej ochoty nigdzie z nimi iść. Kiedy tylko wyszliśmy z ośrodka od razu się zaczęło.
-No to złotko, opowiadaj jak tam z naszym Piterem? – Bartman wraz z Kubiakiem chwycili mnie pod ramię.
-Eeee, że co?
-No jak to co?! – Jarosz wyrósł przede mną i przestraszył mnie jak nie wiem co!
-Igła! – krzyknęłam zdenerwowana, a on nawet nie raczył się odezwać słowem!
-Dianuś, spokojnie, nie denerwuj się na naszego Krzysia. – Misiek poklepał mnie „delikatnie” po plecach. Dla niego mogło się to wydawać delikatnie, ale mnie to cholernie zabolało! Tyle siły oni mają i jeszcze mnie biją!
-Michał, Ty chyba też chcesz zarobić, co? – przekręciłam głowę w jego stronę sztucznie się uśmiechając. Od razu mnie puścił!
-No ale dlaczego nie chcesz się  przyznać, że jesteście razem? – bezradny Kuba rozłożył ręce.
-A kto Wam tak powiedział, co? – westchnęłam przyglądając się każdemu po kolei i wszystkim razem, łącznie zagubionemu Ignaczakowi, który nagle się odnalazł.
-No wiesz, ten romantyczny wczorajszy wieczór.. Ty i on na łonie natury.. Truskawki z czekoladą.. – Jarosz zaczął chichotać pod nosem, kiedy tylko Kubiak zaczął wymieniać to co się wczoraj działo.
-A Ty skąd to wiesz, co? – podeszłam bliżej niego, a on od razu schował się za Kubą i Zbyszkiem.
-Wiesz, wieczorny jogging ma czasem swoje plusy. – wyszczerzył się wychylając swoją głowę pomiędzy ramionami kolegów.
-Śledziłeś nas? – podeszłam jeszcze bliżej.
-Nie, gdzie tam. – machnął ręką. – Po prostu biegałem.
-Mhm, jasne. – mruknęłam niedowierzając.
-No nie wierzysz nam?!
-A to teraz już Wam? Przed chwilą miałam wierzyć Tobie. – zmierzyłam go złowrogim wzrokiem. – Sorry, ale jakoś nie bardzo.
-No ale co, teraz się przyznasz do tego?
-A po co mam się przyznawać, skoro już wiecie? – wyminęłam ich i ruszyłam przed siebie.
-Nie bądź na nas zła, ale my po prostu się martwimy  o Ciebie. – do naszej konwersacji dołączył nieobecny jak dotąd Ignaczak, a oni wszyscy zaczęli w geście zgody z nim kiwać głowami.
-Nie jestem dzieckiem.
-Wiemy, ale wiemy też, że Piter jest starszy od Ciebie.. – dogonili mnie i dalej szli dotrzymując mi kroków.
-Jejku, dajcie chociaż raz mi dać sobie szansę na to, abym przekonała się czy robię dobrze.
-Niech będzie. – przytulili mnie.
-Więc nie wtrącajcie się, ok? – kiwnęli tylko głowami i razem ruszyliśmy w drogę powrotną do ośrodka.
Tym razem nie mieli głupich pytań, tematów i żartów. A co najważniejsze nie naciskali na mój temat, na temat związku z Piotrkiem i tego, dlaczego rozstałam się z Maćkiem. To wtedy było dla mnie najważniejsze. Do ośrodka akurat wróciliśmy na obiad więc od razu weszliśmy na stołówkę. Każde z nas zajęło swoje miejsce i pogrążyliśmy się w posiłku. Przynajmniej ja z Grześkiem i Piotrkiem siedzieliśmy cicho, bo tamci wydzierali się na cały ośrodek! Kiedy zjedliśmy, chłopaki udali się na popołudniowy trening, a ja znów zaszyłam się w pokoju.


„Ich ciekawość mnie przeraża.
Ich zachowanie mnie przeraża.
Ich słowa mnie przerażają.
Ich czyny mnie przerażają.
Oni mnie przerażają.
Ale mimo tego są dla mnie jak rodzina.
Są dla mnie kimś więcej niż siatkarzami.
Są moimi przyjaciółmi, choć to dziwnie brzmi”.


Schowałam zeszyt pod poduszkę i od razu odebrałam dzwoniący telefon.
-Cześć Daga.
-…
-Nie no, oni akurat są na treningu, więc ja zostałam w pokoju.
-…
-Wiesz, nie chciałam im przeszkadzać. – zaśmiałam się do słuchawki. – Bynajmniej miałam chwilę czasu dla siebie.
-…
-Krzysiek miał rację z tym wyjazdem, dobrze zrobiłam zostając tutaj.
-…
-Wrócę jak oni będą wyjeżdżać na pierwszy turniej.
-…
-Wtedy jakoś sobie poradzę.
-…
-Przepraszam Cię, ale muszę kończyć. Ucałuj Oliego ode mnie. – cmoknęłam do słuchawki i rozłączyłam się.
Położyłam się na łóżku i chciałam zasnąć, ale mój spokój przerwało mi delikatne otwieranie drzwi. Podniosłam głowę i spojrzałam w ich kierunku.
-Mogę?







___________________________________________________
I mamy kolejny rozdizał. ;). Póki co nie będę dowałą regularnie ze względu na to, że mój komputer nie nadaje się do użytku. Dzisiaj dodaję, bo miałam swobodny dostęp do komputera brata. ;). Jednak będę starała się dodawać kiedy tylko znajdę na to okazję. ;)

Mam nadzieję, że rozdział Wam przypadnie do gosu. ;).

Powodzenia wszystkim maturzystom, rzyczę! ;D


Pozdrawiam, inaccessiblegirl.



4 komentarze:

  1. Widzę między Piotrkiem a Dianą jest tak no uroczo i fajnie :> Aj ten nasz Krzysiu nie potrafi trzymać języka za zębami, ale z czym tu się ukrywać? Według mnie może Michał ma trochę racji w tym ,że może Dianą będą z Pitem chce po prostu zapomnieć o Maćku, alb zrobić mu na złość? Co do osoby pojawiającej się na końcu nie będę strzelać bo nigdy mi to jakoś specjalnie nie wychodzi :D
    Pisalam już ,że uwielbiam te Diany rozmyślania w zeszycie? :D

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak. ;D. Zobaczymy tylko na jak długo tak będzie między nimi. ;D

      ;*

      Usuń
  2. Wszystko jest takie słodkie i urocze! :) Diania z Piotrkiem na prawdę do siebie pasują. Widać, że Piter się stara, ten podwieczorek na łonie natury :)
    Wiedziałam, że Igła wygada, no wiedziałam! Dobrze byłoby gdyby miała oparcie w Michale, szkoda, że jest sceptycznie nastawiony do tego związku, z drugiej strony on może mieć rację. Jeśli Diana jest z Piotrkiem tylko dlatego, żeby zapomnieć o Maćku to to nie wypali, a ona nie powinna Piterowi robić czegoś takiego, bo jemu na prawdę zależy. Mam jednak nadzieję, że przypuszczenia Michała się nie sprawdzą i że Diana jest z Piotrkiem bo dobrze się przy nim czuje i jest szczęśliwa kiedy on jest obok niej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne już niedługo wszystko się wyjaśni, chyba że jakieś ciekawe pomysły wpadną mi do głowy. :)

      Również pozdrawiam! ;)

      Usuń