Weź nie pierdol,
bo znasz mnie tylko z zewnątrz.
-Obiecałeś mi coś. – spojrzałam na
Nowakowskiego, kiedy tylko drzwi windy się zamknęły.
-Wiem, i
postaram się
dotrzymać
słowa, ale powinniście
porozmawiać.
– westchnął.
-Rozmawialiśmy. – mruknęłam, ale widząc jego minę zrozumiałam, że chce szczegóły. –
Przed jego wyjazdem na zgrupowanie.. Doszliśmy do wniosku, że powinniśmy sobie dać spokój na jakiś czas i wtedy
zobaczymy czego tak naprawdę
chcemy..
-I co
teraz? On jest tu.. – uniósł prawą rękę ku górze, a po
kilku sekundach zrobił to samo z lewą. – I Ty jesteś tutaj.
-No właśn..
-Aaaa,
rozumiem! – krzyknął
tak głośno,
jakby odkrył Amerykę
czy coś
w tym stylu. – To dlatego nie chciałaś tutaj zostać, prawda?
-Niestety rozgryzłeś mnie.. – westchnęłam, a po moich
policzku spłynęły
słone krople. Piotrek od razu to zauważył.
-Ej, młoda.
– otarł opuszkiem kciuka łzy z moich policzek. – Nie płacz, rozumiemy się? – uśmiechnął się i mocno mnie
przytulił do siebie.
-Postaram
się.
– uniosłam nieco kąciki
ust ku górze i otarłam kolejne łzy, które zaczęły spływać po moim policzku.
-No ej.. –
ujął
moją
twarz w swoje ogromne dłonie i spojrzał w moje oczy ocierając kciukiem ostałe
na policzkach łzy. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego oczu, a co za tym
idzie nie potrafiłam się
nie uśmiechnąć. Nasze twarze mimowolnie
zbliżały
się
do siebie, ale w porę
się
opamiętaliśmy. Oderwałam
wzrok od jego tęczówek
i odsunęłam
się
od niego na bezpieczną
odległość.
– Jeżeli
chcesz to po obiedzie możemy
iść
na zakupy.
-Możemy. – wysiliłam
się
jedynie na krótką
odpowiedź.
-Kupisz
sobie coś,
a przy okazji zakupimy najpotrzebniejsze rzeczy na dziś wieczór.
-Mhm.. –
westchnęłam
i pogrążyliśmy się w ciszy. –
Piotrek.. – dodałam po dłuższej
chwili, ale akurat drzwi windy się otworzyły i dosłownie wyciągnął mnie z niej nasz
kochany libero.
-No to
opowiadaj, młoda. – wyszczerzył się niemiłosiernie i chwycił mnie pod
ramię.
-Ale co mam
opowiadać?
– spojrzałam na niego nieco zdezorientowana.
-No jak to
co?! – momentalnie po mojej lewej stronie zjawił się nasz ciekawski
Łukasz, super. – Jak tam się
układa z tym młodym ze Skry, czekaj, jak mu to było.. – podrapał się po brodzie udając, że myśli, ale jakoś nie bardzo mu to
wychodziło.
-Ziomek, Ty
lepiej nie myśl.
– przechodzący
obok nas Bartman od razu skomentował jego wygląd i tę minę myśliciela, po czym
wybuchnął
gromkim śmiechem.
-Maciek! –
krzyknął
na cały spalski ośrodek.
– Wymyśliłem?!
Wymyśliłem
i chu..
-Ekhem.. –
chrząknął Krzysiek wskazując na mnie
dyskretnym ruchem głowy. Fajny dyskretny ruch, który każdy widział, łącznie ze mną.
-Dajcie mi
spokój! – krzyknęłam.
– Traktujecie mnie jak małą
dziewczynkę,
wszystko chcecie, a tak naprawdę
kręcicie
się
wokół mnie, bo chcecie się
wszystkiego dowiedzieć.
Miałam spędzić tutaj miłe
chwile, a póki co wszystko pieprzycie! – wykrzyczałam niemalże na jednym tchu. –
Chcecie wiedzieć
jak z Maćkiem?!
Nie jestem z nim, a Wam gówno do tego!
-Diana, to
nie tak.. – Ignaczak oczywiście
starał się
załagodzić
sytuację.
-Co nie
tak?! Gówno wiecie, a najbardziej się wtrącacie! Dajcie mi, kurwa, święty spokój! –
krzyknęłam
na odchodnym i znów weszłam do windy.
-Zadowoleni
jesteście?!
– usłyszałam jedynie dość
głośne
słowa Piotrka, który starał się
wejść
zaraz za mną
do windy, ale na moje szczęście
drzwi akurat się
zamknęły.
-Popieprzeni
gwiazdorzy. – powiedziałam sama do siebie, a kiedy drzwi windy zaczęły się otwierać otarłam mokre
policzka i wyszłam, po czym od razu wbiegłam do spalskiego pokoju i położyłam się na łóżku. Wygrzebałam z
torby swojego iPoda i włożyłam
do uszu słuchawki. Puściłam
najgłośniej
jak się
tylko dało piosenkę
i pogrążyłam
się
we własnych przemyśleniach.
W głowie miałam pełno myśli,
ale ku mojemu zdziwieniu tym razem nie dotyczyły one Maćka. Wręcz przeciwnie. W
głowie siedziała mi ta chora sytuacja sprzed kilkunastu minut, kiedy to byłam
bliska pocałunku z Piotrkiem. Przed oczami miałam tę sytuację. W myślach wyglądała ona tak jakby
działa się
w tej chwili. Miałam różne
myśli
na ten temat, ale może
właśnie
o to chodziło w tym moim pobycie tutaj? Może tak miało być? Może miałam spotkać się z Piotrkiem i cos
miało nas połączyć, przyciągnąć do siebie jak
jakiś
magnez? Przecież
w tamtej chwili wszystko było możliwe. Każdy scenariusz mógł
być
tym prawdziwym i tym najbardziej realnym. Z rozmyśleń wyrwał mnie
delikatny dotyk czyjejś
dłoni. Szybkim ruchem wyjęłam
z uszu słuchawki i odwróciłam się nieco przestraszona.
-Pukałem,
ale nie odpowiadałaś..
-Przepraszam,
nie słyszałam.
-Zdenerwowałaś się..
-Piotrek,
do cholery.. – spojrzałam na niego, ale mówiłam spokojnym, jak na siebie,
tonem. – A czy Ty byś
się
nie zdenerwował, gdyby oni specjalnie robili jakieś głupie podchody? –
po moich policzkach znów poleciały słone krople. – To wszystko jest głupie z
ich strony, po co to wszystko? Nie wrócę do niego, rozumiesz?
-No już dobrze. – usiadł obok
mnie, zdejmując
wcześniej
swoje obuwie, aby nie ubrudzić
mojej pościeli.
Objął
mnie ramieniem, a ja mimowolnie położyłam głowę na jego klatce
piersiowej. Wiecie, do jego ramienia miałam o wiele za wysoko.
-Przepraszam
Cię,
ale nie mam ochoty dzisiaj na żadną głupią imprezę organizowaną przez Ignaczaka. –
westchnęłam
i niepewnie spojrzałam na niego, a on tylko uśmiechnął się i objął mnie jeszcze
mocniej.
-Wiesz,
pierwszy raz widziałem jak nasz Igła nie może wydusić z siebie
dosłownie żadnego
sensownego słowa. – zaśmiał
się
pod nosem, a ja poszłam w jego ślady.
– No i to mi się
podoba!
-Ale co?
-Nie
powinnaś
się
smucić.
– pocałował mnie w czoło. – Masz zbyt ładny uśmiech, aby nie pokazywać go.
-Wiesz
dobrze, jaka jest moja sytuacja. – westchnęłam. – Ale lepiej opowiadaj co u
Ciebie i Oli?
-U mnie? –
zerknął
na mnie nieco speszony. – Jak widzisz, nie jest źle.
-Piter, co
jest?
-Nie, nic. –
uśmiechnął się do mnie i
pogładził dłonią
moje ramie. – Tylko z Olą
jakoś
się
nie dogadujemy i tak jakoś
wszyło, że
to wszystko się
skończyło.
-I mówisz
to tak spokojnie?! – pisnęłam
wyswobadzając
się
z jego uścisku.
-A co mam
zrobić?
– wzruszył ramionami. – To była jej decyzja, a ja ją musiałem
zaakceptować.
-Ale tak po
prostu? Piotrek, przecież
ją
kochasz..
-Wiesz,
nawet ją
rozumiem. Mnie nigdy nie ma. Jak nie Resovia to reprezentacja. Ona potrzebuje
kogoś,
kto będzie
przy niej zawsze kiedy tylko będzie
tego potrzebowała.
-Może masz i rację.
-Zawsze mam
rację,
jakbyś
nie wiedziała, no!
-Powiedzmy.
– wytknęłam
w jego stronę
język,
ale po chwili mocno się
do niego przytuliłam. Czułam się
bezpieczna, jak małe dziecko, które przytula się do matki, kiedy ma jakiś problem. Tak, to
było zdecydowanie takie uczycie bezpieczeństwa.
-Wpadnę do Ciebie
wieczorem, pójdziemy na spacer, ok.?
-Nie podusisz,
prawda? – spojrzałam na niego, kiedy stał już przy drzwiach. Kiwnął tylko przecząco głową. – Niech będzie. Wpadnij po
mnie o dziewiętnastej.
Nie
odpowiedział ni, tylko wyszedł z pokoju i cicho zamknął za sobą drzwi. Podkreślam CICHO, bo u
nich to bardzo rzadkie określenie.
Każdy
tylko trzaska i wali tymi drzwiami, jakby nie umieli ich spokojnie i z kulturą zamknąć, tak to robi nasz
najlepszy środkowy.
Wyjęłam
zeszyt i długopis, po czym znów zaczęłam skrobać w nim bezsensowne
zdania.
„Nic nie dzieje się
przypadkiem.
Wszystko ma jakieś znaczenie.
Każdy czyn
prowadzi do jakiegoś
celu.
Każda porażka
wzmacnia.
Każda wygrana
cieszy”.
Odłożyłam długopis wraz
z pamiętnikiem,
tak mogę
to tak nazwać.
O wiele lepiej to brzmi niżeli
zeszyt, prawda? Tak? Jedziemy dalej. Wygrzebałam ze swojej torby jakieś odpowiednie
ubrania i szybko weszłam do łazienki, aby się przebrać. W mgnieniu oka
zamieniłam ubrania, po czym poprawiłam makijaż i włosy splotłam w luźnego warkocza na
bok. Wyszłam z łazienki i znów usiadłam na łóżku biorąc w dłonie pamiętnik.
„Nie ma takiej fantazji,
której wola i rozum nie
zdołałyby
przekształcić w
rzeczywistość”
-Szekspir.
Zamknęłam zeszyt i
szczelnie go schowałam do swoje torby. Wyjrzałam przez okno, po czym
skierowałam swój wzrok na wibrujący telefon, który leżał na półce.
-Halo?
-…
-Tak
wszystko jest w porządku.
– uśmiechnęłam się sama do siebie.
-…
-Wiesz
Daga, cieszę
się,
że
zostałam. Piotrek bardzo mnie tutaj wspiera. Nawet Igle już zdążyłam wygarnąć, więc źle nie jest.
-…
-Za bardzo
się
wtrącał.
Wiesz co, muszę
kończyć, bo ktoś się dobija do drzwi.
-…
Ucałuj tam
Oliwiera ode mnie! Kocham Cię.
Pa.
Rozłączyłam się i podeszłam do
drzwi, które jednym ruchem ręki
otworzyłam. Oczywiście
za drzwiami był nie kto inny jak Piotrek, więc od razu wsunęłam telefon do
kieszeni spodni i wyszłam zamykając za sobą drewniane wrota,
potocznie zwane drzwiami.
-Przecież miałeś być o dziewiętnastej.
-No miałem,
ale tak jakoś
nie mogłem usiedzieć
na jednym miejscu. – zaśmiał
się
i przepuścił
mnie w drzwiach wyjściowych
ośrodka.
-To gdzie
idziemy?
-Skoro nie
chcesz na imprezę
Igły, to zapraszam Cię
na kolację.
– uśmiechnął się i pociągnął mnie za dłoń. – Nie jadłaś obiadu, więc kolację musisz.
-Piotrek.. –
jęknęłam, ale od razu
zaprotestował i zgromił mnie swoim spojrzeniem. – Niech będzie. – dodałam po
chwili.
Droga do
spalskiego centrum minęłam
nam bardzo szybko. Rozmawialiśmy
dosłownie o wszystkim. Dowiedziałam się jaki był prawdziwy powód jego
rozstania z Olą
i wyszło na to, że
ona kogoś
poznała i nie chciała ranić
Piotrka okłamując
go. W sumie czy naprawdę
nie chciała go ranić?
Przecież
tym zraniła go jeszcze bardziej, ale wolę nie wnikać.
-Wchodzimy?
– Nowakowski przerwał nasz cudowny dialog i otworzył drzwi wejściowe do knajpki.
-Dziękuję. – posłałam w
jego kierunku uśmiech
i weszłam do środka.
Przy stoliku odsunął
moje krzesełko, a kiego usiadłam przysunął je bliżej stołu, po czym zajął miejsce
naprzeciw mnie. Na przyjście
kelnerki długo nie czekaliśmy.
Zamówiliśmy
sobie omlet z bitą
śmietaną i polewą czekoladową.
-A Ty nie
powinieneś
dbać
o dietę?
– zaśmiałam
się,
kiedy zauważyłam
z jakim smakiem wcina owy posiłek.
-Wiesz,
nikt nie musi o tym wiedzieć.
– mrugnął
okiem, a ja znów zaśmiałam
się,
ale tym razem zasłoniłam usta dłonią. – Zabawne. – wytknął w moją stronę język. Dopiero wtedy
się
uspokoiłam i znów zajęłam
się
pochłanianiem omletu. – Jesteś
brudna.
-Gdzie?
-Tutaj. –
wskazał palcem owe miejsce, a ja starałam się je otrzeć. – Nie, nie
tutaj. Tutaj. – ponownie wskazał ubrudzone miejsce. – Czekaj, ofermo.
-Zabawne. –
mruknęłam
i starałam się
wytrzeć
kącik
ust. Jak na złość
w tym samym momencie Piotrek chciał to zrobić i nasze dłonie zetknęły się ze sobą.
-Przepraszam.
-Nie, to ja
przepraszam.
-Diana, nie
masz za co..
-Mam.. –
położyłam
niepewnie dłoń
na jego policzku, a on delikatnie się uśmiechnął i zaczął zbliżać swoją twarz ku mojej.
____________________________________________________
No i mamy następny. ;). Mam nadzieję, że przypadnie do gustu. ;)
Ja zabraniam Ci tak kończyć ten rozdział! ;D Czyżby między Dianą i Piiotrkiem rodziło się uczucie? Czekam na następny i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
Pozdrawiam, no_princess ;*
;)
Usuńuuuu taki rozwój sytuacji mi się podoba! :D
OdpowiedzUsuńJa popieram dziewczynę wyżej, też mi się podoba taki rozwój akcji.Już się nie mogę doczekać następnego.! Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Diana i Piotrek? Ej nie, mimo iż wiesz iż darzę ogromną sympatią Pit i w ogóle, ale no ona ma być z MAĆKIEM :D rozwój sytuacji dobry, nawet baaaaaaardzo :D Tylko nie powiedziałam prawdy Pitowi o Maćku... I mam nadzieję ,że Maciek powalczy o Dianę no! :D
OdpowiedzUsuń:*
Diana i Piotrek? Hmm, ciekawe połączenie. Piotrek jak na razie chyba jest dla niej jedynym oparciem, czuły, uroczy no i troskliwy, no czyż nie jest to idealny kandydat na chłopaka? Oczywiście, że jest! :)
OdpowiedzUsuńObawiam się tylko reakcji Maćka, no i całej drużyny na taki rozwój sytuacji, generalnie wszyscy są święcie przekonani, że Diana jest z Maćkiem, więc związek Diany z Piotrkiem byłby dla nich sporym zaskoczeniem, ale jeśli Diana miałby być z Pitem szczęśliwa, to czemu miałaby przejmować się opinią innych? :) Nie powinna się nią przejmować! Pozdrawiam :)