Momenty, w których łamie nam się głos
należą do najważniejszych.
Te dwa
słowa wypowiedziane przez Maćka
odbijały się
echem w mojej głowie. Z każdą sekundą słyszałam je głośniej i
intensywniej. Na moją
twarz wkradł się
mimowolny uśmiech,
delikatny uśmiech,
ale zarazem zmieszanie. Dlaczego? Może po prostu dlatego, że nie potrafiłam
powiedzieć
mu tych dwóch wyrazów, tych dziewięciu liter, które sprawiały, że druga osoba
staje się
szczęśliwsza.
Widziałam w jego oczach, że
jest zdziwiony moją
reakcją,
ale co miałam mu powiedzieć?
Jeszcze nie byłam niczego pewna. Owszem, byliśmy parą, ale przecież nie powiem mu, że go kocham kiedy
nie jestem tego całkowicie pewna. Widząc smutek i.. No właśnie, i co?
Zdumienie? Rozgoryczenie? Możliwe.
Ale wracając.
Spoglądając w jego oczy
wysiliłam się
na delikatny uśmiech.
On wyraźnie
kiwnął
z niedowierzaniem głową,
podniósł się
i nie zwracając
uwagi na to, czy idę
z nim ruszył w stronę
domku. Czując
jak po moich policzkach spływają
łzy podniosłam się
i jednym, szybkim ruchem otarłam je. Przyciągnęłam kolana ku sobie i objęłam je rękoma spoglądając w dal. Delikatny
powiew wiatru sprawiał, że
woda tworzyła fale, które odbijały się o brzeg. Niebo było rozświetlone przez
gwiazdy i księżyc,
potocznie zwany w swojej pełni kołem. A ja? Czułam się źle po tej całej
zaistniałej sytuacji, ale coś
w środku
mnie mówiło mi, że
zrobiłam dobrze. Podniosłam się
i otrzepałam swoje ciało z mokrego piasku. Wolnym krokiem z założonymi rękoma szłam przed
siebie, w kierunek, który wyznaczały mi moje nogi, a co za tym idzie, po tym
jakże
samotnym powrocie weszłam do domku. Maciek nawet nie zareagował. Jak gdyby
nigdy nic siedział w małą,
ale przytulnym salonie i wpatrywał się beznamiętnie w ekran
telewizora. Nawet nie zareagował, kiedy weszłam do środka. Zdjęłam jedynie buty i
od razy wolnym krokiem weszłam na piętro, gdzie bez zastanowienia
wparowałam do pokoju, aby tam jak gdyby nigdy nic walnąć się na łóżku. Oczywiście nie długo tak
sobie leżałam,
bo przecież
była dość
późna
godzina, co wywnioskowałam po spojrzeniu na zegarek znajdujący się na wyświetlaczu
telefonu. Podniosłam się
i wyciągając z jednej z półek
pidżamę przeszłam do
łazienki znajdującej
się
przy pokoju. A tam wzięłam
szybki prysznic. Nie miałam po prostu ochoty, aby siedzieć tam niewiadomo
jak długo, bo po tym „romantycznym” wieczorze wszystkiego mi się odechciało.
Ubrana, z wysuszonymi i spiętymi
w kok włosami ponownie weszłam do pokoju, gdzie kładąc się na łóżku okryłam swoje
zmarznięte
ciało kołdrą
po sam czubek nosa, jak to się
mówi.
***
Następnego dnia
obudziłam się
dość
późnym
popołudniem. W sumie gdyby nie wpadające promienie słońca zapewne i tak
bym się
nie podniosła z łóżka,
ale kiedyś
trzeba wstać.
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Dochodziła godzina czternasta. Przeciągnęłam swoje zaspane
mięśnie
czy stawy, jak kto woli i od razu stanęłam przy półce wybierając odpowiednie
ubrania. Przeszłam do łazienki, gdzie nie odbyło się bez porannej
toalety, po czym ubrałam się
i zrobiłam delikatny makijaż.
Wychodząc
rzuciłam jedynie na łóżko
swoją
odzież
nocną
i od razu zbiegłam po schodach. Rozejrzałam się po wszystkich kątach i ku mojemu
zdziwieniu w żadnym
z pokoi nie znalazłam Maćka.
Nawet pozwoliłam sobie wejść
do jego sypialni, a tam co? Zwykła pustka, jedynie jakieś jego rzeczy
rozwalone po podłodze.
-Gdzie on
do cholery jest?! – powiedziałam sama do siebie, po czym od razu wybiegłam z
domku i skierowałam się
w stronę
plaży.
Rozejrzałam się
w każdą stronę i ruszyłam w
lewo. Przeszłam prawie całą
długość
plaży,
kiedy na molu zobaczyłam dobrze mi znaną sylwetkę. Zamarłam.
Niepewnie podeszłam bliżej
i wtedy upewniłam się,
że
to co widziałam było prawdą.
-Tak bardzo
mnie kochasz, tak? – powiedziałam drżącym głosem, a on momentalnie
oderwał się
od swojej „koleżanki”.
– Właśnie
widzę.
-Diana,
poczekaj! – krzyknął,
a ja nawet nie zareagowałam. – Diana, daj mi to wyjaśnić!
-Co mam dać Ci wyjaśnić? – odwróciłam się w jego stronę. – Może powiesz mi, że po prostu bawiłeś się w dentystę? – po moich
policzkach zaczęły
spływać
łzy. Zabolało mnie to, cholernie mnie zabolało.
-Kochanie..
-Nie mów do
mnie kochanie! – teraz już
wrzasnęłam
na całą
plażę.
– Daj mi spokój.
-Diana!
Docierał do
mnie jego krzyk, a ja nie reagowałam na jego wołania i prośby. Swój dość szybki krok
zamieniłam na bieg. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać, szczególnie nie
po tym, co zobaczyłam kilkadziesiąt sekund wcześniej. Wbiegłam do
domku i od razu po wejściu
na piętro
trzasnęłam
drzwiami swojego pokoju.
Więc
przejdźmy
do naszego kochanego Aleksa..
Pod blokiem
Aśki
byłem punktualnie o godzinie dwudziestej. Oczywiście nie mogłaby być dziewczyną, gdyby nie spóźniła się jakieś dziesięć minut. Jednak
wiedziałem, że
na nią
mogę
czekać
wiecznie. Boże,
co ja wygaduję
do cholery?! Przecież
to niedorzeczne. Muszę
jak najszybciej wywalić
te słowa ze swojej głowy.
-Mam
nadzieję,
że
nie czekałeś
długo. – uśmiechnęła się ukazując swoje białe zęby, a zarazem w
jej policzkach pokazały się
dołeczki, które tak bardzo uwielbiałem.
-Nie, nie. –
odwzajemniłem jej uśmiech
i obejmując
ją
jedną
ręką w pasie przygarnąłem do siebie, po
czym pocałowałem w czubek głowy. – Kolacja?
-A może spacer? –
spojrzała na mnie uśmiechając się.
-Czemu nie.
– chwyciłem jej dłoń
i delikatnie pociągnąłem za nią. – Niedługo będę musiał wyjechać..
-Proszę Cię, nie mówmy o tym.
– z jej twarzy zniknął
uśmiech,
ten który tak bardzo pokochałem.
-Kiedyś będziemy musieli o
tym porozmawiać..
– westchnąłem
i zatrzymałem się
przy jednej z parkowych ławeczek. – Posłuchaj mnie.
-Aleks,
proszę
Cię,
odpuśćmy
tę
rozmowę.
-Asia.. –
usiadłem na ławce i pociągnąłem jej dłoń co sprawiło, że usiadła na moich
kolanach. – Może
przyjedziesz do mnie jak skończysz
ten nieszczęsny
pierwszy rok studencki?
-Ale jak Ty
to sobie wyobrażasz?
-Jak to
jak? – delikatnie się
uśmiechnąłem i pogładziłem
dłonią
jej policzek. – Normalnie. Nie chcę się z Tobą rozstać na tak długo.
-Ja z Tobą też nie. – uśmiechnęła się. Znów jej twarz
zabarwiał najpiękniejszy
uśmiech,
jaki kiedykolwiek widziałem.
-To
pojedziesz ze mną?
-Ale kiedy
wyjeżdżasz?
-Za trzy
dni mam samolot do Serbii. – odwróciłem wzrok w drugą stronę.
-Jeżeli uda mi się wszystko załatwić na uczelni to pojadę z Tobą. – ułożyła dłoń na moim policzku
i delikatnie musnęła
moje wargi.
-Chodźmy. – uśmiechnąłem się i ruszyliśmy w głąb parku.
Ale wiecie
co? Nawet taki spacer zabiera ogrom czasu i dotarło to do mnie. Późnym wieczorem
odprowadziłem Asię
do domu i pożegnałem
się
z nią,
a sam wróciłem do siebie. Kostek już dawno spał, więc wziąłem szybki
prysznic i udałem się
do swojej sypialni.
Wróćmy
do tych pięknych
i cudownych dni spędzanych
nad morzem.. Haha, udał mi się
żart,
no nie?
Wiedziałam,
że
nie będę miała spokoju w
tym budynku, bo przecież
dzieliłam go.. No tak, wolę
nie wypowiada tego imienia. Wyjęłam
z szafy walizkę
i zaczęłam
pakować
do niej wszystkie swoje rzeczy. Trzask drzwi uświadomił mi, że Maciek wrócił, jednak
nie przejmowałam się
tym. Łzy z moich policzek opadały na jasne panele ułożone na podłodze, a
ja nie potrafiłam ich opanować.
Kiedy usłyszałam skrzypnięcie
otwieranych drzwi szybkim ruchem otarłam policzka i kończyłam wcześniejsze zajęcie.
-Diana, co
robisz? – podszedł bliżej
mnie.
-Nie widać? – starałam się opanować ton głosu, aby
nie dać
mu możliwości poznania po
mnie iż
zranił mnie.
-Mogę Ci to wyjaśnić.. – chwycił moją dłoń.
-Odpuść sobie! – krzyknęłam wyrywając swoją dłoń z jego uścisku. – Ślepa nie jestem,
wiem co widziała. – odwróciłam się w jego stronę. – Wystarczył jeden
wieczór, jedno moje zawahanie, a Ty tak po prostu poleciałeś do innej!
-Diana, daj
mi to wyjaśnić..
-Nie będziesz mi nic wyjaśniać! – krzyknęłam i odwróciłam
się,
aby zapiąć
zamek swojej walizki. – Po co mnie tutaj przyciągnąłeś, co? –
przeniosłam wzrok na niego, a na moich policzkach znów wytworzył się strumyk słonych
kropli. – Po to, żeby
spędzić czas ze mną i nacieszyć się naszą samotnością czy po to aby
spotkać
się
z nią?
- patrzyłam wprost w jego oczy, a on nawet nie zareagował. Nawet nie starał się wypowiedzieć słowa. To
zabolało jeszcze bardziej. – Właśnie, tak myślałam.
-To nie jest
tak jak myślisz.
– w końcu
wysilił się
na kilka słów, ale co to da?
-Dobrze
wiesz, że
jest tak jak myślę. – wzięłam walizkę i stanęłam przy wyjściu z pokoju. –
Wracam do Bełchatowa, a Ty możesz
sobie zostać
tutaj z tą
swoją
ukochaną.
Wyszłam
trzaskając
drzwiami. Wysunęłam
z kieszeni telefon i wykręciłam
numer do Dagmary. Porosiłam ją,
aby sprawdziła mi, ok której mam jakiś pociąg powrotny. Nie pytała o nic,
to było dla mnie najważniejsze.
Nie zadawała zbędnych
pytań,
tylko po prostu spełniła moją
prośbę. Pociąg miałam
wieczorem, więc
kilka godzin musiałam odczekać
siedząc
bezczynnie na dworcu. Kiedy wybiła tak zwana godzina zero wzięłam swoją walizkę i wsiadłam do
pociągu
zajmując
jeden z wolnych przedziałów. W głębi serca chciałam, aby Maciek
przyjechał na ten cholerny dworzec i starał się mnie przekonać, abym nie wyjeżdżała, jednak jak
zawsze nadzieja matką
głupich. Pociąg
ruszył, a ja tkwiłam w bezruchu dopóki drzwi mojego przedziału się nie otworzyły.
Serce przyspieszyło na samą
myśl
o tym kto to mógł być,
ale kiedy odwróciłam wzrok odetchnęłam z ulgą, ponieważ był to zwykły
konduktor. Kupiłam u niej bilet, po czym dokładnie zamknęłam przedział. Cała
droga minęła
mi w jednej, niezmiennej pozycji. Jak głupia wpatrywałam się w okno i czułam
jak z każdą sekundą moja nogi stają się coraz bardziej
mokre od łez, które skapywały na nie. W Bełchatowie byłam około godziny
dwudziestej trzeciej. Zadzwoniłam po Dagmarę, która już po dwudziestu
minutach stała obok mnie. Nie dużo myśląc wpadłam w jej
ramiona i jak głupia rozpłakałam się. Znów nie pytała co się stało, tylko
mocno mnie przytuliła do siebie.
-Mogę się u was zatrzymać? – spojrzałam na
nią
ocierając
łzy.
-Przecież nie musisz pytać. – niepewnie się uśmiechnęła i przejęła moją walizkę.
Wsiadłyśmy do jej
samochodu, a kiedy dotarliśmy
na miejsce, jakim było ich mieszkanie bez słowa weszłam do środka i zamknęłam się w swoim starym
pokoju. No może nie starym, tak
dziwnie to zabrzmiało, nie sądzicie?
Dawnym. Tak, już
lepiej. Więc
wracając.
Zamknęłam
się
w swoim dawnym pokoju i nawet nie miałam zamiaru zabierać się za rozpakowywanie
walizki. Od razu padłam na łóżko
i schowałam głowę
w poduszkę,
w której zapewne znajdowało się
więcej
moich wypłakanych łez niżeli
piórek czy czegokolwiek z czego była zrobiona. Moją błogą chwilę płaczu przerwało
pukanie do drzwi.
___________________________________________________________
Wiem, ostatnio nieco zaniedbałam tego bloga jak i moje pozostałe. Ale to nie z mojej winy, chociaż w sumie.. Tak w prawdzie to nie miałam czasu, aby usiąść na spokojnie i cokolwiek napisać. Każdy dzień miałam zwalony nauką, nawet w weekendy nie miałam czasu, aby cokolwiek napisać. Chciałam Was przeprosić za tę moją nieobecność tutaj, ale wiecie, szkoła jest ważniejsza i trzeba się uczyć. Chociaż teraz. A u mnie nie było nic innego jak szkoła, nauka, szkoła, nauka.. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni, choć nic nie obiecuję. Wybaczycie mi?
Pozdrawiam serdecznie! ;*
Bartosz! *-*
Wybaczymy, wybaczymy :) Ja mam tak samo, więc nic się nie przejmuj!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to jakoś nie chce mi się wierzyć, że Maciek mógłby spotykać się z jakąś inną dziewczyną. Myślę, że nie zrobiłby tego Dianie, a ta dziewczyna to zapewne jakaś kuzynka, albo ktoś w tym rodzaju, przynajmniej mi się tak wydaje. Diana mogła mu pozwolić chociaż na jakieś wyjaśnienie, ale wiadomo, że w takich nerwach nie myśli się o tym co się robi. Mam nadzieję, że jednak pozwoli mu to zrobić, a on będzie miał jej coś sensownego do powiedzenia :)
Co do Aleksa, to on na prawdę wpadł! To nawet fajnie, że chce żeby Aśka z nim pojechała, zobaczymy co z tego będzie :)
Mam wrażenie, że do pokoju Diany zawita Michał, może on jej w jakiś sposób pomoże, najwyższy czas Michale! :)
Pozdrawiam.
Cieszę się, że mi wybaczycie. ;)
UsuńNo tak, każdy działa pod wpływem emocji i nie pozwala na racjonalne myślenie, zapewne wszyscy wiedzą co to znaczy. ;D.
Nie powiem, że nie wpadł. Ale to chyba dobrze, prawda? ;>
A nie powiem kto zawitał, nie powiem. ^^
Również pozdrawiam! ;)
Nieee ! Maciuś coś ty narobiła : ((
OdpowiedzUsuńświetnie, już nie mogę doczekać się następnego : )
jasne, ze wybaczymy :)
OdpowiedzUsuńgrr maciek cham! tępić takowych! no to teraz zostanie sama, bo Aleks se juz znalazl nowy obiekt westchnien...
I cały romantyzm szlag trafił. Aż nie mogę uwierzyć żeby Maciek zrobił coś takiego Dianie, no jak? ;c Mogła mu dać wytłumaczyć bo może to jakoś się da racjonalnie wytłumaczyć? Ale rozumiem ją po części bo w nerwach trudno o cokolwiek i wierzy się w to co widzi. Kurczę, mam nadzieję ,że jednak to nie będzie tak jak Dianie się wydaje i Maciek wszystko wyjaśni :<
OdpowiedzUsuń:*
Nigdy nic nie wiadomo, ha! ;D
Usuń;**