Nie ma być łatwo.
Ma być trudno, ciężko i momentami cholernie źle.
Spoglądałam raz po raz
to w jego oczy, to na małe, czerwone pudełeczko. Nie miałam zielonego pojęcia o co mu
chodziło. Przecież
na zaręczyny
było za wcześnie,
więc
nie miałam żadnego
pomysłu na to, co może
się
znajdować
w pudełeczku.
-Nie bój się. – szepnął wprost do mojego
ucha i cichutko się
zaśmiał.
– Zamknij oczy.
-Ale po co?
– spojrzałam na niego, jednak jego wzrok mówił sam za siebie. Przymknęłam oczy, a po
chwili poczułam jak coś
zimnego znajduje się
na mojej szyi. – Ma..
-Nie ma
protestów. – przerwał mi w pół słowa, a po wypowiedzeniu swojego dość krótkiego zdania
musnął
moje usta. Tak delikatnie i niepewnie, jakby bał się odrzucenia, choć nie był to
pierwszy pocałunek z jego strony i zapewne nie ostatni.
-Dziękuję. – niepewnie się uśmiechnęłam i mocno się do niego
przytuliłam. Podniosłam się
i podeszłam do lusterka. Na mojej szyi znajdował się łańcuszek z zawieszką. Był po prostu
cudowny! – Jest naprawdę
piękny,
dziękuję.
-Nie musisz
dziękować. – zaśmiał się i pociągnął za moją dłoń, kiedy tylko
podeszłam bliżej
niego. – To co, na kolacje idziemy?
-A nie możemy odpuścić sobie jedzenia? –
spojrzałam na niego z miną
kotka ze Shreka. – I chodźmy
się
tylko przejść.
-No niech
Ci będzie.
– zaśmiał
się
i musnął
swoimi wargami mój policzek.
-To ja
tylko się
przebiorę.
– uniosłam kąciki
ust ku górze i nie czekając
na jego protesty uciekłam do sypialni.
-Tylko
szybko! – dotarł do mnie jego krzyk, a ja mimowolnie się zaśmiałam.
Z szafy wyjęłam ubrania i od
razu przeszłam do łazienki, gdzie jak najszybciej się ubrałam. Włosy na
szybko pokręciłam
lokówką
i pozwoliłam im opaść
swobodnie na ramiona, a kiedy spryskałam ciało perfumom od razu wyszłam z
łazienki i przeszłam do salonu, gdzie oczekiwał na mnie nie kto inny jak
Maciek. Kiedy tylko usłyszał stukot obcasów od razu przeniósł wzrok na moją skromną osobę. Podszedł do mnie
i uśmiechnął się.
-Pięknie wyglądasz. – szepnął i chwycił moją dłoń, po czym okręcił mnie w koło.
-Możemy iść. – uniosłam kąciki ust ku górze.
Przeszliśmy na przedpokój,
skąd
wyszliśmy
z mieszkania. Po opuszczeniu bloku skierowaliśmy się w stronę pobliskiego
parku. Wieczorem był on jeszcze piękniejszy niż każdego dnia!
Rozkwitające
pąki
drzew były rozświetlane
przez blask gwiazd, jak i zarówno księżyca, który wkradał się na ciemną powierzchnię nieba. Uniosłam
głowę
ku górze i mimowolnie się
uśmiechnęłam. Muzaj chwycił
moją
dłoń
i przyciągnął mnie ku sobie,
po czym objął
mnie w talii i tak przytuleni do siebie nadal szliśmy w milczeniu.
-Jak tam
Twoje kontakty z Aleksem? – przerwałam ciszę, która nie była niezręczna jak mogłoby
się
to wydawać.
-Musimy
teraz o tym rozmawiać?
– zmrużył
oczy i ponownie pociągnął mnie za dłoń w kierunku
kolejnej parkowej alejki.
-No Maciek.
– jęknęłam, ale po chwili
od razu się
roześmiałam.
Oczywiście reakcja z jego
strony była podobna, czego można
się
spodziewać.
Poczułam jak jego dłonie zakrywają moje oczy.
-Maciek..
-Spokojnie.
– jego ciepły oddech dało się
poczuć
na mojej szyi, który ją
owiewał. Wiecie, mimo moich obcasów Maciek i tak był nieco wyższy ode mnie, co
dziwić
nie mogło. – Zaufaj mi.
Nie miałam
zamiaru protestować,
lecz posłuchać
go. Spokojnie szłam z zasłoniętymi
oczyma w drogę,
w którą
prowadził mnie nie kto inny jak Maciek. Nim się obejrzałam jego dłonie zniknęły z moich oczu,
które mimowolnie były zaciśnięte przez powieki,
które pod wpływem impulsu samoczynnie się zamknęły. Podniosłam
powieki w górę,
co sprawiło, że
moim oczom ukazało się
miejsce, które zapewne było przygotowane przez Muzaja. Spojrzałam na niego, a
do moich oczu mimowolnie napłynęły
łzy. Na środku
łąki
stał stolik okryty białym obrusem i zastawiony naczyniami i sztućcami. Wysunął w moim kierunku
dłoń,
a ja delikatnie ją
uścisnęłam. Ponownie tego
wieczoru zaczął
mnie prowadzić,
jednak tym razem już
wiedziałam gdzie.
-Maciek, ale
nie musiałeś..
– szepnęłam,
kiedy tylko podeszliśmy
do stolika.
-Ale
chciałem. – uśmiechnął się i odsunął krzesło, a gdy
usiadłam przysunął
je bliżej
stolika, po czym zajął
te naprzeciw mnie. – Ale chciałem, bo zasługujesz na to jak nikt inny.
-Naprawdę dziękuję. – po moim
policzku spłynęła
pojedyncza łza, która była spowodowana szczęściem, a nie smutkiem czy czymś w tym rodzaju.
Nalał do
kieliszków czerwone wino i wzajemnie życzyliśmy sobie smacznego
i zabraliśmy
sięga
konsumowanie przygotowanej kolacji. Nie chciałam wnikać w to, kto pomógł
mu ją
przygotować.
Było romantycznie i to mi się
nawet podobało. Kiedy zjedliśmy
udaliśmy
się
w drogę
powrotną
do domu.
-Dziękuję za ten cudowny
wieczór. – odwróciłam się
w jego stronę,
kiedy podeszłam do drzwi swojego mieszkania.
-Nie masz
za co dziękować. – uśmiechnął się i wskazał dłonią swój policzek. –
Ale jeżeli
chcesz to tu się
należy.
Zaśmiałam się i długo nie
czekałam, tylko pochyliłam się
i starałam się
musnąć
jego policzek. Ale wiecie co? Starannie mi to uniemożliwił, bo szybkim
ruchem przekręcił
głowę
co sprawiło, że
moje wargi przywarły do niego. Nie protestowałam temu całemu zajściu, lecz oplotłam
dłonie wokół jego szyi i całkowicie oddałam się chwili. Jego język drażnił moje
podniebienie, ale jak to była, tak cudowną chwilę zawsze ktoś musi przerwać.
-Młodzi
zakochani. – zaśmiała
się
jedna z sąsiadek,
która przechodziła obok nas.
Momentalnie
oderwaliśmy
się
od siebie, a ja schowałam twarz w jego tors. Sąsiadka ponownie się zaśmiałam. Pożegnałam się z Maćkiem całując jego policzek i
zniknęłam
za drzwiami swojego mieszkania.
***
Kolejne dni
mijały w ekspresowym tempie. Skra zajęła piąte miejsce w lidze, co
ucieszyło ich, ale jak każdy
wie, mierzyli wyżej,
o wiele wyżej.
Ale cóż,
nie zawsze jest pięknie
i kolorowo. Sezon ligowy dobiegł ku końcowy, a każdy z siatkarzy
otrzymał po dwóch tygodniach wolnego. No dobra, nie licząc tych powołanych
do kadry przez Anastasiego, no i tych, którzy zostali powołani przez
Nawrockiego. Zarówno Maciek jak i Michał mieli tydzień wolnego, a później musieli się wstawić na zgrupowanie.
Nie cieszyłam się
z tego powodu, bo musiałam się
z nim rozstać
na dość
długi czas, do czego nie byłam przyzwyczajona. Ale wiadomo, dobro naszej
reprezentacji jest najważniejsze,
nie ma co. Święta wielkanocne się zakończyły, a więc nastał kolejny
wolny czas dla moich siatkarzy. Nastał siódmy dzień kwietnia, niedziela,
jednak nie było mi dane poleniuchowanie. Obudziło mnie walenie do drzwi,
dosłownie walenie. Zwlekłam się
z łóżka
i przeciągając zaspane mięśnie podeszłam do
drzwi, które od razu otworzyłam, po czym zasłoniłam buzię ręką, gdyż ziewnęłam. Maciek od razu
wpadł do mieszkania i rozsiadł się na kanapie.
-Cześć słońce, mnie również miło Cię widzieć. – jęknęłam powstrzymując ziewanie i
usiadłam obok niego.
-Też Cię kocham. – zaśmiał się i przygarnął mnie ręką ku sobie. – Co powiesz
na kilka dni nad morzem?
-Oszalałeś? – spojrzałam na
niego niedowierzając.
– Przecież
niedługo masz zgrupowanie.
-Wiem,
dlatego chcę
spędzić z Tobą kilka dni.
Rodzice mają
znajomych, którzy wynajęliby
nam domek nad morzem.
-Jestem jak
najbardziej na tak! – krzyknęłam
klaszcząc
w dłonie.
-Ale wiesz,
musimy się
zbierać
szybko i dzisiaj wyjechać.
Nie
zastanawiałam się
długo. Wbiegłam do sypialni i od razu wyjęłam walizkę, do której zaczęłam wkładać ubrania, które
mogłyby się
przydać
nad morzem. Maciek był pełen podziwu, że w tak szybkim tempie się spakowałam i że moja torba była
w stanie się
zamknąć!
-Tak szybko
gotowa? – stanął
w przejściu.
-A jak. – uśmiechnęłam się. – Jeszcze tylko
się
ubiorę.
Nie dałam
mu dojść
do słowa, lecz zabierając
pozostawione wcześniej
rzeczy od razu udałam się
do łazienki, gdzie ubrałam się,
spięłam
włosy w kłosa i zrobiłam delikatny makijaż, po czym wyszłam pełna gotowości.
-To co,
jedziemy? – kiedy miał mi odpowiedzieć usłyszeliśmy dzwonek do
drzwi.
______________________________________________
I mamy kolejny. ;). Trochę krótki, bez ładu i składu, przepraszam. ;c
Moja kochana Sovia wygrała, brawo! <3
mnie się tam podoba. (: strasznie fajnie piszesz. :>
OdpowiedzUsuńtymczasem zapraszam do mnie, na dwójkę. http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
pozdrawiam,natalie :*
Dziękuję za miłe słowa. ;). Chętnie zajrzę. ;)
UsuńMm Maciuś jaki wariat :) Coś czuje ,że Alek jeszcze namiesza :<
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział pieprznieta.blogspot.com
;)
UsuńNo nie, no! Już jest pięknie i cudownie to znowu ktoś im musi przerywać, mam nadzieję, że to coś nie ma aż takiej siły, żeby zatrzymać ich w domu. Niech jadą i się dobrze bawią :) Cudowna z nich para, tak dobrze się dobrali, no i jeszcze Maciek się tak stara, widać, że na prawdę ją kocha :)) Czekam na następny rozdział, bo jestem strasznie ciekawa któż to się dobija do drzwi :) Pozdrawiam i zapraszam na drugi rozdział na:
OdpowiedzUsuńhttp://wsidlachmilosci.blogspot.com
I jest piętnastka, zapraszam :)
Usuńhttp://bowoczachjestwszystko.blogspot.com
Dziękuję bardzo za informację! ;)
Usuń