poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 25.






Nie ma być łatwo.
Ma być trudno, ciężko i momentami cholernie źle.





Spoglądałam raz po raz to w jego oczy, to na małe, czerwone pudełeczko. Nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodziło. Przecież na zaręczyny było za wcześnie, więc nie miałam żadnego pomysłu na to, co może się znajdować w pudełeczku.
-Nie bój się. – szepnął wprost do mojego ucha i cichutko się zaśmiał. – Zamknij oczy.
-Ale po co? – spojrzałam na niego, jednak jego wzrok mówił sam za siebie. Przymknęłam oczy, a po chwili poczułam jak coś zimnego znajduje się na mojej szyi. – Ma..
-Nie ma protestów. – przerwał mi w pół słowa, a po wypowiedzeniu swojego dość krótkiego zdania musnął moje usta. Tak delikatnie i niepewnie, jakby bał się odrzucenia, choć nie był to pierwszy pocałunek z jego strony i zapewne nie ostatni.
-Dziękuję. – niepewnie się uśmiechnęłam i mocno się do niego przytuliłam. Podniosłam się i podeszłam do lusterka. Na mojej szyi znajdował się łańcuszek z zawieszką. Był po prostu cudowny! – Jest naprawdę piękny, dziękuję.
-Nie musisz dziękować. – zaśmiał się i pociągnął za moją dłoń, kiedy tylko podeszłam bliżej niego. – To co, na kolacje idziemy?
-A nie możemy odpuścić sobie jedzenia? – spojrzałam na niego z miną kotka ze Shreka. – I chodźmy się tylko przejść.
-No niech Ci będzie. – zaśmiał się i musnął swoimi wargami mój policzek.
-To ja tylko się przebiorę. – uniosłam kąciki ust ku górze i nie czekając na jego protesty uciekłam do sypialni.
-Tylko szybko! – dotarł do mnie jego krzyk, a ja mimowolnie się zaśmiałam.
Z szafy wyjęłam ubrania i od razu przeszłam do łazienki, gdzie jak najszybciej się ubrałam. Włosy na szybko pokręciłam lokówką i pozwoliłam im opaść swobodnie na ramiona, a kiedy spryskałam ciało perfumom od razu wyszłam z łazienki i przeszłam do salonu, gdzie oczekiwał na mnie nie kto inny jak Maciek. Kiedy tylko usłyszał stukot obcasów od razu przeniósł wzrok na moją skromną osobę. Podszedł do mnie i uśmiechnął się.
-Pięknie wyglądasz. – szepnął i chwycił moją dłoń, po czym okręcił mnie w koło.
-Możemy iść. – uniosłam kąciki ust ku górze.
Przeszliśmy na przedpokój, skąd wyszliśmy z mieszkania. Po opuszczeniu bloku skierowaliśmy się w stronę pobliskiego parku. Wieczorem był on jeszcze piękniejszy niż każdego dnia! Rozkwitające pąki drzew były rozświetlane przez blask gwiazd, jak i zarówno księżyca, który wkradał się na ciemną powierzchnię nieba. Uniosłam głowę ku górze i mimowolnie się uśmiechnęłam. Muzaj chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie ku sobie, po czym objął mnie w talii i tak przytuleni do siebie nadal szliśmy w milczeniu.
-Jak tam Twoje kontakty z Aleksem? – przerwałam ciszę, która nie była niezręczna jak mogłoby się to wydawać.
-Musimy teraz o tym rozmawiać? – zmrużył oczy i ponownie pociągnął mnie za dłoń w kierunku kolejnej parkowej alejki.
-No Maciek. – jęknęłam, ale po chwili od razu się roześmiałam.
Oczywiście reakcja z jego strony była podobna, czego można się spodziewać. Poczułam jak jego dłonie zakrywają moje oczy.
-Maciek..
-Spokojnie. – jego ciepły oddech dało się poczuć na mojej szyi, który ją owiewał. Wiecie, mimo moich obcasów Maciek i tak był nieco wyższy ode mnie, co dziwić nie mogło. – Zaufaj mi.
Nie miałam zamiaru protestować, lecz posłuchać go. Spokojnie szłam z zasłoniętymi oczyma w drogę, w którą prowadził mnie nie kto inny jak Maciek. Nim się obejrzałam jego dłonie zniknęły z moich oczu, które mimowolnie były zaciśnięte przez powieki, które pod wpływem impulsu samoczynnie się zamknęły. Podniosłam powieki w górę, co sprawiło, że moim oczom ukazało się miejsce, które zapewne było przygotowane przez Muzaja. Spojrzałam na niego, a do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy. Na środku łąki stał stolik okryty białym obrusem i zastawiony naczyniami i sztućcami. Wysunął w moim kierunku dłoń, a ja delikatnie ją uścisnęłam. Ponownie tego wieczoru zaczął mnie prowadzić, jednak tym razem już wiedziałam gdzie.
-Maciek, ale nie musiałeś.. – szepnęłam, kiedy tylko podeszliśmy do stolika.
-Ale chciałem. – uśmiechnął się i odsunął krzesło, a gdy usiadłam przysunął je bliżej stolika, po czym zajął te naprzeciw mnie. – Ale chciałem, bo zasługujesz na to jak nikt inny.
-Naprawdę dziękuję. – po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, która była spowodowana szczęściem, a nie smutkiem czy czymś w tym rodzaju.
Nalał do kieliszków czerwone wino i wzajemnie życzyliśmy sobie smacznego i zabraliśmy sięga konsumowanie przygotowanej kolacji. Nie chciałam wnikać w to, kto pomógł mu ją przygotować. Było romantycznie i to mi się nawet podobało. Kiedy zjedliśmy udaliśmy się w drogę powrotną do domu.
-Dziękuję za ten cudowny wieczór. – odwróciłam się w jego stronę, kiedy podeszłam do drzwi swojego mieszkania.
-Nie masz za co dziękować. – uśmiechnął się i wskazał dłonią swój policzek. – Ale jeżeli chcesz to tu się należy.
Zaśmiałam się i długo nie czekałam, tylko pochyliłam się i starałam się musnąć jego policzek. Ale wiecie co? Starannie mi to uniemożliwił, bo szybkim ruchem przekręcił głowę co sprawiło, że moje wargi przywarły do niego. Nie protestowałam temu całemu zajściu, lecz oplotłam dłonie wokół jego szyi i całkowicie oddałam się chwili. Jego język drażnił moje podniebienie, ale jak to była, tak cudowną chwilę zawsze ktoś musi przerwać.
-Młodzi zakochani. – zaśmiała się jedna z sąsiadek, która przechodziła obok nas.
Momentalnie oderwaliśmy się od siebie, a ja schowałam twarz w jego tors. Sąsiadka ponownie się zaśmiałam. Pożegnałam się z Maćkiem całując jego policzek i zniknęłam za drzwiami swojego mieszkania.


***


Kolejne dni mijały w ekspresowym tempie. Skra zajęła piąte miejsce w lidze, co ucieszyło ich, ale jak każdy wie, mierzyli wyżej, o wiele wyżej. Ale cóż, nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Sezon ligowy dobiegł ku końcowy, a każdy z siatkarzy otrzymał po dwóch tygodniach wolnego. No dobra, nie licząc tych powołanych do kadry przez Anastasiego, no i tych, którzy zostali powołani przez Nawrockiego. Zarówno Maciek jak i Michał mieli tydzień wolnego, a później musieli się wstawić na zgrupowanie. Nie cieszyłam się z tego powodu, bo musiałam się z nim rozstać na dość długi czas, do czego nie byłam przyzwyczajona. Ale wiadomo, dobro naszej reprezentacji jest najważniejsze, nie ma co. Święta wielkanocne się zakończyły, a więc nastał kolejny wolny czas dla moich siatkarzy. Nastał siódmy dzień kwietnia, niedziela, jednak nie było mi dane poleniuchowanie. Obudziło mnie walenie do drzwi, dosłownie walenie. Zwlekłam się z łóżka i przeciągając zaspane mięśnie podeszłam do drzwi, które od razu otworzyłam, po czym zasłoniłam buzię ręką, gdyż ziewnęłam. Maciek od razu wpadł do mieszkania i rozsiadł się na kanapie.
-Cześć słońce, mnie również miło Cię widzieć. – jęknęłam powstrzymując ziewanie i usiadłam obok niego.
-Też Cię kocham. – zaśmiał się i przygarnął mnie ręką ku sobie. – Co powiesz na kilka dni nad morzem?
-Oszalałeś? – spojrzałam na niego niedowierzając. – Przecież niedługo masz zgrupowanie.
-Wiem, dlatego chcę spędzić z Tobą kilka dni. Rodzice mają znajomych, którzy wynajęliby nam domek nad morzem.
-Jestem jak najbardziej na tak! – krzyknęłam klaszcząc w dłonie.
-Ale wiesz, musimy się zbierać szybko i dzisiaj wyjechać.
Nie zastanawiałam się długo. Wbiegłam do sypialni i od razu wyjęłam walizkę, do której zaczęłam wkładać ubrania, które mogłyby się przydać nad morzem. Maciek był pełen podziwu, że w tak szybkim tempie się spakowałam i że moja torba była w stanie się zamknąć!
-Tak szybko gotowa? – stanął w przejściu.
-A jak. – uśmiechnęłam się. – Jeszcze tylko się ubiorę.
Nie dałam mu dojść do słowa, lecz zabierając pozostawione wcześniej rzeczy od razu udałam się do łazienki, gdzie ubrałam się, spięłam włosy w kłosa i zrobiłam delikatny makijaż, po czym wyszłam pełna gotowości.
-To co, jedziemy? – kiedy miał mi odpowiedzieć usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.




______________________________________________
I mamy kolejny. ;). Trochę krótki, bez ładu i składu, przepraszam. ;c
Moja kochana Sovia wygrała, brawo! <3



7 komentarzy:

  1. mnie się tam podoba. (: strasznie fajnie piszesz. :>
    tymczasem zapraszam do mnie, na dwójkę. http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
    pozdrawiam,natalie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. ;). Chętnie zajrzę. ;)

      Usuń
  2. Mm Maciuś jaki wariat :) Coś czuje ,że Alek jeszcze namiesza :<
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział pieprznieta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, no! Już jest pięknie i cudownie to znowu ktoś im musi przerywać, mam nadzieję, że to coś nie ma aż takiej siły, żeby zatrzymać ich w domu. Niech jadą i się dobrze bawią :) Cudowna z nich para, tak dobrze się dobrali, no i jeszcze Maciek się tak stara, widać, że na prawdę ją kocha :)) Czekam na następny rozdział, bo jestem strasznie ciekawa któż to się dobija do drzwi :) Pozdrawiam i zapraszam na drugi rozdział na:
    http://wsidlachmilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jest piętnastka, zapraszam :)
      http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za informację! ;)

      Usuń