środa, 13 lutego 2013

Rozdział 20.





W życiu chodzi o to,
aby po upadku podnieść dupę i iść dalej.




Tego się obawiałam. Domyślałam się, że nie jest to Aśka, ale nie byłam z drugiej strony pewna, czy aby na pewno nie. Starałam się zamknąć drzwi, ale doskonale mi to uniemożliwił swoją nogą, która je blokowała.
-Idź sobie! – krzyknęłam w jego stronę siłując się z drzwiami.
Oczywiście nic sobie z tego nie zrobił, jak zawsze miał gdzieś moje słowa. Co ja w nim takiego widziałam, że potrafiłam z nim być ponad pół roku?! Do tej pory tego nie rozumiałam, bynajmniej nie potrafiłam zrozumieć. Jednym szarpnięciem za klamkę od strony korytarza sprawił, że drzwi uderzyły z całą siłą o ścianę, a ja upadłam na podłogę. Usłyszałam trzask drzwi i spojrzałam w ich kierunku. Zamknął je i przekręcił klucz znajdujący się w nich. Chciałam się odsunąć, ale zanim się zebrałam on już kucał przede mną i trzymał w rękach moje nadgarstki. Chciałam się wyrwać, ale miałam za mało siły. Starał się mnie pocałować, jednak odwracałam od niego głowę. Kiedy kolejny raz nie udało mu się to uderzył mnie w twarz. Po moich policzkach spływały łzy. Nie miałam siły na nic, nawet na krzyk, który i tak nie pomagał. Pociągnął mnie za ręce sprawiając, że się podniosłam i wepchnął do mojej sypialni rzucając mnie na łóżko. Zawisł nade mną i po prostu zaczął się do mnie dobierać
-Marcin, zostaw mnie! – krzyknęłam, kiedy usłyszałam swoje imię i poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu.
-Diana, co jest? – przyjaciółka wyraźnie się zdziwiła kiedy usłyszała jego imię. – O co chodzi?
-Nie, nic. – szepnęłam ocierając całe mokre z potu czoło.
-Przecież widzę. – usiadła obok mnie i delikatnie objęła mnie ramieniem.
-Miałam zły sen, i tyle. – westchnęłam i wysiliłam się na uśmiech. – Już wszystko jest ok.
-Na pewno? – spojrzała na mnie, ale kiedy skinęłam głową odpuściła swoje pytania. Zapewne wiedziała, że nie mam ochoty na nie odpowiadać.
-Zapomnij o tym wszystkim, dobra? – spojrzałam na nią i podniosłam się kierując do kuchni. – Napijesz się czegoś?
-Sok poproszę. – spojrzała w kierunku kuchni, a ja wyjęłam z lodówki sok, który nalałam do dwóch szklanek.
-Proszę bardzo. – wysiliłam się na sztuczny uśmiech i postawiłam szklanki na stoliku.
-No to opowiadaj. – spojrzała na mnie wyraźnie podekscytowana.
-Nie ma czego opowiadać. – bezradnie wzruszyłam ramionami.
-Jak to nie ma? – wybałuszyła oczy. – Jak doszło do tego, że jesteś z Maćkiem?
-A jak miało dojść do tego? – zmrużyłam oczy i spojrzałam na nią mocząc usta w soku. – Po prostu tak wyszło.
-Kochasz go? – spytała nagle.
-Jest dla mnie ważny, czuję się przy nim bezpieczna..
-Ale? – spojrzała na mnie. – W końcu zawsze jest jakieś „ale”.
-Wiesz, akurat tutaj nie ma żadnego „ale”. – delikatnie uniosłam kąciki ust ku górze. – I to jest w tym wszystkim takie inne. Z kimkolwiek bym się nie spotykała to zawsze miałam do niego jakieś „ale”. A teraz tak nie jest. Czuję się przy nim naprawdę dobrze.
-Kochasz go? – powtórzyła swoje pytanie sprzed kilkudziesięciu sekund.
-Wiesz, może i nie potrafię na razie powiedzieć mu tych dwóch słów. – westchnęłam. – Naprawdę chciałabym powiedzieć mu to prosto w oczy, ale po prostu się boję.
-Czego się boisz?
-Jak to czego? – nieco zdezorientowana spojrzałam na nią. – Boję się, że będzie tak jak z Marcinem. Po prostu muszę być pewna, że mnie nie zrani.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – szeroko się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła. – Muszę już iść. – skrzywiła się i podniosła.
-Widzimy się w piątek ? – odprowadziłam ją do drzwi, a ta tylko skinęła głową.
Pożegnałyśmy się. Otworzyłam drzwi, a za nimi do pukania zabierał się Maciek. Spojrzałam porozumiewawczo na przyjaciółkę, po czym zaśmiałyśmy się. Mina Muzaja w tamtym momencie była po prostu bezcenna. Przywitała się z nim i od razu pożegnała, a ja zaprosiłam go do środka.
-Nie mam jutro treningu. – przytulił mnie na powitanie, a ja odwzajemniłam jego uścisk.
-Jak to nie masz? – spojrzałam w jego oczy kiedy tylko wypuścił mnie ze swoich objęć.
-Trener do mnie dzwonił i powiedział mi, abym jutro nie przychodził. – skrzywił się zapewne myśląc, że nie zauważę tego, ale moje spostrzegawcze oko to zarejestrowało. – Stwierdził, że musi porozmawiać z Alkiem. – westchnął. – Wiesz, o tej całej sytuacji i prosił mnie, abym nie przychodził.
-To pójdziesz ze mną po Oliwiera? – spojrzałam na niego proszącym wzrokiem.
-Nie wiem, nie wiem. – westchnął i pokazał palcem na policzek. – Tutaj.
-Szantaż? – zmrużyłam oczy i zaśmiałam się, po czym delikatnie musnęłam jego policzek. – To jak?
-Pójdę, pójdę. – szeroko się uśmiechnął, chwycił moją dłoń i zaciągnął mnie na kanapę.
-Wiesz.. – zaczęłam i spojrzałam na niego. – Zastanawiam się czy nie wrócić do Winiara.
-Czekaj, czekaj, czekaj. – zdziwił się. A może na jego twarzy nie widniało zdziwienie, lecz rozczarowanie? – Jak to chcesz wrócić do Michała.
-Po prostu. – odwróciłam swój wzrok.
-Spójrz na mnie. – chwycił mój podbródek i delikatnie przekręcił moją głowę w swoją stronę. – Powiedz mi, o co chodzi?
-Po prostu czuję się tutaj tak jakoś samotnie. – położyłam swoją dłoń na jego policzku i delikatnie go pogładziłam.
-Nie wyprowadzaj się. – ułożył swoją dłoń na mojej.
-Ale Maciek, nawet gdybym się wyprowadziła nic się między nami nie zmieni. – delikatnie się uśmiechnęłam. – Moje uczucie do Ciebie się nie zmieni, rozumiesz? – musnęłam niepewnie jego usta. – A Tobie tutaj się mieszka zupełnie inaczej, bo nie spędzasz każdej chwili samotnie w czterech kątach.
-A Aśka? – usiadł bliżej mnie. – Nie chciałabyś aby ona  tutaj zamieszkała razem z Tobą?
-Wiesz, nie pomyślałam o tym. – mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Nawet wtedy miałbym pewność, że ktoś z Tobą jest, jakbym gdzieś z klubem wyjechał. – zaśmiał się.
-A to już wiem. – zrobiłam poważną minę. – To tylko o to Ci chodzi, tak ?
-Nie, nie, nie. – kiwnął przecząco głową i szeroko się uśmiechnął. Chwycił moją twarz w swoje dość duże dłonie i wpił się w moje usta. – Też o to mi chodziło.
-Myślisz, że uda Ci się mnie przekupić? – zmrużyłam oczy.
-A nie udało mi się? – wygiął usta w minę, która mówiła wszystko, ale na jego twarzy jakoś smutek nie widniał.
Nie wytrzymałam, po prostu wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Cóż, jeżeli chciał ze mną być, musiał mnie zrozumieć i przyzwyczaić się do moich, czasem, całkiem nieodpowiednich zachowań. Ale widocznie jemu to nie przeszkadzało. Doszliśmy do wniosku, że nie zasiądziemy przed tv, lecz pójdziemy do parku, na spacer. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. Kiedy tylko narzuciłam na siebie ramoneskę i przepasałam się swoją skórzaną torbą, opuściliśmy moje mieszkanie, a po tym od razu budynek. Spojrzał na mnie, po czym niepewnie chwycił moją dłoń, a ja spoglądając w jego oczy szeroko się uśmiechnęłam, po czym spojrzałam na nasze dłonie i splotłam swoje palce z jego. Kiedy doszliśmy do parku ujrzałam jedną wolną ławkę. Pobiegłam w jej kierunku, ale oczywiście Maciek jak na sportowca przystało dogonił mnie, a nawet wyprzedził, cóż bywa i tak. Rozłożył się wygodnie na całej ławce.
-Nie za wygodnie Ci? – zmierzyłam go wzrokiem, a ten tylko wzruszył ramionami.
-No trochę nie wygodnie. – zasmucił się, chwycił moją dłoń i pociągnął za nią, co sprawiło, że znalazłam się na jego kolanach.
-Głupek. – wytknęłam w jego stronę język i zaśmiałam się.
Zmarszczył swoje czoło i powiem wam, że wtedy tak słodko wyglądał. Odgarnął niesforny kosmyk moich włosów za ucho i delikatnie się uśmiechnął. Niepewnie zbliżył swoją twarz ku mojej. Nie odrywał wzroku od moich oczu. Niepewnie przymknęłam powieki, po czym poczułam jak jego wargi napierają na moje. Delikatny pocałunek z każdą chwilą przeradzał się w bardziej namiętny, a nasze języki toczyły ze sobą wojnę.
-Diana? – kiedy tylko ktoś wypowiedział moje imię od razu się od siebie oderwaliśmy.




______________________________________________
Trochę krótki, przepraszam.
Ale to wszystko przez tę szkołę, która mnie wymęcza. ;c
Od następnego tygodnia postaram się w miarę regularnie dodawać ze względu na moje praktyki. Powinnam mieć więcej czasu. ;)
Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli! ;)
Pozdrawiam, inacessiblegirl. ;-*


9 komentarzy:

  1. no jasne, ze nie jestesmy zli :) ktoo im tam przerwał ;>>

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej, jak słodko jest z Maćkiem :) Uwielbiam go! Dobrze, że to z tym Marcinem to tylko sen bo robiło się nie fajnie. Znowu oczywiście w takim momencie kończyć rozdział, hańba! :P
    Jestem ciekawa któż to taki się przypałętał :)

    Pozdrawiam i zapraszam na jedenasty rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam no, przepraszam. ^^. ;)

      O to cieszę się, że jest nowy! Nie mogłam się doczekać! ;D

      Usuń
  3. Twój blog został nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam, więc do mnie na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie dzisiaj rozdział na miły początek weekendu? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie z powodów prywatnych. Z góry przepraszam! ;)

      Usuń
  5. Heej ;) Nominowałam cię do zabawy Liebster Award ;)
    Zapraszam do mnie :
    http://co-zlego-to-nie-my.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń