sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 18.





Wiele odczytasz z twarzy i oczu,
czasem wystarczy spojrzeć by poczuć.




-Co? – warknąłem w jego stronę.
-Mówię, żebyś nie pochłaniał jej tak wzrokiem. – Cupko usiadł obok mnie.
-Patrz jak ona się uśmiecha.. – zacząłem, ale Konstantin skutecznie uniemożliwił mi dalsze wymienianie jej zalet.
-Jest szczęśliwa, to źle? – spojrzał na mnie, a ja tylko wysiliłem się na kiwnięcie głową. – Powinieneś się z tego cieszyć
-Ale Ty nic nie rozumiesz. – westchnąłem. – To ja powinienem był być na jego miejscu, ja powinienem być przy niej i sprawiać, że będzie się uśmiechać.
-Alek, nie załamuj się. – poklepał mnie po ramieniu, podniósł się i odszedł.
Znów do niej podszedł, znów usiadł obok niej. A ona co? Nawet się temu specjalnie nie sprzeciwiała. Może po prostu darzyła go jakimś uczuciem niż zwykła przyjaźń? Stop, stop, stop! Przecież nie mogę tak po prostu zaprzestać walki o nią, nie tym razem. Nie mogę przecież popełnić znów tego samego błędu. Podniosłem się i chciałem do niej podejść. Jednak zrezygnowałem. Tak, ja zrezygnowałem za raz po tym, jak zobaczyłem, że on delikatnie ją całuje w policzek. Odechciało mi się już wszystkiego w tamtym momencie.


Diana.

Wiedziałam, byłam świadoma tego, że Aleks cały czas mi się przygląda, ale cóż. Nie zwracałam na to nawet uwagi. Na moje szczęście podszedł do mnie Maciek i udanie udało mu się mnie rozweselić, za co byłam mu strasznie wdzięczna.
-Masz jakieś plany na wieczór? – usiadł obok mnie.
-W sumie to nie. – bezradnie wzruszyłam ramionami.
-To porywam Cię. – poruszał zabawnie brwiami.
-Ty? Mnie? – nieco się zdziwiłam, nie powiem, że nie. Porwanie nie wchodziło w grę, przecież musiałam wiedzieć gdzie chce mnie zabrać. – Ale gdzie?
-To już zostanie moją tajemnicą. – na salę wkroczył trener Nawrocki, więc tylko delikatnie musnął mój policzek i oddalił się ode mnie.
Uważnie się przyglądałam całemu treningowi. Alek uwziął się wyraźnie na Maćka, nie dało się tego nie zauważyć. Alek rozmawiał z Cupkiem, a Maciek podszedł do nich. W końcu to oni zawsze trzymali się w trójkę. Rozmawiali jak gdyby nigdy nic, ale widziałam, że Serbowi nie podoba się obecność Maćka. W pewnym momencie zaczęli się kłócić, nie chciałam w to ingerować. Pozostali zawodnicy ustawili się w kółeczku. Kłótnia z każdą chwilą była coraz głośniejsza, wszystkie ich słowa docierały do mnie.
-Będziecie tak stać do cholery?! – krzyknęłam w ich kierunku i zerwałam się z krzesełka. Każdy obrócił się w moją stronę, a ja szybkim krokiem podchodziłam do nich. – Alek, zostaw go! – krzyknęłam kiedy Serb siedział okrakiem na Maćki i wymierzał pięścią w jego twarz. – Daj mu spokój, rozumiesz?!
-Diana, posłuchaj, to nie tak.. – zszedł z niego i podszedł do mnie.
-Nie tak? – kiwnęłam z niedowierzaniem głową. – Myślałam, że jesteś inny.
-Diana, posłuchaj mnie. – nie zareagowałam, po prostu ominęłam go i kucnęłam przy Muzaju. – Nic Ci nie jest?
-Nie. – kiwnął głową i podniósł się, a ja spojrzałam na trenera. Kiedy kiwnął głową wiedziałam, że się zgadza.
-Chodźmy. – chwyciłam jego dłoń i pomogłam mu wstać. – Na dzisiaj kończysz trening.
Podniósł się i razem wyszliśmy na korytarz. On wszedł do szatni, a ja usiadłam przy jej drzwiach na plastikowym krzesełku. Długo nie musiałam czekać. Kiedy Maciek wychodził z szatni, pozostali siatkarze szli w jej stronę. Widziałam ten smutny wzrok Aleksa, ale odwróciłam głowę i razem z Maćkiem ruszyłam ku wyjściu. Ten niepewnie objął mnie w pasie, a ja nie miałam zamiaru protestować. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz od razu skierowaliśmy się w stronę parku. W końcu tamtędy mieliśmy bliżej do naszego osiedla. Przy bloku pożegnaliśmy się. Ja wsiadłam do windy, a Muzaj wybrał schody. Weszłam do mieszkania i od razu rzuciłam się na kanapę w salonie. Mój błogi spokój przerwał mi dźwięk telefonu informując mnie o otrzymanym SMS’ie. Wzięłam go do ręki i od razu odczytałam treść wiadomości.


Diana, proszę Cię, wysłuchaj mnie.


Alek, nie mamy o czym rozmawiać. To co dzisiaj zrobiłeś.. To Twoje zachowanie sprawiło, że straciłeś w moich oczach. Przyjaźniliśmy się, a Ty co zrobiłeś?


Nie podejmuj pochopnych decyzji, Diana. Wiesz jak bardzo jesteś dla mnie ważna.


Że co ja jestem? Chyba źle przeczytałam. Jakbym była dla Ciebie ważna to dałbyś mi wolną drogę, możliwość podjęcia wyboru. A co robisz? Rzucasz się z pięściami na swojego kolegę z drużyny. To jest normalne zachowanie?


Wiem, że źle zrobiłem, wiem o tym. Ale kocham Cię Diana, dlaczego nie dasz mi szansy?


Bo ja nie kocham Ciebie. Zrozum to wreszcie i daj mi spokój. Jeżeli nie potrafisz tego zaakceptować to tym bardziej nie będziemy się przyjaźnić. Żegnaj.


Nie przestanę o Ciebie walczyć, nie odpuszczę.


Nie odpisałam na tego ostatniego SMS’a. Może i dlatego, że nie miałam na to ochoty, a może po prostu obawiałam się wgłębiać w tę dalszą grę? Tak, dobrze to ujęłam. On prowadził ze mną jakąś grę, ale byłam świadoma tego, że to ja ją wygrywam, a jego to właśnie najbardziej bolało. Niechętnie się podniosłam z kanapy i weszłam do sypialni, po czym od razu odchodząc od szafy udałam się do łazienki, gdzie zdjęłam ubrania, a na ich miejsce założyłam ciemnoniebieskie rurki i do tego kremową koszulę z długim rękawem. Wyszłam z łazienki, po czym od razu skierowałam się do kuchni. Na moje szczęście miałam jakąś bułkę, a w lodówce jakieś warzywa i szynkę. Na szybko zrobiłam sobie jakąś kanapkę i wraz z nią i szklanką soku usiadłam na kanapie włączając TV. Oczywiście zawsze ktoś musiał to przerwać. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Cześć Daga. – zaprosiłam ją do środka i wzięłam od niej płaszcz.
-Wiesz, nie ładnie tak nas nie odwiedzać. – zaśmiała się i pogroziła mi palcem.
-Proszę Cię, nie jestem dzieckiem. – westchnęłam i zaprosiłam ją do salonu.
-Twój obiad? – spojrzała na kanapkę mrużąc oczy.
-Nie, podwieczorek. – mruknęłam pod nosem i weszłam do kuchni, a po kilkunastu sekundach wróciłam do salonu podając jej szklankę soku. – Michał Cię przysłał?
-Diana, słuchaj. – spojrzała na mnie. – Wiemy, że chcesz pokazać jak bardzo odpowiedzialna jesteś, ale dlaczego nie chcesz czasem nas odwiedzić? Źle Ci było u nas czy jak?
-To nie jest tak.. – westchnęłam i usiadłam obok niej. – Po prostu ostatnio miałam dużo spraw na głowie i tyle.
-Ty i dużo spraw? – zdziwiła się co dało się wywnioskować po tonie jej głosu. – Co się stało.
-Nic, naprawdę. Aśka przyjechała i w ogóle.
-A no tak, rozumiem. – zaśmiała się. – Długo się nie widziałyście to trzeba było to nadrobić.
-No właśnie, trzeba było to nadrobić. – delikatnie się uśmiechnęłam i spojrzałam na zegarek. – Czekaj, otworzę. – mruknęłam pod nosem. Super, nie dość, że Daga mnie męczy swoimi głupimi pytaniami, to jeszcze brakuje mi tego, żeby ktoś jeszcze przylazł.




__________________________________________
Taki nijaki, przepraszam. ;c


9 komentarzy:

  1. Jeszcze raz napisz ,że nijaki to dostaniesz po głowie! :P jest doobry, jaki zazdrosny Aleks hoho :D ale cieszę się ,że z Maćkiem się rozwija znajomość, oby tak dalej :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wiesz, że jeszcze nie raz zobaczysz to stwierdzenie "nijaki". ;d

      ;-***

      Usuń
  2. To zachowanie Aleksa trochę niepokojące;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ouuu sie narobiło, nie jest nijaki pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  4. trochę szkoda mi Aleksa, no ale sam sobie zasłużył. Mam nadzieje że ułoży jej się z Maćkiem ^^
    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, sam naważył tego piwa to teraz musi je wypić, jak to się mówi. ;)
      Również pozdrawiam! ;-*

      Usuń
  5. Jeju jak ty świetnie piszesz! Ubóstwiam twoje opowiadanie, również zapraszam do mnie oladreams.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. ;). Chętnie zajrzę. ;)

      Usuń