piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 17.





„Chcę jeszcze dotrzeć do tych miejsc,
gdzie czeka na mnie lepszy dzień”.





Nim doszłam do drzwi to Aśka zdążyła się ulotnić z salonu do mojej sypialni. No tak, wymiękła. Cała ona. Nigdy nie potrafiła wypić, zawsze odpadała pierwsza. Tak też musiało być tym razem. Starałam się jakoś utrzymać równowagę. Stwierdziłam, że lepiej będzie, jeżeli podeprę. Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Otworzyłam drzwi.
-Diana? – szepnął niepewnie.
-Maciek? – zmrużyłam oczy i zaprosiłam go do środka.
-Co się tutaj dzieje? – rozejrzał się dookoła, a jego wzrok przykuły puste puszki po piwie w salonie.
-Wejdziesz dalej, czy będziesz tak stał?
-Jesteś kompletnie pijana. – westchnął i wziął mnie na ręce.
-Maciek, daj spokój. – spojrzałam na niego. – Nic mi nie jest.
-Jasne, właśnie widzę. – wszedł ze mną do salonu i położył na kanapie, jednak ja usiadłam na niej.
-Daj spokój, zostaw to. – chwyciłam jego dłoń, kiedy zaczął zbierać puste puszki.
-Zejdę to wyrzucić do śmieci i przyjdę do Ciebie. – spojrzał na mnie, a po chwili zniknął za drzwiami.
Zostawił mnie samą.. Znów się działo to samo. Tyle, że to ja zostawiłam Zbyszka samego. Teraz jest jedynie odwrotnie. Maciek mnie zostawił, poszedł sobie. Wiedziałam, że źle postąpiłam, jednak musiałam jakoś odreagować, a to było silniejsze ode mnie. Może i przy Bartmanie nie okazywałam słabości, ale tak naprawdę coś we mnie pękło. Coś, czego nie chciałam mu udowodnić tylko i wyłącznie dlatego, aby nie pokazać mu, że znów złamał serce kolejnej, pustej i naiwnej idiotce. Teraz, kiedy zostałam sama już wszystko było mi jedno. Sięgnęłam po ostałą butelkę wódki i otworzyłam ją. Łzy, które nazbierały się w moich oczach zaczęły powoli spływać po moich policzkach.
-Zdrowie frajerów. – powiedziałam sama do siebie poprzez łzy i przechyliłam butelkę sprawiając, że jej zawartość wlewała się do mojego gardła.
-Diana! – ktoś krzyknął i podszedł do mnie. Tak to był Maciek, wtedy wiedziałam, że to on. – Co Ty do jasnej cholery robisz?! – ponownie uniósł głos i zabrał mi szklaną butelkę.
-Ja po prostu.. – schowałam twarz w dłoniach nie kończąc swojego zdania.
Odsunął się, a ja odwróciłam się za nim. Wszedł do kuchni, choć nie wiedziałam po co. Dowiedziałam się dopiero wtedy, kiedy wrócił z kubkiem gorącej herbaty. Podziękowałam mu skinieniem głowy. Nie wiedziałam po co to robi. Może po prostu ze zwykłej, ludzkiej życzliwości? A może miał w tym jakieś swoje plany?
-Nie musisz tutaj ze mną siedzieć. – odłożyłam kubek i otarła policzka.
-Powiesz mi, co się stało? – spojrzał na mnie siadając obok mnie.
-Po co Ci to wiedzieć? Żeby się pośmiać ze mnie? – spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-Nie płacz. – objął mnie ramieniem. – Nie lubię kiedy jesteś smutna.
-Po prostu.. – westchnęłam. – Po prostu zostałam potraktowana jak totalna idiotka. Po co w ogóle się z nim spotykałam ? – spojrzałam w oczy Maćka, a po moich policzkach ponownie spłynęły łzy. – Przecież dobrze wiedziałam jaki on jest, każdy wie, że on tylko każdą dziewczynę chce przelecieć i nic więcej.
-Ale o kim mówisz? – zmrużył oczy i otarł moje policzki mokre od łez.
-O Bartmanie. – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Spotkałam się z nim kilka razy, myślałam, że się zmienił, ale jest dosłownie taki, jakim opisują go media. Zadufany w sobie dupek.
-Nie ma sensu wylewać łez przez takich frajerów, Diana. – mocniej mnie do siebie przytulił. – Nie był Ciebie wart i tyle.
-A co, jeżeli to ja nie byłam warta jego?
-Nie mów tak. – ujął moją twarz w dłonie i spojrzał w moje oczy. – Nie mów tak. To on nie był Ciebie wart, a Ty zasługujesz na kogoś lepszego.
-Dziękuję. – szepnęłam i niepewnie musnęłam jego policzek.
Poszedł zobaczyć do mojej sypialni, kiedy dowiedział się, że znajduje się tam moja przyjaciółka. Chyba dawno zasnęła, bo szybko wrócił do salonu z kocem w ręku, którym mnie okrył. Odłożyłam pusty kubek herbaty na stolik, a on w tym czasie usiadł obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie i mocno przytulił.


***


Następnego dni obudziłam się z niezłym bólem głowy. Myślałam, że ta cała rozmowa wieczorno-nocna z Maćkiem to był tylko sen, lecz kiedy tylko się poruszałam on również to zrobił. Widocznie jeszcze spał, a ja go tylko obudziłam.
-Przepraszam, że Cię obudziłam. – szepnęłam przecierając włosy.
-Nie, nie obudziłaś mnie. – delikatnie się uśmiechnął i wstał. – Idź się przebierz, a ja zrobię wam śniadanie.
Nie miałam siły protestować. Posłusznie podniosłam swoje szanowne cztery litery i weszłam do sypialni, po czym skierowałam się do łazienki. Zdjęłam ubranie i szybko weszłam do kabiny prysznicowej. Zimny prysznic nieco pomógł, na szczęście. Otarłam ciało delikatnym ręcznikiem i założyłam na siebie uprzednio zabrane z szafy jeansowe szorty i czarną bokserkę. Założyłam jeszcze swoje ukochane futrzaste kapcie, włosy spięłam w luźnego koka i aby wyglądać na w miarę normalną zrobiłam delikatny makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, a moje miejsce zajęła Aśka, która wchodziła do środka z moimi ubraniami, ale co tam, mniejsza o to. Weszłam do kuchni, a tam Maciek całkiem nieźle sobie radził w kuchni. Usiadłam na wysokim krześle przy kuchennej wysepce, łokciami oparłam się o jej marmurowy blat, a na dłoniach oparłam głowę. Muzaj bez słowa podsunął mi szklankę wody, zapewne były o jakieś tabletki.
-Dzięki. – szepnęłam, kiedy tylko wypiłam całą jej zawartość.
Śmiejąc się pokiwał tylko głową i nałożył na dwa talerze jajecznicę. Podał mi jeden, a drugi odstawił na bok, twierdząc, że to dla mojej koleżanki.
-Diana, nie piję więcej! – Aśka dobrze nie zdążyła wejść do kuchni, a już się wydarła.
-Poznajcie się. – spojrzałam na dwójkę znajomych.
-Joanna Creven. – wysunęła dłoń w stronę atakującego. – Ale wolę po prostu Aśka, lub coś w tym stylu.
-Maciej Muzaj. – uścisnął delikatnie jej dłoń. – a teraz masz wypij to. – podał jej szklankę z tym samym napojem co mi. – I zjedz coś. – obok niej postawił talerz jajecznicy. – A ja uciekam, mam trening o trzynastej, muszę się ogarnąć. – musnął delikatnie mój policzek, uśmiechnął się, pomachał Aśce i wyszedł.
-Kto to? – szepnęła przechylając się w moją stronę.
-Maciek. – odpowiedziałam jej jak gdyby nigdy nic, a na samą myśl o nim na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech.
Spokojnie skończyłyśmy swój posiłek. Aśka stwierdziła, że pójdzie do siebie odsypiać, więc odprowadziłam ją do drzwi, a tam pożegnałam się z nią i podziękowałam za wczoraj. Zamknęłam za nią drzwi i spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła godzina dwunasta. Pobiegłam do sypialni, gdzie zdjęłam swoje wcześniejsze ubranie, a założyłam na siebie legginsy i koszulę w czarno-czerwoną kratkę. Włosów nie ruszałam. Na nogi wsunęłam czarne, płaskie balerinki.  Narzuciłam na siebie jeszcze skórzaną kurtkę i zabrałam torebkę, do której po zamknięciu drzwi wrzuciłam pęk kluczy. Zeszłam piętro niżej, a ze swojego mieszkania akurat wychodził Maciek. Podbiegłam do niego i chwyciłam go pod ramię.
-Słyszałam, że szuka pan towarzysza do drogi. – zaśmiałam się widząc jego minę. – A właściwie to towarzyszki.
-Będzie mi miło, jeżeli zechce mi pani towarzyszyć. – poruszał zabawnie brwiami.
Razem wyszliśmy z bloku i od razu skierowaliśmy się w stronę bełchatowskiej Energii. Droga niemiłosiernie się dłużyła, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Jednak do Maćka nie docierały moje słowa i wziął sprawę, że tak powiem, w swoje ręce. Przerzucił mnie sobie przez ramię i nic nie robiąc sobie z moich wrzasków, pisków i krzyków jak gdyby nigdy nic szedł sobie przed siebie.
-Jeżeli będziesz szła sama dalej ze mną to Cię puszczę. – zaśmiał się i dalej szedł. Wysiliłam się za zwykłe „ok.”.
-Dziękuje. – spojrzałam na niego złowrogo kiedy w końcu poczułam grunt pod nogami.
-Polecam się na przyszłość. – puścił mi oczko i szeroko się uśmiechnął. Dopiero teraz zauważyłam jak piękny ma uśmiech.
Piętnaście minut przed trzynastą byliśmy pod halą. Weszliśmy do środka, a kiedy stanęliśmy przy szatniowych, ciemnych, metalowy pokrytych białą farbą drzwiach usłyszeliśmy śmiechy i hihy osób znajdujących się w szatni. Maciek wszedł do środka, a ja zajęłam jedno z plastikowych krzesełek.
-Wiesz co siostra. – Michał stanął nade mną. – Mogłabyś czasem się do nas odezwać.
-Michał, odpuść sobie. – jęknęłam pod nosem.
Na szczęście Maciek szybko wynurzył się z szatni już przebrany, więc nie musiałam słuchać kazań Winiarskiego.
-Wybacz braciszku. – podniosłam się i poklepałam go po policzku. – Jak znajdę chwilę wolnego dam Ci znać.
Otworzył tylko usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale ja go wyminęłam. Nie miałam zamiaru go słuchać, bo po co? Podbiegłam do Maćka i wskoczyłam mu na plecy. Ten tylko głośno się zaśmiał i dosłownie ujmując zrzucił mnie z siebie. W dobrych nastrojach weszliśmy na salę. Tak byłoby cały czas, tylko oczywiście musiałam napatoczyć się na Alka. Głośno westchnęłam, ominęłam go i zajęłam jedno z plastikowych krzesełek znajdujących się na trybunach. Uważnie się im wszystkim przyglądałam, a szczególnie Maćkowi.


W tym samym czasie Aleks..

Usiadłem na płycie boiska. Nie potrafiłem znieść jej widoku, a tym bardziej że uśmiechała się przy nim. To ja chciałem być tą osobą, dzięki której będzie się uśmiechała, ale jak zwykle musiałem wszystko spieprzyć. Uważnie się jej przyglądałem. Wiedziałem, że zerkała na mnie, ale widocznie bała się dłużej spoglądać w moją stronę.
-Nie pochłaniaj jej tak wzrokiem.




8 komentarzy:

  1. Huhuhuhuh znajomość z Maćkiem kwitnie! :DD trochę mi szkoda Aleksa, ale cóż, lajf is brutal jak to się mówi nie? :D

    czekamy na następny :D! i genialnie, jak zwykle :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i nadrobiłam wszystko odkąd mnie tu nie było ;) Jak zwykle świetnie ! Bartman nieźle namieszał, Maciuś pocieszał i okazał się być świetnym kumplem ( oj niech się to rozwija ! ;p ) A jeżeli chodzi o Alka, to niech teraz siedzi i rozpacza tudzież 'pochłania ją wzrokiem ' ;) Czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. już nie mam pomysłów na pisanie komentarzy. więc zostawiam tylko: super-zarąbiście-odjazdowo-zajefajnie-bosko-cud-miód-malina i dolina- itd.itd, itd ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomocny Maciuś zawsze służy jako dobra poduszka ;d fajnie że diana przy muzaju jest taka radosna, co skutkuje tym że ich znajomość nabiera koloru. Może coś z tego wyniknie ? ;d Alek, Alek, Alek.. Chyba chlopie źle trefiles. Jak nie ta to może inna ? Np Asia ? Diana w roli swatki to by było coś ! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie, ciekawie. ;). Cieszę się, że rozdział się podoba. ;). A swoją drogą dziękuję za podrzucane pomysły! ;)
      Pozdrawiam serdecznie! ;-*

      Usuń
  5. No no Maciek taki uczynny,ale Alek robi się zazdrosny.Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń