środa, 6 lutego 2013

Rozdział 16.





Nie ma się co okłamywać.
Wielu odeszło, wielu jeszcze odejdzie.





Obudziło mnie walenie w drzwi.. Dosłownie walenie, bo inaczej tego się nazwać nie da, cóż. Podniosłam się niechętnie z łóżka i przecierając oczy podeszłam do drzwi. Otworzyłam je nieco zaspana.
-A Ty co? – przyjaciółka zaśmiała się.
-Czego chcesz ? – warknęłam w jej stronę, a ta jak gdyby nigdy nic weszła sobie do środka.
-Wypad ogarniać dupę i idziemy na zakupy. – popchnęła mnie w kierunku sypialni. – Zrobię Ci śniadanie.
Głośno westchnęła i weszłam do sypialni, po czym od razu napadłam na łazienkę. Przemyłam twarz i od razu założyłam na siebie czarne rurki i szarą bluzkę z ćwiekami na ramionach. Po rozczesaniu włosy spięłam w wysokiego kucyka i do tego zrobiłam jeszcze delikatny, naturalny makijaż. Ciało spryskałam mgiełką do ciała i wyszłam. Zaścieliłam łóżku, zabrałam z półki telefon i usiadłam przy kuchennej wysepce na wysokim krześle. Spojrzałam na zegarek w telefonie.
-Już tak późno? – z niedowierzaniem spojrzałam na Aśkę, a ta tylko kiwnęła twierdząco głową. Odłożyłam telefon i nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego.
-No cóż, nie dziwię Ci się, że się nie wyspałaś. – poruszała znacząco brwiami, a ja parsknęłam śmiechem.
-Proszę Cię, byłam tylko na kolacji. – mruknęłam.
-Aaaa, to tak się teraz mówi ? – usiadła obok mnie kładąc przede mną miskę z płatkami.
-Daj spokój. – wytknęłam w jej kierunku język. – Tylko winny się tłumaczy, a ja winna nie jestem więc się tłumaczyć nie będę, dlatego nie dam Ci tej satysfakcji i się nie wytłumaczę, bo pomyślisz, że mam coś na sumieniu.
-Weź Ty się już lepiej zamknij i zajmij się jedzeniem. – poklepała mnie po ramieniu i zaśmiała się.
Ponownie wytknęłam w jej stronę język i zabrałam się za pochłanianie swojego śniadania, przygotowanego przez samą Joannę. Nie powiem, zdziwiłam się, ale co tam. Może w końcu czegoś się nauczyła przez ten wyjazd do Włoch. Zanim wyjechała była taką słodką, rozkapryszoną dziewczynką, która miała wszystko co chciała i bawiła się sercem facetów. A teraz? Teraz jest piękną, pewną siebie kobietą, która wie czego chce i dąży do tego. A poza tym nie liczy na pomoc rodziców tylko stara się zdobywać wszystko sama.
-O czym tam rozmyślasz ? – wyrwała mnie z moich genialnych rozmyśleń.
-Zastanawiam się co się stało z tą moją Aśką. – zaśmiałam się i włożyłam miskę wraz ze szklanką do zlewu.
-Wiesz, we Włoszech nauczyłam się, że warto dążyć do swoich celów. – szeroko się uśmiechnęła, a ja odwzajemniłam jej gest.
-Cieszę się, Ashley, nawet nie wiesz jak bardzo. – objęłam ją ramieniem i pocałowałam w policzek.
-To co, zbieramy się ? – kiwnęłam głową i ruszyłyśmy w kierunku drzwi. Po drodze oczywiście wsunęłam telefon do kieszeni spodni.
W przedpokoju wsunęłam na nogi czarne balerinki i założyłam skórzaną kurtkę, po czym przełożyłam przez głowę torbę i wyszłyśmy. Zamknęłam drzwi na klucz i wrzuciłam cały ich pęk do torby. Do centrum nie miałyśmy daleko, więc postawiłyśmy na spacer.
-To co, najpierw do galerii ? – Aśka spojrzała na mnie szczerząc się.
-Czemu nie. – wzruszyłam ramionami.
Pociągnęła mnie za rękę i przyspieszyłyśmy kroku. Po drodze wypytywała się mnie o wczorajszy wieczór, ale sprytnie zbywałam jej pytania, na szczęście. Weszłyśmy do galerii i zaczęła swoje ulubione zajęcie: zakupy. Nie miałam ochoty na łażenie po sklepach z tego względu, iż byłam nie wyspana, niestety. Na moje szczęście kupiła sobie sukienkę, jakiś sweter i na tym się zakończył jej szał zakupów. Stwierdziłyśmy, że jeszcze nie wracamy. Poszłyśmy do jednej z kawiarni znajdującej się w galerii i usiadłyśmy przy stoliku. Po kilku minutach dostałam swoje latte, a Aśka swoje cappuccino.
-Opowiadaj jak tam było w tych Włoszech. – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wiesz, na pewno jest inaczej niż u nas. – zaśmiała się, a ja zmierzyłam ją tylko wzrokiem i spojrzałam na nią z miną typu „no co Ty, poważnie?”. – Tam każdy żyje swoim życiem, nie obgaduje nikogo za plecami. Tam życie jest zupełnie inne.
-To dlaczego wróciłaś?
-A co, miałam zostawić moją przyjaciółkę tutaj zupełnie samą ? – szeroko się uśmiechnęła, po czym zamoczyła usta w swoim ciepłym napoju. – Ej, a to nie jest tam czasem ten nowy nabytek Resovii? Jak mu tam było, Bartman.
-Gdzie ? – obróciłam się za dyskretnym wskazaniem przyjaciółki.
-Swoją drogą niezłą laskę sobie znalazł. – zmierzyłam ich tylko wzrokiem.
-Spójrz na to. – dopiłam swoje latte i wyjęłam telefon z kieszeni. – Wypiłaś ?
Kiedy kiwnęła twierdząco głową zaczęłam pisać sms’a.


Obróć się.


Wysłałam pod numer niejakiego Bartmana i poleciłam Aśce, żeby się uważnie przyglądała. Odwróciłam się w do tyłu, a kiedy on się odwrócił szeroko się uśmiechnęłam, pomachałam mu, a na koniec pokazałam mu jakże miłego środkowego palca. Wyjęłam z torby portfel i położyłam na stole pieniądze za nasze kawy.
-Chodźmy. – spojrzałam na przyjaciółkę i podniosłam się.
-Ale Diana, on chyba idzie za nami. – podniosła się i ruszyła za mną.
-W dupie to mam. – posłałam w jej kierunku uśmiech.
Wyszłyśmy z galerii, ale on nie odpuszczał i nadal szedł za nami. Kiedy zatrzymałyśmy się na przystanku aby sprawdzić, czy będziemy miały jakiś autobus podszedł do nas i chwycił mnie za ramiona.
-Słońce. – uśmiechnął się.
-Niech pan da sobie spokój, bo nie ręczę za siebie. – spojrzałam na rozkład jazdy.
-Ale o co Ci chodzi i jaki ja jestem pan?
-Odpuść sobie, do cholery. – spojrzałam na niego. – I daj mi spokój!
-Diana, posłuchaj mnie. – ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy.
-Ah, no tak. Przecież zgubiłeś w jej ryju język i szukałeś go tam. – krzyknęłam, po czym zaśmiałam mu się prosto w twarz. – I co, myślisz, że wzruszyłeś mnie tym swoim zachowaniem? Myślałeś, że co? Że wywołasz u mnie jakiś płacz czy coś w tym stylu?! – ponownie krzyknęłam, a on tylko rozejrzał się dookoła. – Nie, myliłeś się . A teraz co, przeszkadza Ci to, że krzyczę ? Jak mi przykro.
-Nie zachowuj się tak, daj mi wytłumaczyć. – próbował pocałować mnie w policzek, ale nie pozwoliłam mu na to.
-Pierdol się! – krzyknęłam, aż ludzie stojący przy przystanku obejrzeli się na nas.
-Diana !
-Odpierdol się ode mnie, nie dotarło to do Ciebie jeszcze?! – zrzuciłam jego dłonie z mojej twarzy i spojrzałam na przyjaciółkę. – Chodźmy.
Nie protestowała, a ja jeszcze raz się odwróciłam i pokazałam Bartmanowi środkowego palca, po czym zaśmiałam się i wróciłam do rozmowy z przyjaciółką.
-Nieźle go pojechałaś. – Aśka szeroko się uśmiechnęła. – Co Ci zrobił?
-Zabawił się mną i dostał za swoje. – przybiłam z nią piątkę i dalsza droga minęła nam w milczeniu.
U mnie w mieszkaniu byłyśmy około godziny osiemnastej. Cóż, trochę czasu minęło, ale bynajmniej było zabawnie. Rozsiadłyśmy się na kanapie i Aśka przejęła pilota od telewizora. Cóż, odzwyczaiłam się od tego, ale cieszyłam się, że jest ze mną. W końcu to była moja przyjaciółką i spędziłyśmy ze sobą każdą chwilę.
-Dlaczego tak go potraktowałaś ? – spojrzała na mnie nie odrywając wzroku od kwadratowego pudła.
-Wczoraj się z nim spotkałam, pierdolony romantyk z niego. – parsknęłam śmiechem. – A dzisiaj penetrował jamę ustną tej pustej blondyny.
-Poważnie mówisz, że to do niego jechałaś?
-Aśka, czy kiedykolwiek okłamałam Cię w takiej sytuacji? – spojrzałam na nią.
-No niby nie. – delikatnie się uśmiechnęła. – Ale nie za bardzo chciało Ci się płakać jak zobaczyłaś, że całuje się z tamtą.
-Wiesz.. – westchnęłam. – Wiedziałam jaki jest i wiedziałam do czego jest zdolny. W sumie to ja też go wykorzystałam.
-Jak to wykorzystałaś? – momentalnie przyjaciółka przeniosła wzrok na moją skromną osobę. – O czym Ty mówisz?
-Któregoś dnia, po meczu Skry i Sovią dokładnie, umówiłam się z nim, a że panu gwiazdorowi było zimno to zaprosiłam go do siebie. – skrzywiłam się na samą myśl o tym wspomnieniu, ale było minęło. – Wtedy przyszedł Marcin. – mina Aśki na te imię wyrażała dosłownie i w przenośni wszystko. – I pomógł mi się go pozbyć, także wiesz.
-No, no, no. – kiwnęła głową. – Widzę, że nieźle sobie poradziłaś z nimi dwoma.
-A jak, uczyłam się od najlepszych. – zaśmiałam się i dźgnęłam ją palcem między żebra. – Śpisz dzisiaj u mnie?
-Oszalałaś ? – zaśmiała się.
-No co? Musimy nadrobić ten czas kiedy się nie widziałyśmy.
-No w sumie. – poruszała zabawnie brwiami. – Ale wyczuwam, że potrzebne nam będzie wino.
-Jestem na tak! – krzyknęłam i wraz z Aśką się zaśmiałam.
Narzuciłyśmy na siebie kurtki, ubrałyśmy buty i śmiejąc się wyszłyśmy z mieszkania, a później z bloku. Na nasze szczęście na moim nowym osiedlu znajdował się całodobowy monopolowy. Aśka na szczęście wzięła ze sobą dowód, bo ja nie miałam tego w zwyczaju. Weszła do sklepu, a po kilku minutach wyszła z reklamówką zakupów. Przybiłyśmy głośną piątkę, po czym wróciłyśmy do mojego mieszkania. Zaszyłyśmy się w salonie i rozpoczęłyśmy swoją małą imprezkę.
-No to za idiotów, którzy żyją na tym świecie z Bartmanem na czele! – uniosłam lampkę z winem ku górze, a Aśka swoją stuknęła o moją.
Wypiłyśmy butelkę wina, do tego zmieszałyśmy to z kilkoma piwami. Głowę mieliśmy w miarę silną, więc otworzyłyśmy jeszcze butelkę wódki, którą oczywiście kupiła w monopolowym. Nie wnikałam ile zapłaciła, bo stwierdziła, że robi taką małą rekompensatę za to, że tyle czasu nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
-Otworzę. – wybełkotałam, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.




18 komentarzy:

  1. aaa to cham jeden! dobrze mu tak :D kogooo tam znowu niesie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tylko,że mu w mordę nie dała za takie zachowanie.
    Taka prawda, nie przepadam za Bartmanem i tyle.
    pozdrawiam I♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie o tym to nie pomyślałam. ;D.
      Również pozdrawiam! ;-*

      Usuń
  3. Dooobry rozdział powiem ostro jebać ZB9 też nie lubie :< Niech Ona będzie z Alkiem <33
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział pieprznieta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie :)
    Zapraszam do czytania mojego http://kiedyjestesobok.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Zibi nie spodziewałam się tego!Ciekawe kto pukał do drzwi ;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie dzisiaj rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak znajdę trochę czasu i napiszę to zapewne pojawi się. ;)

      Usuń
  7. No to się Zbychu zrobił XD ale w sumei dobrze, hah :D może to Aleks?

    genialnie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. O! No proszę jaki Zbyszek. Jednak to było do przewidzenia. Diana bardzo dobrze zrobiła! Mogła go jeszcze w twarz uderzyć, to by było takie zwieńczenie tego co zrobił!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat tak jakoś przy pisaniu nie pomyślałam o tym, aby go uderzyła. ;c
      Również pozdrawiam! ;-**

      Usuń
  9. http://siatkarzesanajlepsi.blogspot.com/2013/02/rozdzia-2.html?showComment=1360347057735#c6937379354102126318

    Zapraszam do mnie . ;]]

    Super opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń