sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 22.





Po prostu oddychać.
Wspólnie łapać powietrze w smutne płuca.





Spojrzałam na nią mrużąc oczy, a Maciek wynurzył się z salonu i stanął za mną obejmując mnie od tyłu. Aśka otworzyła buzię, bo zapewne chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego słowa. Resztkami sił powstrzymywałam swój śmiech, w sumie nie tylko ja , bo Maćkowi również było do śmiechu. Ale w końcu to nie nasza wina, że tak śmiesznie wyglądała!
-Czy ja.. To znaczy.. – zaczęła się jąkać, a ja po prostu w tej chwili nie wytrzymałam i wybuchnęłam gromkim śmiechem
-Tak słońce, powiedziałaś to głośno. – wyprzedziłam jej pytanie, bo od razu wiedziałam o co chce się zapytać.
-Głupia ja! – uderzyła się w czoło, a ja ponownie się zaśmiałam. Jedynie Maciek w tym momencie wykazał większą powagę.
Zaprosiłam Asię do salonu, a razem z nią poszedł Maciek. Ja w tym czasie udałam się do kuchni, gdzie zaparzyłam w szklankach herbatę. Chcąc nie chcą zrobiłam dwie rundki ze szklankami, bo przecież trzech na raz nie wezmę. Przyjaciółka podziękowała i od razu złapała szklankę w dłonie. Widocznie zmarzła, ale co tam, mogła się nie szlajać niewiadomo gdzie. Usiadłam obok Maćka, a ten objął mnie ramieniem.
-No to opowiadaj, kim jest ten szczęśliwiec, w którym się zakochałaś? – spojrzałam na przyjaciółkę.
-On jest.. – zamyśliła się na moment. – Nie mam pojęcia kim jest. – uśmiech od razu zniknął z jej twarzy.
-To zakochałaś się, ale nie wiesz w kima? – Muzaj spojrzał na nią jak na jakąś chora psychicznie.
-Zabawne. – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-No to może uraczysz nas tą swoją cudowną historyjką jak Ty go poznałaś? – delikatnie się uśmiechnęłam, ale widząc jej minę mój uśmiech bardziej przeobraził się w zdziwienie, ale cóż, bywa i tak. – Bo jest jakaś historia waszego poznania, prawda?
-Jest. – delikatnie się uśmiechnęła i tak oto zaczęła opowiadać swoją cudowną historię. – W sklepie byłam i wpadłam na niego.
-Tylko tyle?! – Maciek nie wytrzymał i zaczął się śmiać, ale kiedy dźgnęłam go palcem w żebra i od razu się uspokoił.
-Mogę skończyć? – mruknęła pod nosem, a ja zgodnie z Maćkiem kiwnęłam twierdząco głową. – To było tak, ze pojechałam do galerii i chciałam wejść do New Yorkera, a on stamtąd wychodził. – delikatnie się uśmiechnęła. – I nie patrzyłam czy ktoś wychodzi, bo spoglądałam na wystawę. Wtedy wpadłam na niego i przewróciłam się, a on jak taki gentelman pomógł mi wstać. I te jego oczy! – niemalże wykrzyknęła to swoje ostatnie zdanie. – Jego czekoladowe tęczówki.
-Hola, hola moja droga. – pstryknęłam jej palcami przed nosem. – A wiesz chociaż jak ma na imię?
-Właśnie nie.. – uśmiech ponownie zniknął z jej buźki. – Ale przystojny był..
-Mówisz ? – poruszałam brwiami. – Bardzo przystojny?
-Bardzo. – ponownie się uśmiechnęła, a na mojej twarzy również zagościł uśmiech.
-Przepraszam bardzo, czy ja przeszkadzam? – oczywiście Maciek musiał się wtrącić.
-Słońce, mam Ciebie. – spojrzałam na niego i szeroko się uśmiechnęłam.
-No ja mam nadzieję. – musnął mój policzek i ponownie przenieśliśmy swój wzrok na Joannę, która domagała się tego poprzez swoje chrząknięcie.
-Ja pójdę. – wyszczerzyła się i podniosła.
-Spoko, spoko. – wzruszyłam bezradnie ramionami, po czym podniosłam się i odprowadziłam ją do drzwi. – Idę jutro do Michała na trening, mam do niego sprawę. – spojrzałam na nią. – Więc idziesz ze mną.
-Niech będzie. – przytuliła mnie na pożegnanie. – Cześć! – krzyknęła tak, aby Maciek również ją usłyszał, na co odpowiedział jej tym samym zwrotem.
Wróciłam do salonu i zabrałam się za sprzątanie po wizycie przyjaciółki. Szklanki szybko umyłam i od razu wróciłam do salonu siadając obok Muzaja.
-Będę się zbierał. – poczułam jak składa delikatny pocałunek na moich włosach.
-Tak szybko? – uniosłam głowę ku górze, żeby spojrzeć w jego oczy.
-Muszę jeszcze mamie pomóc, tato dzisiaj wraca. – westchnął i delikatnie musnął moje wargi swoimi.
Niechętnie się podniosłam, a on wraz ze mną. Odprowadziłam go do wyjścia, a tam pożegnał mnie czułym pocałunkiem. Szepnęłam mu do ucha ciche „dobranoc”, a ten ponownie mnie pocałował. Wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi, po czym od razu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, po czym od razu wyszłam owinięta w delikatny, biały ręcznik. Z sypialni zabrałam pidżamę i znów weszłam do łazienki, gdzie ją włożyłam na swoje ciało. Włosy wysuszyłam i spięłam w luźnego koka, po czym od razu wyszłam i wygodnie ułożyłam się na łóżku oddając się w objęcia Morfeusza.


***


Następnego dnia obudził mnie dźwięk mojego telefonu oznaczający otrzymaną wiadomość tekstową. Niechętnie podniosłam powieki ku górze i kilka razy pomrugałam, po czym przetarłam je dłońmi. Odszukałam dłonią telefon, który był na szafce nocnej i chwyciłam go w dłoń. Najpierw spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę dziewiątą minut dziesięć. Otworzyłam wiadomość, której nadawcą była moja kochana Joanna. No tak, ona to ma wyczucie czasu. Zawsze się wciśnie wtedy, kiedy mi się smacznie śpi.


Idę do Ciebie i będziemy mogli pójść do Michała. ;->. Tak jak chciałaś, tylko oszczędzę Ci tej drogi do mnie. ;-D. I wstawaj, śpiochu! ;-*


No tak, ona mnie znała doskonale i wiedziała, że o tej godzinie zapewne będę spała. Więc jak to bywa sen już nie był dla mnie. Z wielkim trudem podniosłam się z łóżka i zahaczając o szafę weszłam do łazienki. Tam przemyłam twarz i założyłam na siebie ciemnoniebieskie jeansowe rurki, białą bokserkę i na to jasnobrązowy, luźny top. Zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w luźnego warkocza. Kiedy wychodziłam z łazienki rozległo się pukanie do drzwi. Szybkim krokiem do nich podeszłam i otworzyłam je wpuszczając Aśkę do środka. W kuchni nalałam sobie do szklanki soku. Aśka nie chciała, bo od razu kiwnęła przecząco głową. Cóż, jej strata, bo sok pomarańczowy zawsze jest dobry, a co się będę. Nie zdążyłam dobrze opróżnić szklanki, a ta już wyciągnęła mnie w kierunku drzwi wyjściowych.
-Miałyśmy iść. – jęknęła pod nosem, a ja tylko się zaśmiałam.
Wsunęłam na nogi czarne balerinki, założyłam swoją kurtkę skórzaną i przepasałam się brązową, skórzaną torbę. Po wyjściu z mieszkania zamknęłam drzwi na klucz i schowałam je do jednej z kieszonek w torbie. Spokojnym krokiem ruszyłyśmy w kierunki Hali Energia. W trakcie drogi starałam się dowiedzieć od niej czegokolwiek o jej nowym obiekcie westchnień, ale nie powiedział mi niczego innego. Jedynie powtarzała swoje słowa z wczorajszego wieczora. Poprosiłam ją, aby poczekała na mnie pod halą. Wbiegłam do środka i od razu udałam się na salę w celu odnalezienia brata. Siedzieli wszyscy na pomarańczowej płycie boiska i popijali wodę mineralną. Trochę zabawnie to wyglądało. Podeszłam do Michała i postukałam go palcem po ramieniu. Widząc mnie zdziwił się, ale od razu wstał. Wyszliśmy na korytarz.
-Idę dzisiaj z Olim na zakupy. – wyszczerzyłam się. – Daj pieniądze, żebym mogła mu kupić coś nowego.
-Pff. – prychnął i zaśmiał się.
-No co?! – oburzyłam się i założyłam ręce na klatce piersiowej. – Chyba chcesz, aby Twój syn dobrze się prezentował!
Pokiwał tylko głową i udał się do szatni. Ja zadowolona z siebie szłam tuż za nim. Wyciągnął z portfela pieniądze i podał mi je.
-Tylko mam nadzieje, że mój syn będzie jakoś normalnie wyglądał. – westchnął kiedy chowałam je do portfela.
-Nie bój żaby braciszku. – poklepałam go po ramieniu. – Będzie wyglądał pięknie, w końcu idzie ze mną na zakupy.
-Tego właśnie się obawiam. – westchnął, a ja tylko się zaśmiałam i pocałowałam go w policzek. On poszedł w kierunku sali, a ja w stronę wyjścia. Podbiegłam do Aśki i razem ruszyłyśmy w stronę moje osiedla.
-Jakie plany na dziś? – przyjaciółką zerknęła na mnie.
-Idę po małego do przedszkola, a później porywam jego i Maćka na zakupy. – klasnęłam w dłonie ciesząc się, choć sama nie wiedziałam z czego.
-To już wiem po co był Ci Michał. – Asica zaśmiała się i dźgnęła mnie palcem w żebra.
-No co, chcę aby Oli jakoś wyglądał. – wzruszyłam ramionami. – Jeżeli chcesz to możesz dołączyć do nas.
-Wiesz co.. – zamyśliła się. – Spotkamy się w kawiarni w galerii, ok.?
-Nie ma sprawy. – delikatnie się uśmiechnęłam.
-Obiecałam mamie, że pomogę jej z obiadem, więc wiesz. – Aśka skrzywiła się, a ja tylko śmiejąc się kiwnęłam głową.
Pod moim blokiem pożegnałyśmy się. Ona poszła w swoim kierunku, a ja weszłam do bloku, po czym po wjechaniu windą od razu zaszyłam się w mieszkaniu. Jednak nie na długo, bo umówiłam się z Dagą, że odbiorę Oliwiera wcześniej. A co, niech się cieszy, a ja przynajmniej nie będę się nudziła następny dzień. Dobra odmiana nie jest zła. Zrobiłam na szybko kilka kanapek i zjadłam je. Spojrzałam na zegarek, na którym dochodziła godzina jedenasta minut trzydzieści. Zebrałam się dość szybko i wyszłam z mieszkania zamykając je na klucz. Nie opłacało mi się wchodzić do windy, bo Maciek mieszkał jedynie piętro niżej. Szybko zeszłam na dół i stanęłam przed drzwiami pukając do nich.
-Tak? – mężczyzna, który otworzył drzwi uważnie mi się przyjrzał.
-Jest może Maciek? – delikatnie się uśmiechnęłam z nadzieją, że owy facet to odwzajemni, ale oczywiście myliłam się.
-Wejdź, już go wołam. – otworzył szerzej drzwi.
Weszłam do środka i udałam się do salonu. Tam ciepłym uściskiem przywitała mnie mama Muzaja, więc odwzajemniłam jej gest.
-Proszę mnie nie obgadywać. – Maciek zaśmiał się widząc swoja mamę rozmawiająca ze mną.
-Nie rozmawiamy o Tobie, syneczku. – jego mama podniosła się i pogładziła dłonią jego policzek, po czym wyszła z salonu.
-Masz bardzo miłą mamę. – podniosłam się i podeszłam do niego.
-Tak, ja też się stęskniłem za Tobą. – zaśmiał się i mocno mnie przytulił.
-Idziemy? – szeroko się uśmiechnęłam, a on kiwnął tylko twierdząco głową.
Pożegnałam się z jego mamą, i jak mniemam, z jego ojcem, który przy wyjściu z ich mieszkania potraktował mnie nieco milej. Po wyjściu z bloku skierowaliśmy się w stronę przedszkola, do którego uczęszczał Oli. Droga w tamtą stronę zajęła nam jakieś piętnaście minut.
-Dzień dobry. – przywitałam się z przedszkolanką zaraz po wejściu do środka.
-Dzień dobry, pani Diana Winiarska? – posłała w moim kierunku ciepły uśmiech, a ja kiwnęłam twierdząco głową. – Oliwier, ciocia przyszła.
-Cześć smyku. – nim się obejrzałam Oliwier już był przy mnie i przytulał się do mnie.
Pożegnaliśmy się z przedszkolanką, ubrałam go i zabrałam jego mały plecaczek, po czym os razu wyszliśmy. Oli podbiegł do Maćka i i przywitał się z nim przybijając piątkę. Całą trójką ruszyliśmy w stronę galerii. Tam droga była nieco dłuższa, ale tak czy siak postawiliśmy na spacer. Młody Winiarski był jak w niebie. Biegał od sklepu do sklepu przeglądając wystawy. Ja wraz z Maćkiem szłam za nim nie tracąc go z pola widzenia. Przystanął przy jednym ze sklepów z ubraniami dla dzieci.
-Ciociu, ciociu! – krzyczał niemalże na całą galerię, a uspokoił się dopiero wtedy, kiedy stanęliśmy obok niego. – Kiedyś będę chodził w takiej koszuli.
-A podoba Cię? – przeniosłam wzrok z koszuli na chłopca. – Bo jeżeli tak to kupimy Ci ją.
-Naprawdę? – jego mina mówiła sama za siebie. Chwyciłam jego dłoń i weszliśmy do sklepu.
Przymierzył kilka koszul i wybrał dwie, które najbardziej mu się podobały. Oprócz tego wybrał sobie kilka koszulek i dwie pary spodni. Jak szaleć to szaleć na całego, prawda? W końcu takiemu małemu dziecku nie można odmówić. Po zapłaceniu wyszliśmy i przeszliśmy do kawiarni na piętrze. W końcu tam umówiliśmy się z Aśką. Zamówiłam sobie cappuccino, Maciek poprosił o latte macchiato, a Oli oczywiście zamówił sobie pucharek z lodami. Co jak co, ale smaki to wybierał takie jak ja, kiedy byłam mała. Zajęliśmy jeden z nielicznych wolnych stolików i spokojnie czekaliśmy na zamówienie. Kiedy je otrzymaliśmy pojawiła się Aśka. Oliwier dawno jej nie widział, ale od razu ją poznał. W końcu jej nie da się zapomnieć. Od razu poprosiła kelnerkę o herbatę z sokiem malinowym, którą otrzymała o wiele szybciej niż my, ale ten szczególik to można pominąć, mhm. Aśka pogrążyła się w rozmowie z Olim na temat jego nowych ubrań, które on oczywiście musiał wyciągać z toreb i pokazywać jej co i jak, bo przecież ona nic by nie wiedziała. Mały miał gadane, nie ma co. Kiedy w końcu zajął się pałaszowaniem swoich lodów spokojnie mogliśmy sobie porozmawiać.
-I jak, spotkałaś ponownie swojego ukochanego? – starałam się być poważna, ale jakoś mi to nie wychodziło.
-Zabawne. – zaśmiała się jedynie i uderzyła mnie w ramię.
-No co, chcę wiedzieć, nie? – poruszałam brwiami i spojrzałam na Oliwiera. Jak to dziecko musiał się cały ubrudzić. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam jego buzię.
-Było pyszne. – oparł się o oparcie krzesełka i poklepał się po brzuchu.
-Cieszę się, że Ci smakowało. – posłałam w jego kierunku ciepły uśmiech.
-Diana. – Aśka zaczęła szarpać mnie za rękaw mojej kurtki.
-Poczekaj. – jęknęłam.
-Nie poczekaj, tylko patrz.
-Na co mam patrzeć?! – odwróciłam się w jej stronę.
-Boże, Ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz? – uniosła głos, ale po mojej minie stwierdziła, że źle zrobiła.
-Co znowu chcesz? – starałam się być spokojna, co raczej nie było moją dobrą stroną.
-Spójrz na niego. – wskazała dłonią na jednego z klientów. – To on.
-Tak, wywnioskowałaś to na podstawie jego pleców, brawo. – zaśmiałam się i ponownie spojrzałam na Oliwiera.
-Ale Dianka, to na pewno on. – ponownie przekręciłam głowę w tym samym kierunku, ale tym razem dostrzegłam jego twarz.
-To on? – powiedziałam nieco zdenerwowana.





_______________________________________________
Rozdział trochę dłuższy, ale to dlatego, że ostatnimi dniami nie dodawałam nic. 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że ten oto nowy rozdział się Wam spodoba. ;)


13 komentarzy:

  1. I tym osobnikiem w którym zabujała się Aśka jest pewnie ... ALEKS! :D hahah rozbawiła mnie ta sytuacja z Aśką jak Maciek się z niej śmiał hah :D


    WYBACZAM^^ rozdział genialny moja droga :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To na pewno Atanasijevic! :) Domyślałam się już czytając poprzedni rozdział :) Ciekawa jestem jak to rozwiążesz, bo w sumie Dianie nie będzie tak łatwo wyperswadować Aśce znajomość z atakującym :) No cóż, pozostaje czekać na kolejny rozdział.
    A co długości rozdziału to mnie się bardzo podoba i każdy może mieć taką długość :)

    A i zapraszam na moje nowe opowiadanie :)
    http://wsidlachmilosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem NIE i nie powiem TAK. Nic nie powiem na ten temat. ;>. Będę się starała teraz dłuższe pisać, aby jakoś zrekompensować ten czas, w którym nie dodawałam. Ale to przez praktyki, które strasznie mnie wykańczają. ;c

      Chętnie zajrzę! ;)

      Również pozdrawiam. ;)

      Usuń
  3. Mi również się wydaje ,że to Alek.Czekam na kolejny i zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej świetny rozdział : )
    Adminka ---> Siatkarze są najlepsi.

    Zaprasza na nowe opowiadanie . http://polscysiatkarzenajlepsi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Tutaj nie dam rady napisać nic nowego dzisiaj, ale rozdział pojawi się tutaj:
      http://w-slepa-milosc-zaplatana.blogspot.com/
      Więc zapraszam serdecznie. ;)

      Usuń
  6. Cudowne nie mogę sie doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na trzynasty rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A dzisiaj będzie rozdział ? ;c

    OdpowiedzUsuń