Daj mi tą pewność,
że to wszystko jest tego warte.
Spojrzałam
na Maćka,
a ten tylko wzruszył ramionami. Cóż, ja od razu poznałam po głosie kto
mnie woła. Nie chciałam się
odwracać,
miałam nadzieję,
że
to nie jest ta osoba, że
to jest tylko jakiś
głupi sen.
-Diana, czy
Ty.. – zaciął
się,
kiedy tylko odwróciłam się
w jego stronę.
-Aleks.. –
zeszłam z kolan Maćka
i podeszłam do niego.
-Dlaczego
mi to zrobiłaś
? – szepnął
niemalże
niesłyszalnie.
-Nic nie
zrobiłam. – szepnęłam
czując
jak do moich oczu napływają
łzy. – Dobrze wiedziałeś,
że
nic do Ciebie nie czuję.
-To po co
było to wszystko? – zacisnął
dłonie w pięści.
-Aleks, nic
nie było, zrozum. – westchnęłam,
a w tym samym momencie Maciek podniósł się z ławki i podszedł do mnie, po
czym mnie objął.
-On?! –
wysyczał przez zaciśnięte zęby nie odrywając wzroku od Muzaja.
-A co Ci się w nim nie podoba,
co?! – uniosłam głos.
-Wybrałaś tego frajera? –
odepchnął
go ode mnie. – Wybrałaś
jego!?
-Odpuść sobie! – tym razem
już
krzyknęłam,
po czym podeszłam do Muzaja. – Maciek, w porządku? – pogładziłam dłonią jego policzek. –
Wracajmy.
Chwyciłam
jego dłoń
i odwróciłam się
w stronę
Aleksa. Kiwnęłam
tylko z niedowierzaniem głową
i ponownie spojrzałam przed siebie.
-Jeszcze będziesz moja ! –
dotarł do nas krzyk Aleksa.
-Nie
przejmuj się
nim. – Maciek szepnął
mi do ucha i delikatnie objął
mnie w pasie.
Tak, to
było to co mi w nim się
podobało. Nie przejmował się
czyimiś
słowami, lecz szedł dalej i nie oglądał się w tył, że tak powiem. Całą drogę powrotną szliśmy w milczeniu.
Nie mieliśmy
ochoty wydobyć
siebie żadnego
słowa, bynajmniej ja tak miałam. Weszliśmy do bloku i windą wjechaliśmy na moje piętro, gdzie po
chwili weszliśmy
do mojego mieszkania. Odwiesiłam torbę i ramoneskę na wieszak, po
czym od razu wzięłam
od Maćka
jego kurtkę
i również
ją
odwiesiłam. Maćka
wysłałam do salonu, a sama weszłam do kuchni, gdzie do dwóch szklanek nalałam
nam soku jabłkowego. Wzięłam
ze sobą
szklanki i kładąc
je na stoliku usiadłam obok Muzaja na kanapie.
-A co jeżeli on nie odpuści? – zaczęłam niepewnie.
-Słońce, nie bój się. – objął mnie ramieniem i
przyciągnął bliżej siebie, po czym
pocałował mnie we włosy. – Poradzimy sobie.
-Dlaczego
Ty zawsze musisz być
tak pewny siebie? – spojrzałam w jego oczy i niepewnie się uśmiechnęłam.
-Bo wiem, że tak będzie. – delikatnie
musnął
moje usta, a ja tylko przytuliłam się do niego.
Sięgnęłam po pilota od
TV i włączyłam
jakiś
program. Akurat na Polsacie Sport leciała powtórka meczu reprezentacji z Brazylią. Maciek się uparł i nie
pozwolił mi przełączyć, a ja widziałam
ten mecz jakieś
tysiąc
razy, więc
stwierdziłam, że
pójdę
sobie do kuchni i zrobię
coś
na kolację.
Jak pomyślałam,
tak też
oczywiście
zrobiłam, jak to ja. Postawiłam na naleśniki. Chyba jedynie to mi
najbardziej wychodziło, więc
lepiej dla mojego jak mojego, ale Maćka życia, że wybrałam ten
posiłek. Szybko zrobiłam ciasto, po czym rozgrzałam patelnię i zaczęłam smażyć placki zwane naleśnikami. Kiedy usmażyłam wszystkie zaczęłam je na przemian
smarować
dżemem
i nutellą,
po czym odkładałam je na odpowiednie talerze. Wiecie, aby mi się nie pomyliły,
które są
z czym, prawda?
-A co tutaj
tak ładnie pachnie? – momentalnie tuż za mną pojawił się Maciek.
-Wiesz, jakaś kolacja. – bez przekonania
wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niego.
-Ty to
nazywasz jakąś
kolacją?!
– wytrzeszczył oczy i wpatrywał się raz po raz na mnie i na talerze z
naleśnikami.
-No a nie? –
nieco się
zdziwiłam, ale to można
oczywiście
pominąć.
– Nic wielkiego przecież.
-Mi nawet
mama takiej nie robi. – spuścił
głowę
w dół i uważnie
przypatrywał się
swoim butom.
-Ja
codziennie jem coś
podobnego. – westchnęłam.
– Czasem już
mi się
odechciewa.
-Mi by się nigdy nie
odechciało. – zaśmiał
się.
-Siadaj. –
wskazałam na krzesło przy stole kuchennym.
-Poważnie?! – jego oczy
wyglądały
co najmniej jak pięciozłotówki,
jak nie lepiej.
-No przecież specjalnie
zrobiłam więcej.
– zaśmiałam
się.
– Pomyślałam
o Tobie.
-Ohh.. –
westchnął.
– Jestem Ci niezmiernie wdzięczny.
Zaśmiałam się, ale nie
skomentowałam. Postawiłam na stole dwa puste talerze i dwa z naleśnikami instruując Maćka na którym są te z dżemem, a na którym
te z nutellą.
Zrobiłam jeszcze na szybko kakao i nalałam je do dwóch kubków, które położyłam na stole.
Jeden bliżej
Muzaja, a drugi bliżej
siebie. Dopiero wtedy wygodnie usiadłam na krześle i podałam jeden widelec
atakującemu,
a drugi zostawiłam sobie. Wzajemnie życzyliśmy sobie
smacznego, wiecie, aby lepiej się jadło, prawda? Spokojnie skonsumowaliśmy naleśniki. W sumie ja
zjadłam tylko dwa, bo więcej
bym w siebie nie wcisnęła,
a Maciek jak to sportowiec, zjadł resztę, czyli gdzieś koło ośmiu. Bynajmniej
miałam miłe towarzystwo przy kolacji, co było rzadkością. Pomógł mi posprzątać. Zajął się myciem naczyń, a ja je tylko
powycierałam i pochowałam do półki. Ponownie weszliśmy do salonu i
usiedliśmy
na kanapie przełączając na kolejne
kanały.
-Kolacja
była pyszna. – Maciek uśmiechnął się i poklepał po
brzuchu.
-Cieszę się, że Ci smakowało. –
uśmiechnęłam się i wskazałam
palcem wskazującym
na swój policzek. – Tutaj się
należy.
-Ale tak coś za coś ? – uniósł brew
ku górze.
-Wiesz, w
dzisiejszym czasie nic nie ma za darmo. – zaśmiałam się spoglądając na niego.
Na jego
reakcję
nie czekałam długo. Najpierw delikatnie musnął mój policzek, później ułożył mnie na kanapie
i delikatnie zaczął
muskać
moje wargi swoimi. Muśnięcia przeobraziły
się
w namiętny
pocałunek. Pierwszy raz mnie tak całował. Pierwszy raz ukazywał poprzez
pocałunek tyle miłości
jak teraz. Tę
cudowną
chwilę
przerwał dźwięk mojego telefonu
oznaczający
otrzymaną
wiadomość
tekstową.
Głośno
westchnęłam
i sięgnęłam po telefon
Dianka! Jesteś u siebie?!
No jestem, ale tak jakby zajęta..
Mam to gdzieś. Sprawę mam. ;-D
Co się stało? Możesz jaśniej?
Będę za dziesięć
minut, czekaj na mnie.
Głośno westchnęłam i delikatnie
się
skrzywiłam, a Maciek momentalnie zaczął się śmiać. Chyba się domyślił, że to była Aśka. W sumie nie
trudno było to wywnioskować
z mojego wyrazu twarzy. Kochałam ją, ale zarazem nienawidziłam, bo
zawsze chciała wpaść
w najmniej odpowiednim momencie.
-No to
koniec romantyzmu. – zaśmiałam
się
i spojrzałam w maćkowe
oczy.
-No cóż, niestety. –
westchnął
i pomógł mi się
podnieść,
abym mogła zająć
pozycję
siedzącą.
Te dziesięć minut minęło bardzo szybko,
jak na Aśkę. Zawsze w
zwyczaju miała się
spóźniać o kilkanaście minut, a tutaj
jak na złość
przyszła punktualnie. Niechętnie
podniosłam się
z kanapy słysząc
odgłos pukania do drzwi i ruszyłam w ich kierunku. Już po kilku
sekundach je otworzyłam, a przyjaciółka wparowała do środka jak idiotka,
szczerząc
się
niemiłosiernie. Spojrzałam na nią marszcząc czoło.
-Dianka,
zakochałam się!
– krzyknęła
na całe mieszkanie i rzuciła się
na mnie obejmując
mnie.
________________________________________________
Krótki, ale ważne, że jest, prawda? ;>
taaak tak w koncu :D
OdpowiedzUsuń;)
UsuńHahahah rozwaliła mnie Aśka z tym "Dianka zakochałam się!" :D Aleks, Aleks, coś czuję ,ze będzie o nią walczył, ale Maciek raczej nie pozwoli mu odebrać sobie Diany :D
OdpowiedzUsuńświetnie moja droga :*
Nic nie powiem! ;D ;*
UsuńCiekawe kto to :) Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Prawda, prawda ;)
OdpowiedzUsuńKocham tą sielankę Diany i Maćka ♥!
pozdrawiam I♥
;)
UsuńDiana i Maciek to mega słodziaki- tyle w temacie. A Aśka rozwaliła system tym wtargnięciem. Ciekawe tylko co będzie z Alkiem? Bo po jego zachowaniu wnioskuję że nie odpuści...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
I daj znać kiedy następny! S. ;)
;)
UsuńObawiam się Alka, bo sam powiedział, że nie odpuści. No zobaczymy. Dobrze, że Dianę wspiera Maciek. On jest cuuuudowny!:) Szkoda, że im Aśka przeszkodziła, no ale nadrobią mam nadzieję innym razem. A w ogóle co do Aśki to ciekawe w kim ona się zakochała? :) Czekam na następny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńNa to dręczące Cię pytanie na temat Joanny uzyskasz odpowiedź już w następnym rozdziale. ;D
UsuńCiekawe co wymyśli Alek ,aby móc odzyskać Dianę,ale w kim zakochała się Aśka? ;p Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/