W życiu chodzi o
to,
aby po upadku
podnieść dupę i iść dalej.
Tego się obawiałam. Domyślałam się, że nie jest to Aśka, ale nie byłam
z drugiej strony pewna, czy aby na pewno nie. Starałam się zamknąć drzwi, ale
doskonale mi to uniemożliwił
swoją
nogą,
która je blokowała.
-Idź sobie! – krzyknęłam w jego stronę siłując się z drzwiami.
Oczywiście nic sobie z
tego nie zrobił, jak zawsze miał gdzieś moje słowa. Co ja w nim takiego
widziałam, że
potrafiłam z nim być
ponad pół roku?! Do tej pory tego nie rozumiałam, bynajmniej nie potrafiłam
zrozumieć.
Jednym szarpnięciem
za klamkę
od strony korytarza sprawił, że
drzwi uderzyły z całą
siłą
o ścianę, a ja upadłam na
podłogę.
Usłyszałam trzask drzwi i spojrzałam w ich kierunku. Zamknął je i przekręcił klucz znajdujący się w nich. Chciałam się odsunąć, ale zanim się zebrałam on już kucał przede mną i trzymał w rękach moje
nadgarstki. Chciałam się
wyrwać,
ale miałam za mało siły. Starał się mnie pocałować, jednak
odwracałam od niego głowę.
Kiedy kolejny raz nie udało mu się to uderzył mnie w twarz. Po moich
policzkach spływały łzy. Nie miałam siły na nic, nawet na krzyk, który i tak
nie pomagał. Pociągnął mnie za ręce sprawiając, że się podniosłam i
wepchnął
do mojej sypialni rzucając
mnie na łóżko.
Zawisł nade mną
i po prostu zaczął
się
do mnie dobierać
-Marcin,
zostaw mnie! – krzyknęłam,
kiedy usłyszałam swoje imię
i poczułam jak ktoś
kładzie dłoń
na moim ramieniu.
-Diana, co
jest? – przyjaciółka wyraźnie
się
zdziwiła kiedy usłyszała jego imię. – O co chodzi?
-Nie, nic. –
szepnęłam
ocierając
całe mokre z potu czoło.
-Przecież widzę. – usiadła obok
mnie i delikatnie objęła
mnie ramieniem.
-Miałam zły
sen, i tyle. – westchnęłam
i wysiliłam się
na uśmiech.
– Już
wszystko jest ok.
-Na pewno? –
spojrzała na mnie, ale kiedy skinęłam głową odpuściła swoje
pytania. Zapewne wiedziała, że
nie mam ochoty na nie odpowiadać.
-Zapomnij o
tym wszystkim, dobra? – spojrzałam na nią i podniosłam się kierując do kuchni. –
Napijesz się
czegoś?
-Sok
poproszę.
– spojrzała w kierunku kuchni, a ja wyjęłam z lodówki sok, który nalałam do
dwóch szklanek.
-Proszę bardzo. –
wysiliłam się
na sztuczny uśmiech
i postawiłam szklanki na stoliku.
-No to
opowiadaj. – spojrzała na mnie wyraźnie podekscytowana.
-Nie ma
czego opowiadać.
– bezradnie wzruszyłam ramionami.
-Jak to nie
ma? – wybałuszyła oczy. – Jak doszło do tego, że jesteś z Maćkiem?
-A jak
miało dojść
do tego? – zmrużyłam
oczy i spojrzałam na nią
mocząc
usta w soku. – Po prostu tak wyszło.
-Kochasz
go? – spytała nagle.
-Jest dla
mnie ważny,
czuję
się
przy nim bezpieczna..
-Ale? –
spojrzała na mnie. – W końcu
zawsze jest jakieś
„ale”.
-Wiesz,
akurat tutaj nie ma żadnego
„ale”. – delikatnie uniosłam kąciki
ust ku górze. – I to jest w tym wszystkim takie inne. Z kimkolwiek bym się nie spotykała to
zawsze miałam do niego jakieś
„ale”. A teraz tak nie jest. Czuję się przy nim naprawdę dobrze.
-Kochasz
go? – powtórzyła swoje pytanie sprzed kilkudziesięciu sekund.
-Wiesz, może i nie potrafię na razie powiedzieć mu tych dwóch
słów. – westchnęłam.
– Naprawdę
chciałabym powiedzieć
mu to prosto w oczy, ale po prostu się boję.
-Czego się boisz?
-Jak to
czego? – nieco zdezorientowana spojrzałam na nią. – Boję się, że będzie tak jak z
Marcinem. Po prostu muszę
być
pewna, że
mnie nie zrani.
-Wszystko będzie dobrze,
zobaczysz. – szeroko się
uśmiechnęła i mocno mnie
przytuliła. – Muszę
już
iść.
– skrzywiła się
i podniosła.
-Widzimy się w piątek ? –
odprowadziłam ją
do drzwi, a ta tylko skinęła
głową.
Pożegnałyśmy się. Otworzyłam
drzwi, a za nimi do pukania zabierał się Maciek. Spojrzałam porozumiewawczo
na przyjaciółkę,
po czym zaśmiałyśmy się. Mina Muzaja w
tamtym momencie była po prostu bezcenna. Przywitała się z nim i od razu
pożegnała,
a ja zaprosiłam go do środka.
-Nie mam
jutro treningu. – przytulił mnie na powitanie, a ja odwzajemniłam jego uścisk.
-Jak to nie
masz? – spojrzałam w jego oczy kiedy tylko wypuścił mnie ze swoich objęć.
-Trener do
mnie dzwonił i powiedział mi, abym jutro nie przychodził. – skrzywił się zapewne myśląc, że nie zauważę tego, ale moje
spostrzegawcze oko to zarejestrowało. – Stwierdził, że musi porozmawiać z Alkiem. –
westchnął.
– Wiesz, o tej całej sytuacji i prosił mnie, abym nie przychodził.
-To
pójdziesz ze mną
po Oliwiera? – spojrzałam na niego proszącym wzrokiem.
-Nie wiem,
nie wiem. – westchnął
i pokazał palcem na policzek. – Tutaj.
-Szantaż? – zmrużyłam oczy i zaśmiałam się, po czym
delikatnie musnęłam
jego policzek. – To jak?
-Pójdę, pójdę. – szeroko się uśmiechnął, chwycił moją dłoń i zaciągnął mnie na kanapę.
-Wiesz.. –
zaczęłam
i spojrzałam na niego. – Zastanawiam się czy nie wrócić do Winiara.
-Czekaj,
czekaj, czekaj. – zdziwił się.
A może
na jego twarzy nie widniało zdziwienie, lecz rozczarowanie? – Jak to chcesz
wrócić
do Michała.
-Po prostu.
– odwróciłam swój wzrok.
-Spójrz na
mnie. – chwycił mój podbródek i delikatnie przekręcił moją głowę w swoją stronę. – Powiedz mi, o
co chodzi?
-Po prostu
czuję
się
tutaj tak jakoś
samotnie. – położyłam
swoją
dłoń
na jego policzku i delikatnie go pogładziłam.
-Nie
wyprowadzaj się.
– ułożył
swoją
dłoń
na mojej.
-Ale
Maciek, nawet gdybym się
wyprowadziła nic się
między
nami nie zmieni. – delikatnie się uśmiechnęłam. – Moje uczucie
do Ciebie się
nie zmieni, rozumiesz? – musnęłam
niepewnie jego usta. – A Tobie tutaj się mieszka zupełnie inaczej, bo nie
spędzasz
każdej
chwili samotnie w czterech kątach.
-A Aśka? – usiadł bliżej mnie. – Nie chciałabyś aby ona tutaj zamieszkała razem z Tobą?
-Wiesz, nie
pomyślałam
o tym. – mimowolnie się
uśmiechnęłam.
-Nawet
wtedy miałbym pewność,
że
ktoś
z Tobą
jest, jakbym gdzieś
z klubem wyjechał. – zaśmiał
się.
-A to już wiem. – zrobiłam poważną minę. – To tylko o to
Ci chodzi, tak ?
-Nie, nie,
nie. – kiwnął
przecząco
głową
i szeroko się
uśmiechnął. Chwycił moją twarz w swoje dość duże dłonie i wpił się w moje usta. – Też o to mi chodziło.
-Myślisz, że uda Ci się mnie przekupić? – zmrużyłam oczy.
-A nie
udało mi się?
– wygiął
usta w minę,
która mówiła wszystko, ale na jego twarzy jakoś smutek nie widniał.
Nie
wytrzymałam, po prostu wybuchnęłam
niepohamowanym śmiechem.
Cóż,
jeżeli
chciał ze mną
być,
musiał mnie zrozumieć
i przyzwyczaić
się
do moich, czasem, całkiem nieodpowiednich zachowań. Ale widocznie jemu to nie
przeszkadzało. Doszliśmy
do wniosku, że
nie zasiądziemy
przed tv, lecz pójdziemy do parku, na spacer. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. Kiedy tylko
narzuciłam na siebie ramoneskę
i przepasałam się
swoją
skórzaną
torbą,
opuściliśmy moje
mieszkanie, a po tym od razu budynek. Spojrzał na mnie, po czym niepewnie
chwycił moją
dłoń,
a ja spoglądając w jego oczy
szeroko się
uśmiechnęłam, po czym
spojrzałam na nasze dłonie i splotłam swoje palce z jego. Kiedy doszliśmy do parku
ujrzałam jedną
wolną
ławkę.
Pobiegłam w jej kierunku, ale oczywiście Maciek jak na sportowca
przystało dogonił mnie, a nawet wyprzedził, cóż bywa i tak. Rozłożył się wygodnie na całej
ławce.
-Nie za
wygodnie Ci? – zmierzyłam go wzrokiem, a ten tylko wzruszył ramionami.
-No trochę nie wygodnie. –
zasmucił się,
chwycił moją
dłoń
i pociągnął za nią, co sprawiło, że znalazłam się na jego kolanach.
-Głupek. –
wytknęłam
w jego stronę
język
i zaśmiałam
się.
Zmarszczył
swoje czoło i powiem wam, że
wtedy tak słodko wyglądał.
Odgarnął
niesforny kosmyk moich włosów za ucho i delikatnie się uśmiechnął. Niepewnie zbliżył swoją twarz ku mojej.
Nie odrywał wzroku od moich oczu. Niepewnie przymknęłam powieki, po
czym poczułam jak jego wargi napierają na moje. Delikatny pocałunek z każdą chwilą przeradzał się w bardziej namiętny, a nasze języki toczyły ze
sobą
wojnę.
-Diana? – kiedy tylko ktoś wypowiedział moje imię od razu się od siebie oderwaliśmy.______________________________________________
Trochę krótki, przepraszam.
Ale to wszystko przez tę szkołę, która mnie wymęcza. ;c
Od następnego tygodnia postaram się w miarę regularnie dodawać ze względu na moje praktyki. Powinnam mieć więcej czasu. ;)
Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli! ;)
Pozdrawiam, inacessiblegirl. ;-*
no jasne, ze nie jestesmy zli :) ktoo im tam przerwał ;>>
OdpowiedzUsuńJeeej, jak słodko jest z Maćkiem :) Uwielbiam go! Dobrze, że to z tym Marcinem to tylko sen bo robiło się nie fajnie. Znowu oczywiście w takim momencie kończyć rozdział, hańba! :P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa któż to taki się przypałętał :)
Pozdrawiam i zapraszam na jedenasty rozdział :)
http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/
Przepraszam no, przepraszam. ^^. ;)
UsuńO to cieszę się, że jest nowy! Nie mogłam się doczekać! ;D
Twój blog został nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam, więc do mnie na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBędzie dzisiaj rozdział na miły początek weekendu? ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie z powodów prywatnych. Z góry przepraszam! ;)
UsuńHeej ;) Nominowałam cię do zabawy Liebster Award ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://co-zlego-to-nie-my.blogspot.com/p/liebster-award.html
Pozdrawiam :))
;)
OdpowiedzUsuń