Po prostu oddychać.
Wspólnie łapać powietrze w smutne płuca.
Spojrzałam
na nią
mrużąc
oczy, a Maciek wynurzył się
z salonu i stanął
za mną
obejmując
mnie od tyłu. Aśka
otworzyła buzię,
bo zapewne chciała coś
powiedzieć,
ale nie mogła wydobyć
z siebie żadnego
słowa. Resztkami sił powstrzymywałam swój śmiech, w sumie nie tylko ja , bo Maćkowi również było do śmiechu. Ale w końcu to nie nasza
wina, że
tak śmiesznie
wyglądała!
-Czy ja..
To znaczy.. – zaczęła
się
jąkać, a ja po prostu w
tej chwili nie wytrzymałam i wybuchnęłam gromkim śmiechem
-Tak słońce, powiedziałaś to głośno. – wyprzedziłam
jej pytanie, bo od razu wiedziałam o co chce się zapytać.
-Głupia ja!
– uderzyła się
w czoło, a ja ponownie się
zaśmiałam.
Jedynie Maciek w tym momencie wykazał większą powagę.
Zaprosiłam
Asię
do salonu, a razem z nią
poszedł Maciek. Ja w tym czasie udałam się do kuchni, gdzie zaparzyłam w
szklankach herbatę.
Chcąc
nie chcą
zrobiłam dwie rundki ze szklankami, bo przecież trzech na raz nie wezmę. Przyjaciółka
podziękowała
i od razu złapała szklankę
w dłonie. Widocznie zmarzła, ale co tam, mogła się nie szlajać niewiadomo gdzie.
Usiadłam obok Maćka,
a ten objął
mnie ramieniem.
-No to
opowiadaj, kim jest ten szczęśliwiec,
w którym się
zakochałaś?
– spojrzałam na przyjaciółkę.
-On jest.. –
zamyśliła
się
na moment. – Nie mam pojęcia
kim jest. – uśmiech
od razu zniknął
z jej twarzy.
-To
zakochałaś
się,
ale nie wiesz w kima? – Muzaj spojrzał na nią jak na jakąś chora
psychicznie.
-Zabawne. –
wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-No to może uraczysz nas tą swoją cudowną historyjką jak Ty go poznałaś? – delikatnie się uśmiechnęłam, ale widząc jej minę mój uśmiech bardziej
przeobraził się
w zdziwienie, ale cóż,
bywa i tak. – Bo jest jakaś
historia waszego poznania, prawda?
-Jest. –
delikatnie się
uśmiechnęła i tak oto zaczęła opowiadać swoją cudowną historię. – W sklepie
byłam i wpadłam na niego.
-Tylko
tyle?! – Maciek nie wytrzymał i zaczął się śmiać, ale kiedy dźgnęłam go palcem w żebra i od razu się uspokoił.
-Mogę skończyć? – mruknęła pod nosem, a ja
zgodnie z Maćkiem
kiwnęłam
twierdząco
głową.
– To było tak, ze pojechałam do galerii i chciałam wejść do New Yorkera, a
on stamtąd
wychodził. – delikatnie się
uśmiechnęła. – I nie
patrzyłam czy ktoś
wychodzi, bo spoglądałam
na wystawę.
Wtedy wpadłam na niego i przewróciłam się, a on jak taki gentelman pomógł mi
wstać.
I te jego oczy! – niemalże
wykrzyknęła
to swoje ostatnie zdanie. – Jego czekoladowe tęczówki.
-Hola, hola
moja droga. – pstryknęłam
jej palcami przed nosem. – A wiesz chociaż jak ma na imię?
-Właśnie nie.. – uśmiech ponownie
zniknął
z jej buźki.
– Ale przystojny był..
-Mówisz ? –
poruszałam brwiami. – Bardzo przystojny?
-Bardzo. –
ponownie się
uśmiechnęła, a na mojej
twarzy również
zagościł
uśmiech.
-Przepraszam
bardzo, czy ja przeszkadzam? – oczywiście Maciek musiał się wtrącić.
-Słońce, mam Ciebie. –
spojrzałam na niego i szeroko się uśmiechnęłam.
-No ja mam
nadzieję.
– musnął
mój policzek i ponownie przenieśliśmy swój wzrok na
Joannę,
która domagała się
tego poprzez swoje chrząknięcie.
-Ja pójdę. – wyszczerzyła się i podniosła.
-Spoko,
spoko. – wzruszyłam bezradnie ramionami, po czym podniosłam się i odprowadziłam ją do drzwi. – Idę jutro do Michała
na trening, mam do niego sprawę.
– spojrzałam na nią.
– Więc
idziesz ze mną.
-Niech będzie. – przytuliła
mnie na pożegnanie.
– Cześć!
– krzyknęła
tak, aby Maciek również
ją
usłyszał, na co odpowiedział jej tym samym zwrotem.
Wróciłam do
salonu i zabrałam się
za sprzątanie
po wizycie przyjaciółki. Szklanki szybko umyłam i od razu wróciłam do salonu
siadając
obok Muzaja.
-Będę się zbierał. –
poczułam jak składa delikatny pocałunek na moich włosach.
-Tak
szybko? – uniosłam głowę
ku górze, żeby
spojrzeć
w jego oczy.
-Muszę jeszcze mamie
pomóc, tato dzisiaj wraca. – westchnął i delikatnie musnął moje wargi
swoimi.
Niechętnie się podniosłam, a on
wraz ze mną.
Odprowadziłam go do wyjścia,
a tam pożegnał
mnie czułym pocałunkiem. Szepnęłam
mu do ucha ciche „dobranoc”, a ten ponownie mnie pocałował. Wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi,
po czym od razu udałam się
do łazienki, gdzie wzięłam
szybki prysznic, po czym od razu wyszłam owinięta w delikatny, biały ręcznik. Z sypialni
zabrałam pidżamę i znów weszłam do
łazienki, gdzie ją
włożyłam
na swoje ciało. Włosy wysuszyłam i spięłam w luźnego koka, po czym
od razu wyszłam i wygodnie ułożyłam
się
na łóżku
oddając
się
w objęcia
Morfeusza.
***
Następnego dnia obudził
mnie dźwięk mojego telefonu
oznaczający
otrzymaną
wiadomość
tekstową.
Niechętnie
podniosłam powieki ku górze i kilka razy pomrugałam, po czym przetarłam je dłońmi. Odszukałam
dłonią
telefon, który był na szafce nocnej i chwyciłam go w dłoń. Najpierw
spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę dziewiątą minut dziesięć. Otworzyłam
wiadomość,
której nadawcą
była moja kochana Joanna. No tak, ona to ma wyczucie czasu. Zawsze się wciśnie wtedy, kiedy
mi się
smacznie śpi.
Idę do Ciebie
i będziemy
mogli pójść
do Michała. ;->. Tak jak chciałaś, tylko oszczędzę Ci tej
drogi do mnie. ;-D. I wstawaj, śpiochu!
;-*
No tak, ona
mnie znała doskonale i wiedziała, że o tej godzinie zapewne będę spała. Więc jak to bywa sen
już
nie był dla mnie. Z wielkim trudem podniosłam się z łóżka i zahaczając o szafę weszłam do
łazienki. Tam przemyłam twarz i założyłam na siebie ciemnoniebieskie
jeansowe rurki, białą
bokserkę
i na to jasnobrązowy,
luźny
top. Zrobiłam delikatny makijaż
i spięłam
włosy w luźnego
warkocza. Kiedy wychodziłam z łazienki rozległo się pukanie do drzwi.
Szybkim krokiem do nich podeszłam i otworzyłam je wpuszczając Aśkę do środka. W kuchni
nalałam sobie do szklanki soku. Aśka nie chciała, bo od razu kiwnęła przecząco głową. Cóż, jej strata, bo
sok pomarańczowy
zawsze jest dobry, a co się
będę. Nie zdążyłam dobrze opróżnić szklanki, a ta już wyciągnęła mnie w kierunku
drzwi wyjściowych.
-Miałyśmy iść. – jęknęła pod nosem, a ja
tylko się
zaśmiałam.
Wsunęłam na nogi czarne
balerinki, założyłam
swoją
kurtkę
skórzaną
i przepasałam się
brązową, skórzaną torbę. Po wyjściu z mieszkania
zamknęłam
drzwi na klucz i schowałam je do jednej z kieszonek w torbie. Spokojnym krokiem
ruszyłyśmy
w kierunki Hali Energia. W trakcie drogi starałam się dowiedzieć od niej
czegokolwiek o jej nowym obiekcie westchnień, ale nie powiedział mi niczego
innego. Jedynie powtarzała swoje słowa z wczorajszego wieczora. Poprosiłam ją, aby poczekała na
mnie pod halą.
Wbiegłam do środka
i od razu udałam się
na salę
w celu odnalezienia brata. Siedzieli wszyscy na pomarańczowej płycie
boiska i popijali wodę
mineralną.
Trochę
zabawnie to wyglądało.
Podeszłam do Michała i postukałam go palcem po ramieniu. Widząc mnie zdziwił się, ale od razu
wstał. Wyszliśmy
na korytarz.
-Idę dzisiaj z Olim na
zakupy. – wyszczerzyłam się.
– Daj pieniądze,
żebym
mogła mu kupić
coś
nowego.
-Pff. –
prychnął
i zaśmiał
się.
-No co?! –
oburzyłam się
i założyłam
ręce
na klatce piersiowej. – Chyba chcesz, aby Twój syn dobrze się prezentował!
Pokiwał
tylko głową
i udał się
do szatni. Ja zadowolona z siebie szłam tuż za nim. Wyciągnął z portfela pieniądze i podał mi je.
-Tylko mam
nadzieje, że
mój syn będzie
jakoś
normalnie wyglądał.
– westchnął
kiedy chowałam je do portfela.
-Nie bój żaby braciszku. – poklepałam
go po ramieniu. – Będzie
wyglądał
pięknie,
w końcu
idzie ze mną
na zakupy.
-Tego właśnie się obawiam. –
westchnął,
a ja tylko się
zaśmiałam
i pocałowałam go w policzek. On poszedł w kierunku sali, a ja w stronę wyjścia. Podbiegłam do
Aśki
i razem ruszyłyśmy
w stronę
moje osiedla.
-Jakie
plany na dziś?
– przyjaciółką
zerknęła
na mnie.
-Idę po małego do
przedszkola, a później
porywam jego i Maćka
na zakupy. – klasnęłam
w dłonie ciesząc
się,
choć
sama nie wiedziałam z czego.
-To już wiem po co był Ci
Michał. – Asica zaśmiała
się
i dźgnęła mnie palcem w żebra.
-No co, chcę aby Oli jakoś wyglądał. – wzruszyłam ramionami.
– Jeżeli
chcesz to możesz
dołączyć do nas.
-Wiesz co..
– zamyśliła
się.
– Spotkamy się
w kawiarni w galerii, ok.?
-Nie ma
sprawy. – delikatnie się
uśmiechnęłam.
-Obiecałam
mamie, że
pomogę
jej z obiadem, więc
wiesz. – Aśka
skrzywiła się,
a ja tylko śmiejąc się kiwnęłam głową.
Pod moim
blokiem pożegnałyśmy się. Ona poszła w
swoim kierunku, a ja weszłam do bloku, po czym po wjechaniu windą od razu zaszyłam
się
w mieszkaniu. Jednak nie na długo, bo umówiłam się z Dagą, że odbiorę Oliwiera wcześniej. A co, niech
się
cieszy, a ja przynajmniej nie będę się nudziła następny dzień. Dobra odmiana
nie jest zła. Zrobiłam na szybko kilka kanapek i zjadłam je. Spojrzałam na
zegarek, na którym dochodziła godzina jedenasta minut trzydzieści. Zebrałam się dość szybko i wyszłam
z mieszkania zamykając
je na klucz. Nie opłacało mi się
wchodzić
do windy, bo Maciek mieszkał jedynie piętro niżej. Szybko zeszłam
na dół i stanęłam
przed drzwiami pukając
do nich.
-Tak? – mężczyzna, który
otworzył drzwi uważnie
mi się
przyjrzał.
-Jest może Maciek? –
delikatnie się
uśmiechnęłam z nadzieją, że owy facet to
odwzajemni, ale oczywiście
myliłam się.
-Wejdź, już go wołam. –
otworzył szerzej drzwi.
Weszłam do środka i udałam się do salonu. Tam
ciepłym uściskiem
przywitała mnie mama Muzaja, więc
odwzajemniłam jej gest.
-Proszę mnie nie obgadywać. – Maciek zaśmiał się widząc swoja mamę rozmawiająca ze mną.
-Nie
rozmawiamy o Tobie, syneczku. – jego mama podniosła się i pogładziła dłonią jego policzek, po
czym wyszła z salonu.
-Masz
bardzo miłą
mamę.
– podniosłam się
i podeszłam do niego.
-Tak, ja też się stęskniłem za Tobą. – zaśmiał się i mocno mnie
przytulił.
-Idziemy? –
szeroko się
uśmiechnęłam, a on kiwnął tylko twierdząco głową.
Pożegnałam się z jego mamą, i jak mniemam, z
jego ojcem, który przy wyjściu
z ich mieszkania potraktował mnie nieco milej. Po wyjściu z bloku
skierowaliśmy
się
w stronę
przedszkola, do którego uczęszczał
Oli. Droga w tamtą
stronę
zajęła
nam jakieś
piętnaście minut.
-Dzień dobry. –
przywitałam się
z przedszkolanką
zaraz po wejściu
do środka.
-Dzień dobry, pani Diana
Winiarska? – posłała w moim kierunku ciepły uśmiech, a ja kiwnęłam twierdząco głową. – Oliwier,
ciocia przyszła.
-Cześć smyku. – nim się obejrzałam Oliwier
już
był przy mnie i przytulał się
do mnie.
Pożegnaliśmy się z przedszkolanką, ubrałam go i
zabrałam jego mały plecaczek, po czym os razu wyszliśmy. Oli podbiegł
do Maćka
i i przywitał się
z nim przybijając
piątkę. Całą trójką ruszyliśmy w stronę galerii. Tam
droga była nieco dłuższa,
ale tak czy siak postawiliśmy
na spacer. Młody Winiarski był jak w niebie. Biegał od sklepu do sklepu przeglądając wystawy. Ja wraz
z Maćkiem
szłam za nim nie tracąc
go z pola widzenia. Przystanął
przy jednym ze sklepów z ubraniami dla dzieci.
-Ciociu,
ciociu! – krzyczał niemalże
na całą
galerię,
a uspokoił się
dopiero wtedy, kiedy stanęliśmy obok niego. –
Kiedyś
będę chodził w takiej
koszuli.
-A podoba
Cię?
– przeniosłam wzrok z koszuli na chłopca. – Bo jeżeli tak to kupimy Ci ją.
-Naprawdę? – jego mina
mówiła sama za siebie. Chwyciłam jego dłoń i weszliśmy do sklepu.
Przymierzył
kilka koszul i wybrał dwie, które najbardziej mu się podobały. Oprócz
tego wybrał sobie kilka koszulek i dwie pary spodni. Jak szaleć to szaleć na całego,
prawda? W końcu
takiemu małemu dziecku nie można
odmówić.
Po zapłaceniu wyszliśmy
i przeszliśmy
do kawiarni na piętrze.
W końcu
tam umówiliśmy
się
z Aśką. Zamówiłam sobie cappuccino,
Maciek poprosił o latte macchiato, a Oli oczywiście zamówił sobie pucharek z
lodami. Co jak co, ale smaki to wybierał takie jak ja, kiedy byłam mała. Zajęliśmy jeden z
nielicznych wolnych stolików i spokojnie czekaliśmy na zamówienie. Kiedy je
otrzymaliśmy
pojawiła się
Aśka.
Oliwier dawno jej nie widział, ale od razu ją poznał. W końcu jej nie da się zapomnieć. Od razu
poprosiła kelnerkę
o herbatę
z sokiem malinowym, którą
otrzymała o wiele szybciej niż
my, ale ten szczególik to można
pominąć,
mhm. Aśka
pogrążyła
się
w rozmowie z Olim na temat jego nowych ubrań, które on oczywiście musiał wyciągać z toreb i
pokazywać
jej co i jak, bo przecież
ona nic by nie wiedziała. Mały miał gadane, nie ma co. Kiedy w końcu zajął się pałaszowaniem
swoich lodów spokojnie mogliśmy
sobie porozmawiać.
-I jak,
spotkałaś
ponownie swojego ukochanego? – starałam się być poważna, ale jakoś mi to nie
wychodziło.
-Zabawne. –
zaśmiała
się
jedynie i uderzyła mnie w ramię.
-No co, chcę wiedzieć, nie? –
poruszałam brwiami i spojrzałam na Oliwiera. Jak to dziecko musiał się cały ubrudzić. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam jego
buzię.
-Było
pyszne. – oparł się
o oparcie krzesełka i poklepał się po brzuchu.
-Cieszę się, że Ci smakowało. –
posłałam w jego kierunku ciepły uśmiech.
-Diana. – Aśka zaczęła szarpać mnie za rękaw mojej kurtki.
-Poczekaj. –
jęknęłam.
-Nie
poczekaj, tylko patrz.
-Na co mam
patrzeć?!
– odwróciłam się
w jej stronę.
-Boże, Ty jesteś taka głupia czy
tylko udajesz? – uniosła głos, ale po mojej minie stwierdziła, że źle zrobiła.
-Co znowu
chcesz? – starałam się
być
spokojna, co raczej nie było moją dobrą stroną.
-Spójrz na
niego. – wskazała dłonią
na jednego z klientów. – To on.
-Tak,
wywnioskowałaś
to na podstawie jego pleców, brawo. – zaśmiałam się i ponownie
spojrzałam na Oliwiera.
-Ale
Dianka, to na pewno on. – ponownie przekręciłam głowę w tym samym
kierunku, ale tym razem dostrzegłam jego twarz.
-To on? – powiedziałam nieco
zdenerwowana._______________________________________________
Rozdział trochę dłuższy, ale to dlatego, że ostatnimi dniami nie dodawałam nic.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że ten oto nowy rozdział się Wam spodoba. ;)
I tym osobnikiem w którym zabujała się Aśka jest pewnie ... ALEKS! :D hahah rozbawiła mnie ta sytuacja z Aśką jak Maciek się z niej śmiał hah :D
OdpowiedzUsuńWYBACZAM^^ rozdział genialny moja droga :*
Wiesz, praktyki mnie męczyły za bardzo. ;c
UsuńTo na pewno Atanasijevic! :) Domyślałam się już czytając poprzedni rozdział :) Ciekawa jestem jak to rozwiążesz, bo w sumie Dianie nie będzie tak łatwo wyperswadować Aśce znajomość z atakującym :) No cóż, pozostaje czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńA co długości rozdziału to mnie się bardzo podoba i każdy może mieć taką długość :)
A i zapraszam na moje nowe opowiadanie :)
http://wsidlachmilosci.blogspot.com/
Pozdrawiam :))
Nie powiem NIE i nie powiem TAK. Nic nie powiem na ten temat. ;>. Będę się starała teraz dłuższe pisać, aby jakoś zrekompensować ten czas, w którym nie dodawałam. Ale to przez praktyki, które strasznie mnie wykańczają. ;c
UsuńChętnie zajrzę! ;)
Również pozdrawiam. ;)
Mi również się wydaje ,że to Alek.Czekam na kolejny i zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
;)
UsuńHej świetny rozdział : )
OdpowiedzUsuńAdminka ---> Siatkarze są najlepsi.
Zaprasza na nowe opowiadanie . http://polscysiatkarzenajlepsi.blogspot.com/
będzie dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuńTutaj nie dam rady napisać nic nowego dzisiaj, ale rozdział pojawi się tutaj:
Usuńhttp://w-slepa-milosc-zaplatana.blogspot.com/
Więc zapraszam serdecznie. ;)
Cudowne nie mogę sie doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń;)
UsuńZapraszam na trzynasty rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://bowoczachjestwszystko.blogspot.com
A dzisiaj będzie rozdział ? ;c
OdpowiedzUsuń