Wiele odczytasz z twarzy i oczu,
czasem wystarczy spojrzeć by poczuć.
-Co? –
warknąłem
w jego stronę.
-Mówię, żebyś nie pochłaniał
jej tak wzrokiem. – Cupko usiadł obok mnie.
-Patrz jak
ona się
uśmiecha..
– zacząłem,
ale Konstantin skutecznie uniemożliwił mi dalsze wymienianie jej
zalet.
-Jest szczęśliwa, to źle? – spojrzał na
mnie, a ja tylko wysiliłem się
na kiwnięcie
głową.
– Powinieneś
się
z tego cieszyć.
-Ale Ty nic
nie rozumiesz. – westchnąłem.
– To ja powinienem był być
na jego miejscu, ja powinienem być przy niej i sprawiać, że będzie się uśmiechać.
-Alek, nie
załamuj się.
– poklepał mnie po ramieniu, podniósł się i odszedł.
Znów do
niej podszedł, znów usiadł obok niej. A ona co? Nawet się temu specjalnie
nie sprzeciwiała. Może
po prostu darzyła go jakimś
uczuciem niż
zwykła przyjaźń?
Stop, stop, stop! Przecież
nie mogę
tak po prostu zaprzestać
walki o nią,
nie tym razem. Nie mogę
przecież
popełnić
znów tego samego błędu.
Podniosłem się
i chciałem do niej podejść.
Jednak zrezygnowałem. Tak, ja zrezygnowałem za raz po tym, jak zobaczyłem, że on delikatnie ją całuje w
policzek. Odechciało mi się
już
wszystkiego w tamtym momencie.
Diana.
Wiedziałam,
byłam świadoma
tego, że
Aleks cały czas mi się
przygląda,
ale cóż.
Nie zwracałam na to nawet uwagi. Na moje szczęście podszedł do mnie Maciek i
udanie udało mu się
mnie rozweselić,
za co byłam mu strasznie wdzięczna.
-Masz jakieś plany na wieczór?
– usiadł obok mnie.
-W sumie to
nie. – bezradnie wzruszyłam ramionami.
-To porywam
Cię.
– poruszał zabawnie brwiami.
-Ty? Mnie? –
nieco się
zdziwiłam, nie powiem, że
nie. Porwanie nie wchodziło w grę, przecież musiałam wiedzieć gdzie chce mnie zabrać. – Ale gdzie?
-To już zostanie moją tajemnicą. – na salę wkroczył trener
Nawrocki, więc
tylko delikatnie musnął
mój policzek i oddalił się
ode mnie.
Uważnie się przyglądałam całemu
treningowi. Alek uwziął
się
wyraźnie
na Maćka,
nie dało się
tego nie zauważyć. Alek rozmawiał z
Cupkiem, a Maciek podszedł do nich. W końcu to oni zawsze trzymali się w trójkę. Rozmawiali jak
gdyby nigdy nic, ale widziałam, że Serbowi nie podoba się obecność Maćka. W pewnym
momencie zaczęli
się
kłócić,
nie chciałam w to ingerować.
Pozostali zawodnicy ustawili się
w kółeczku. Kłótnia z każdą chwilą była coraz głośniejsza, wszystkie
ich słowa docierały do mnie.
-Będziecie tak stać do cholery?! –
krzyknęłam
w ich kierunku i zerwałam się
z krzesełka. Każdy
obrócił się
w moją
stronę,
a ja szybkim krokiem podchodziłam do nich. – Alek, zostaw go! – krzyknęłam kiedy Serb
siedział okrakiem na Maćki
i wymierzał pięścią w jego twarz. –
Daj mu spokój, rozumiesz?!
-Diana,
posłuchaj, to nie tak.. – zszedł z niego i podszedł do mnie.
-Nie tak? –
kiwnęłam
z niedowierzaniem głową.
– Myślałam,
że
jesteś
inny.
-Diana,
posłuchaj mnie. – nie zareagowałam, po prostu ominęłam go i kucnęłam przy Muzaju. –
Nic Ci nie jest?
-Nie. –
kiwnął
głową
i podniósł się,
a ja spojrzałam na trenera. Kiedy kiwnął głową wiedziałam, że się zgadza.
-Chodźmy. – chwyciłam jego
dłoń
i pomogłam mu wstać.
– Na dzisiaj kończysz
trening.
Podniósł się i razem wyszliśmy na korytarz. On
wszedł do szatni, a ja usiadłam przy jej drzwiach na plastikowym krzesełku.
Długo nie musiałam czekać.
Kiedy Maciek wychodził z szatni, pozostali siatkarze szli w jej stronę. Widziałam ten
smutny wzrok Aleksa, ale odwróciłam głowę i razem z Maćkiem ruszyłam ku
wyjściu.
Ten niepewnie objął
mnie w pasie, a ja nie miałam zamiaru protestować. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz od razu
skierowaliśmy
się
w stronę
parku. W końcu
tamtędy
mieliśmy
bliżej
do naszego osiedla. Przy bloku pożegnaliśmy się. Ja wsiadłam do
windy, a Muzaj wybrał schody. Weszłam do mieszkania i od razu rzuciłam się na kanapę w salonie. Mój
błogi spokój przerwał mi dźwięk telefonu
informując
mnie o otrzymanym SMS’ie. Wzięłam
go do ręki
i od razu odczytałam treść
wiadomości.
Diana, proszę Cię, wysłuchaj
mnie.
Alek, nie mamy o czym rozmawiać. To co
dzisiaj zrobiłeś..
To Twoje zachowanie sprawiło, że
straciłeś
w moich oczach. Przyjaźniliśmy się, a Ty co
zrobiłeś?
Nie podejmuj pochopnych decyzji,
Diana. Wiesz jak bardzo jesteś
dla mnie ważna.
Że co ja
jestem? Chyba źle
przeczytałam. Jakbym była dla Ciebie ważna to dałbyś mi wolną drogę, możliwość
podjęcia
wyboru. A co robisz? Rzucasz się
z pięściami
na swojego kolegę
z drużyny.
To jest normalne zachowanie?
Wiem, że źle
zrobiłem, wiem o tym. Ale kocham Cię Diana, dlaczego nie dasz mi
szansy?
Bo ja nie kocham Ciebie.
Zrozum to wreszcie i daj mi spokój. Jeżeli nie potrafisz tego zaakceptować to tym
bardziej nie będziemy
się
przyjaźnić. Żegnaj.
Nie przestanę o Ciebie
walczyć,
nie odpuszczę.
Nie
odpisałam na tego ostatniego SMS’a. Może i dlatego, że nie miałam na to
ochoty, a może
po prostu obawiałam się
wgłębiać w tę dalszą grę? Tak, dobrze to
ujęłam.
On prowadził ze mną
jakąś
grę,
ale byłam świadoma
tego, że
to ja ją
wygrywam, a jego to właśnie
najbardziej bolało. Niechętnie
się
podniosłam z kanapy i weszłam do sypialni, po czym od razu odchodząc od szafy udałam
się
do łazienki, gdzie zdjęłam
ubrania, a na ich miejsce założyłam
ciemnoniebieskie rurki i do tego kremową koszulę z długim rękawem. Wyszłam z
łazienki, po czym od razu skierowałam się do kuchni. Na moje szczęście miałam jakąś bułkę, a w lodówce
jakieś
warzywa i szynkę.
Na szybko zrobiłam sobie jakąś
kanapkę
i wraz z nią
i szklanką
soku usiadłam na kanapie włączając TV. Oczywiście zawsze ktoś musiał to przerwać. Podeszłam do
drzwi i otworzyłam je.
-Cześć Daga. –
zaprosiłam ją
do środka
i wzięłam
od niej płaszcz.
-Wiesz, nie
ładnie tak nas nie odwiedzać.
– zaśmiała
się
i pogroziła mi palcem.
-Proszę Cię, nie jestem
dzieckiem. – westchnęłam
i zaprosiłam ją
do salonu.
-Twój
obiad? – spojrzała na kanapkę
mrużąc
oczy.
-Nie,
podwieczorek. – mruknęłam
pod nosem i weszłam do kuchni, a po kilkunastu sekundach wróciłam do salonu
podając
jej szklankę
soku. – Michał Cię
przysłał?
-Diana, słuchaj.
– spojrzała na mnie. – Wiemy, że
chcesz pokazać
jak bardzo odpowiedzialna jesteś,
ale dlaczego nie chcesz czasem nas odwiedzić? Źle Ci było u nas czy jak?
-To nie
jest tak.. – westchnęłam
i usiadłam obok niej. – Po prostu ostatnio miałam dużo spraw na głowie
i tyle.
-Ty i dużo spraw? – zdziwiła
się
co dało się
wywnioskować
po tonie jej głosu. – Co się
stało.
-Nic, naprawdę. Aśka przyjechała i w
ogóle.
-A no tak,
rozumiem. – zaśmiała
się.
– Długo się
nie widziałyście
to trzeba było to nadrobić.
-No właśnie, trzeba było
to nadrobić.
– delikatnie się
uśmiechnęłam i spojrzałam
na zegarek. – Czekaj, otworzę.
– mruknęłam
pod nosem. Super, nie dość,
że
Daga mnie męczy
swoimi głupimi pytaniami, to jeszcze brakuje mi tego, żeby ktoś jeszcze przylazł.
__________________________________________
Taki nijaki, przepraszam. ;c
Jeszcze raz napisz ,że nijaki to dostaniesz po głowie! :P jest doobry, jaki zazdrosny Aleks hoho :D ale cieszę się ,że z Maćkiem się rozwija znajomość, oby tak dalej :DD
OdpowiedzUsuńHaha, wiesz, że jeszcze nie raz zobaczysz to stwierdzenie "nijaki". ;d
Usuń;-***
To zachowanie Aleksa trochę niepokojące;p Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
ouuu sie narobiło, nie jest nijaki pozdro :*
OdpowiedzUsuń;)
Usuńtrochę szkoda mi Aleksa, no ale sam sobie zasłużył. Mam nadzieje że ułoży jej się z Maćkiem ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
No tak, sam naważył tego piwa to teraz musi je wypić, jak to się mówi. ;)
UsuńRównież pozdrawiam! ;-*
Jeju jak ty świetnie piszesz! Ubóstwiam twoje opowiadanie, również zapraszam do mnie oladreams.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. ;). Chętnie zajrzę. ;)
Usuń