poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 7.




Nie mamy nic,
poza wiarą w lepsze jutro.




Uważnie przyglądał mi się, a jego oczy krążyło po całej mojej twarzy. Jego usta ułożyły się w delikatny uśmiech, a wzrok przeszedł przez policzka, oczy i zatrzymał się na moich wargach. Wiedziałam do czego to zmierza, ale nie miałam zamiaru protestować. Z każdą chwilą jego wargi znajdowały się bliżej moich.
-Maciusiu, Maciusiu ! – słysząc głos jego mamy odskoczyliśmy od siebie.
-Co się stało? – jęknął gdy tylko drzwi się otworzyły.
-Chodź, zrobiłam jakieś kanapki dla Twojej dziewczyny i dla Ciebie. – uśmiechnęła się tylko i wyszła z pokoju.
Za raz za nią wyszedł Maciek. Podniosłam się i odstawiłam kubek z kakaem na stolik. Podeszłam do półki, na której stało kilka zdjęć. Jedno szczególnie przykuło moją uwagę. Maciek był na nim z jakąś dziewczyną. Nie powiem, bo ze zdjęcia wywnioskowałam, że była ładna, nawet bardzo ładna. Blondynka o błękitnych oczach. Zastanawiał mnie fakt kim ona była, ale nie chciałam się wtrącać w życie Maćka, nie znałam go za bardzo więc do szczęścia nie było mi to potrzebne. Po chwili do pokoju wszedł Muzaj. Nieco speszona szybkim ruchem odłożyłam ramkę ze zdjęciem na półkę i pomogłam mu z talerzem, na którym znajdował się stos kanapek.
-Widzę, że mamusia o Ciebie dba. – zaśmiałam się i usiadłam po turecku na jego łóżku.
-Dba ? – zmarszczył brwi.
-Wiesz, ja chciałabym aby mama tak o mnie dbała. – westchnęłam.
-Na pewno rozpieszcza Cię jeszcze bardziej. – zaśmiał się i podsunął mi talerz z kanapkami.
-Nie dba i nie rozpieszcza. – poczułam jak po policzku spływa mi łza. – Moi rodzice zmarli rok temu.
-Przepraszam.. – odłożył talerzyk. – Nie wiedziałem.
-Nie, nic się nie stało. – delikatnie się uśmiechnęłam i otarłam pojedynczą łzę. – Nie musisz przepraszać. To co, chyba zjemy te kanapki ? – spojrzałam na niego i poruszałam brwiami. – Chyba nie zrobimy przykrości Twojej mamie.
Zaśmiał się i podsunął mi pod twarz stos kanapek wraz z talerzem. Spojrzałam na niego znacząco, a ten wzruszył tylko ramionami. Męczyliśmy te kanapki, ale w końcu udało nam się je zjeść.
-Będę musiała zrzucać to jakiś tydzień! – zaśmiałam się.
-Nie widać po Tobie, że zjadłaś dużo. – uśmiechnął się delikatnie.
-Ale ja wiem swoje. – poruszałam brwiami i spojrzałam na zdjęcie.
-Ciekawi Cię kim ona jest, prawda ? – widocznie zauważył, że co chwilę spoglądam na to zdjęcie.
-Nie, jeżeli nie chcesz to nie mów. – uśmiechnęłam się dość sztucznie.
-I tak kiedyś będę musiał o tym powiedzieć. – wzruszył ramionami. – Była moją dziewczyną.
-Była? – niepewnie spojrzałam na niego.
-Była. – kontynuował. – Pół roku temu zmarła. Od czego czasu to zdjęcie tam stoi i nikt go nie dotyka.
-Przepraszam, jeżeli w jakiś sposób Cię uraziłam biorąc je do rąk. – spuściłam głowę w dół.
-Nie masz za co przepraszać. – delikatnie się uśmiechnął. – Czas zapomnieć o tym co było, a zacząć żyć tym co jest teraz.
-Mądre słowa. – spojrzałam na niego. – Szkoda tylko, że nie łatwo jest je wcielić w życie.
-No tak, to jest trudniejsze. – zaśmiał się. Ale z czasem wszystko się ułoży i będzie dobrze.
-Obyś miał rację. – uśmiechnęłam się. – Będę się już chyba zbierała. Nie będę siedzieć Ci na głowie i tak już za długo użyczyłam sobie Twojej gościnności.
-W takim towarzystwie to ja mogę siedzieć. – zaśmiał się, a ja poszłam w jego ślady.
-Cieszę się, że tak mówisz. – uśmiechnęłam się i wstając zabrałam swoją koszulkę. – Wypiorę i oddam Ci tę Twoją.
-Nie musisz oddawać. – wstał zaraz po mnie. – Odprowadzę Cię.
-Nie trzeba, zamówię taksówkę. – wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam odpowiedni numer. – Dziękuję za miłe popołudnie.
-To ja powinienem podziękować. – zaśmiał się i niepewnie mnie przytulił.
Odwzajemniłam jego uścisk i skierowałam się w stronę drzwi. Otworzył je, a gdy wyszłam to zamknął je. Zbiegłam po schodach i wyszłam z klatki, po czym od razu wsiadłam do taksówki. Spojrzałam w górę, a postać Maćka stała w oknie i uważnie mi się przyglądała. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podałam kierowcy adres. No tak, do „domu” przecież nie wrócę więc została mi jedynie opcja z Alkiem. Po dobrych dwudziestu minutach drogi zapłaciłam i podziękowałam kierowcy, po czym wysiadła i weszłam do bloku.  Na odpowiednim piętrze zapukałam do drzwi, a te po chwili otworzył siatkarz.
-Ubrałbyś się chociaż. – zaśmiałam się widząc jego ciało owinięte samym ręcznikiem od pasa w dół. – Przenocujesz mnie?
-Wchodź. – wyszczerzył się i wpuścił mnie do środka. – Idę się przebrać.
Westchnęłam tylko i weszłam do środka, gdzie zdjęłam buty i od razu pognałam do salonu. Tam oczywiście nie obyło się bez włączenie kwadratowego pudła zwanego telewizorem. Pstrykałam z kanału na kanał dopóki nie przeszkodził mi w tym Alek.
-Ubrałbyś chociaż jakąś koszulkę. – zmierzyłam go wzrokiem.
-A co, przeszkadzam Ci ? – poruszał brwiami ukazując rządek swoich zębów.
-Oczywiście, że nie. – uśmiechnęłam się. – Wiesz, mam na kogo, a raczej na co popatrzeć.
Pokiwał z politowaniem głową i usiadł obok mnie. Zwalił moje nogi z kanapy i ułożył swoją głowę na moich kolanach. Spojrzałam na niego z miną typu „Żartujesz sobie?!”, a ten tylko uśmiechnął się tym swoim zabójczym uśmiechem i wlepił swój wzrok w telewizję. Biorąc pod uwagę, że nie było tam nic ciekawego to i tak cierpliwie siedział i wpatrywał się w „M jak miłość”.
-Boooooże, masz zamiar oglądać to do końca ? – wiedziałam, że w końcu nie wytrzyma.
-No a nie ? – uśmiechnęłam się. – Masz może jakieś inne propozycje ?
-Oczywiście, że tak. – poruszał brwiami. – Przyjacielski seks !
-Debil, głupek, matoł, idiota.. – no tak poleciało jak Dekalog z moich ust.
-Nie zapominaj, że jesteś pod moim dachem. – wyszczerzył się.
-Jeżeli nie odpowiada Ci to to wiesz, wiem gdzie są drzwi. – zrobiłam poważną minę i chciałam go zepchnąć na podłogę, ale skutecznie mi to uniemożliwił.
-Przecież wiesz, że Cię kocham. – uśmiechnął się i cmoknął mój policzek.
-A ja Ciebie. – odwzajemniłam jego uśmiech i pogładziłam dłonią jego policzek.
-No to ten.. – zamyślił się. – Jak tam udała się randka z Maćkiem ?
-To nie była randka ! – krzyknęłam i dźgnęłam go pomiędzy żebra.
-Jakby nie była randka to nie reagowałabyś tak. – wytknął w moim kierunku język.
-Uparty jesteś, wiesz ? – zmarszczyłam czoło, a ten tylko kiwnął twierdząco głową. – Byliśmy na spacerze, ale pogoda nam nie sprzyjała. – westchnęłam, a z mojej twarzy zniknął uśmiech. – Zaczęło padać, więc poszliśmy do niego do domu i tam sobie spokojnie siedzieliśmy.
-O proszę, czyli teściów już poznałaś ? – zaśmiał się.
-Spadaj! – uderzyłam go delikatnie w klatkę piersiową.
Podniósł się i uwolnił moje nogi więc spokojnie mogłam sobie wstać. Oczywiście niebyły sobą, gdyby nie zaczął za mną iść. Kiedy już spokojnie dochodziłam do jego sypialni, gdzie chciałam położyć się spać to podbiegł do mnie i mocno chwycił mnie w pasie, uniósł ku górze i okręcił wokół własnej osi, po czym zaczął mnie łaskotać.
-Alek, do cholery ! – krzyknęłam nie mogąc opanować śmiechu.
-No co ? – popchnął mnie na łóżku, a ja miałam nadzieję, że odpuści mi.
Ech.. Nadzieja matką głupich jak to się mówi. W przeciągu kilku sekund znalazł się tuż nade mną i znów zaczął mnie łaskotać. Krzyki przeplatałam niepohamowanym śmiechem. Starałam się uwolnić, ale do głowy przychodził mi tylko jeden pomysł. Dźgnęłam go palcem pomiędzy żebra, ale oczywiście zdenerwował się jeszcze bardziej. W pewnym sensie to poskutkowało, bo przestał mnie łaskotać. Na jego twarzy widniał ten jego cudowny uśmiech. Odgarnął z mojej twarzy niesforne kosmyki włosów i szerzej się uśmiechnął. Jego twarz zbliżyła się ku mojej, a dzieliły je kilka milimetrów. Pogładziłam delikatnie dłonią jego policzek, po czym oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i delikatnie się uśmiechnęłam. Na jego reakcje nie musiałam długo czekać. Już po kilku sekundach musnął moje usta. Pocałunek, którym mnie obdarował był delikatny, ale zarazem czuły i zdecydowany. Nie rozumiałam sama siebie, po prostu oddałam się chwili. Błądziłam dłońmi po jego plecach, a on swoimi podpierał się o materac łóżka, aby nie spaść na mnie. Nasze języki były pochłonięte w tańcu namiętności, który przeradzał się w walkę o wygraną. Od moich warg oderwał się dopiero wtedy, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.



13 komentarzy:

  1. Nienienienienie! Ona ma być z Maćkieeem! Nie całować się z Alekseem. Nienienienienienie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego akurat z Maćkiem ? ;D

      Usuń
    2. Jest taki samotny po stracie dziewczyny ;< Ona jest samotna po stracie rodziców. Muszą się pocieszyć. :D Jakoś go polubiłam w tym opowiadaniu, w sumie Aleksa też bardzo lubię, ale chce z Maćkiem. :D
      Ale będę zadowolona z tego co postanowisz! xdd

      Usuń
    3. Coś na pewno postanowię. ;D.

      Usuń
  2. ale się porobiło ;DD
    czekam na następny :> buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. mily przerywnik w rozwiazywnaiu egz z logik ^^
    mogłaby być z Alkiem ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze, że z Alkiem, a nie z Maćkiem. :D tylko żeby nie bawiła się ich uczuciami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy myśli inaczej. ;D. Ale cieszę się, że chcecie wypowiadać swoje zdania. ;D

      Usuń
  5. Świetne ; )
    Fajnie by vyło jakby była z Alkiem <3
    Podoba mi się ta końcowa scena ; **
    Do Napisania *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że Diana zachowuje się podobnie do mojej Natalii :)
    No cóż, osobiście wolałabym żeby była z Alkiem, chociaż sporo łączy ją z Maćkiem, w końcu oboje stracili kogoś bardzo ważnego. No teraz namieszałaś, czekam na rozwój wydarzeń! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Twoja Natalia jest podobna do Diany. ;>. Ale z czasem zobaczysz co z tego wyjdzie. ;). Kolejne rozdziały wyjaśnia wszystko. ;)

      Usuń