„Widzę w oczach Twych wielkie łzy,
widzę, szczęście w Tobie jest”.
-Jaka
kobieta ? – odwrócił wzrok w drugą stronę. – Napijesz się czegoś ?
-Alek.. –
złapałam go za dłoń
i przekręciłam
delikatnie jego twarz w swoją
stronę.
– Powiesz mi?
-Jeeeeejku.
– jęknął. – To była.. To
była moja matka.
-Mama ? –
spojrzałam na niego.
-Tak.
Osoba, o której chciałbym zapomnieć. – w jego oczach zebrały się łzy, które powili
spływały po jego policzkach.
-Ale
dlaczego chcesz o niej zapomnieć
? – opuszkami palców otarłam jego mokre od łez policzka.
-A Ty nie
chciałabyś
zapomnieć
o kimś,
kto zostawił Cię
twierdząc,
że
byłaś
„wypadkiem przy pracy”?! – uniósł głos, a ostatnie słowa ujął w tak zwane
króliczki.
-Wiesz, ja
bym się
cieszyła, że
mam kogoś
takiego jak matka. – z impetem podniosłam się. – Ale co Ty możesz o tym wiedzieć.
Odwróciłam
się
na pięcie
i weszłam do jego sypialni. Czując jak łzy spływają po moich
policzkach zaczęłam
zbierać
swoje wczorajsze rzeczy z łazienki i chować je do toreb, które jeszcze u niego
były. Nie rozumiałam go. Miał matkę, która specjalnie tutaj
przyjechała, aby z nim porozmawiać, a ten miał jeszcze jakieś pretensje. Ja na
jego miejscu bym się
cieszyła, że
ma taką
osobę,
że
może
cieszyć
się
z tego, że
ma matkę,
a on co? Nie potrafił tego docenić. Rozejrzałam się dokładnie do
pokoju, a gdy byłam pewna, że
wszystko wzięłam
skierowałam się
ku wyjściu.
-Diana,
poczekaj.. – stanął
przede mną
zagradzając
mi przejście.
-Na co mam
czekać
?! – uniosłam wyraźnie
głos. – Na to aż
zaczniesz narzekać
jaka ta Twoja matka nie jest?! Wiesz, nie mam zamiaru tego słuchać. Zamiast się cieszyć, że ją masz to jeszcze
narzekasz! Pomyśl
czasem zanim coś
powiesz, a dopiero później
mów!
-Diana,
zrozum mnie. – stanął
jeszcze bliżej
mnie, a ja idąc
w tył oddalałam się
od niego. – To nie jest tak jak Ty myślisz.
-Ja mam Cię zrozumieć ?! – krzyknęłam. – To Ty nie
potrafisz docenić
tego co masz!
-Potrafię Diana, naprawdę potrafię to docenić. – ciągle zbliżał się w moją stronę, a ja odchodziłam
od niego, aż
poczułam za sobą
jego łóżko.
-Nie nie
potrafisz, Alek. – z moich oczu wypływały łzy. – Wiesz jak bardzo chciałabym być na Twoim miejscu
?! Nie wiesz ! – usiadłam na łóżku.
– Chciałabym, aby moja rodzicielka mnie odwiedzała, aby mnie wspierała! Ale nie
mam jej, rozumiesz ?! Nie mam jej..
-Słońce.. – usiadł obok
mnie i objął
mnie swoim ramieniem. – Wiem, że
jest Ci ciężką.
-Ciężko ? – parsknęłam śmiechem. – Ja nie
mam nikogo, po prostu jestem sama..
-Nie jesteś sama, masz
Michała. – pocałował mnie w skroń.
-Nie, nie
mam nawet Michała. – schowałam twarz w jego ramionach. – Nie mam nikogo.
-Dlaczego
mówisz, że
nie masz Michała? Przecież
on Cię
kocha. – uniósł moją
twarz ku górze i otarł moje policzka.
-Jakby mnie
kochał nie zachowywałby się
tak jak się
zachowuje. – spuściłam
głowę
w dół, ale po chwili znów uniosłam ją ku górze i spojrzałam w oczy
Aleksa. – Ja już
miałam ojca, a on mi go nie zastąpi.
Nie
powiedział nic. Po prostu mocno mnie przytulił, a ja? Tonęłam w jego
ramionach napawając
się
wonią
jego cudownych perfum, którymi pachniało całe jego ciało. Ale oczywiście ta błoga
chwila nie trwała wiecznie. Jak to się mówi, wszystko co piękne szybko się kończy, czy jakoś tak.
-Jedziesz
ze mną
na trening? – spojrzał na mnie i odgarnął moje niesforne włosy za ucho.
-Jeżeli bym mogła to
zabiorę
się.
– delikatnie się
uśmiechnęłam.
-A co,
chcesz pogadać
z Winiarem? – podniósł się
i wystawił w moim kierunku rękę, którą złapałam i
wstałam.
-Nie. –
kiwnęłam
przecząco
głową.
– Maciek zaprosił mnie na spacer.
-O pro..
-Nie mów
nic. – przerwałam mu i zaśmiałam
się,
a on poszedł w moje ślady.
Razem opuściliśmy jego mieszkanie
i wsiedliśmy
do jego srebrnego Infiniti g35. Ten samochód bardzo mi się podobał. Dostał
go od Dzidków na swoje osiemnaste urodziny. W mgnieniu oka dotarliśmy pod halę łamiąc wszystkie z możliwych przepisów
drogowych. Wyszliśmy
z samochodu i na moje nieszczęście
na parking wjechał Michał. Spojrzałam na Aleksa, a ten tylko się uśmiechnął. Ruszyliśmy w stronę wejścia.
-Gdzie byłaś całą noc ?! – krzyknął na cały
parking.. Pfu! Prawie na cały Bełchatów.
-Tak bardzo
Cię
to interesuje ? – zaśmiałam
się
i weszłam do środka.
-Jestem
Twoim bratem! – złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę.
-Szkoda, że się nie zachowujesz jak
brat. – wyrwałam się
z jego uścisku.
– A drugiego ojca nie potrzebuję,
a Ty tym bardziej mi go nie zastąpisz.
Stanął jak wryty. Nie
mógł wydobyć
z siebie żadnego
słowa. A ja w końcu
powiedziałam mu prawdę,
a nie jakieś
wymyślone
kłamstwo. Za każdym
razem nie chciałam go zasmucać,
ale teraz zebrałam się
na odwagę
i powiedziałam mu co tak naprawdę myślę o tym jak się zachowuje i o tym
jak mnie traktuje. W duchu ulżyło
mi, ale wiedziałam że
jemu tak miło nie jest. Trudno. Niech teraz on się poczuje tak jak ja przez ten ostatni
rok, kiedy zachowywał się
jak mój ojciec, którym nie był. Patrzył na mnie jak na jakąś obcą osobę. No cóż, ludzie się zmieniają. Pokiwałam tylko
głową
spoglądając na niego,
odwróciłam się
i odeszłam w stronę
szatni chłopaków. Jak to miałam w zwyczaju weszłam bez pukania.
-Winiarowa,
puka się
! – Daniel oburzył się
i zakrył swój tors koszulką.
-Nie martw
się,
nie masz czego zakrywać.
– zaśmiałam
się
i poklepałam go po ramieniu. – Gdzie Alek ?
-Nie
przyszedł jeszcze do szatni. – Cupko wyraźnie się zasmucił, ale gdy
drzwi się
otworzyły od razu skoczył na swojego przyjaciela.
-Twoja
dziewczyna Cię
szuka. – Konstantin wskazał na mnie, a ja tylko spojrzałam się na Aleksandara i
zaczęłam
się
śmiać. Młody Serb
poszedł w moje ślady.
Podeszłam
do drzwi i otworzyłam je. Winiar chciał wejść do szatni. Wyszłam z niej jak
burza! On wszedł do środka,
ale wszyscy tam ucichli. Widocznie nie chcieli mieć spięć z Michałem. Ja
jakoś
się
tym za bardzo nie przejmowałam. Udałam się na salę, a tam
przywitałam się
z trenerem i wymieniłam z nim kilka zdań, po czym usiadłam na jednym z
plastikowych krzesełek. Powoli zaczęli się wszyscy schodzić na salę. Nie przyglądałam się temu co robią, bo jakoś mnie to nie
interesowało. W zamian za to przyglądałam się Maćkowi i jego
poczynaniom. Nie dość,
że
młody, miły to jeszcze do tego jaki zdolny. Ale cóż, w końcu są też i tacy. Trener
zakończył
trening po jakiś
dwóch godzinach.
-W końcu. – powiedziałam
sama do siebie i udałam się
za chłopakami.
W
oczekiwaniu na Maćka
usiadłam sobie przed szatnią.
Po dobrych trzydziestu minutach zaczęli wynurzać się z szatni. Wyszedł
Kłos, Zati, Plina i Mariusz. Za nimi wyszedł Winiar.
-Porozmawiamy
? – spojrzał na mnie swoimi smutnymi oczami. Ale nie, tym razem one na mnie nie
zadziałają.
-Przykro
mi, nie mam czasu. – odwróciłam wzrok.
-Nie masz
czasu na rozmowę
z bratem ? – usiadł obok mnie.
-No
popatrz, cóż
za zbieg okoliczności.
– zaśmiałam
się.
– Przecież
to Ty chciałeś
najbardziej ze wszystkich, abym zaczęła żyć własnym życiem, właśnie to robię.
-Ale mart..
-Jestem umówiona,
muszę
iść.
– posłałam w jego kierunku wymuszony uśmiech i przywitałam się z wychodzącym z szatni Maćkiem.
Spojrzałam
na Michała. Siedział przybity, ale uważnie nam się przyglądał. Gdy byliśmy przy wyjściu Maciek
otworzył drzwi i przepuścił
mnie w nich, a potem ruszyliśmy
w kierunku pobliskiego parku. Niby było ciepło, ale pogoda oczywiście potrafi płatać figle. Kiedy
tylko spokojnie usiedliśmy
na ławce z nieba poleciały krople deszczu. Spojrzałam na Maćka, a ten na mnie
i zaczęliśmy się śmiać.
-Mieszkam
niedaleko, może
pójdziemy do mnie, a jak przestanie padać to Cię odprowadzę ? – spojrzał na
mnie, a ja kiwnęłam
tylko głową.
Niepewnie
złapał moją
dłoń
i delikatnym truchcikiem zaczęliśmy biec w kierunku
jego osiedla. Do jego mieszkania weszliśmy cali przemoczeni. No cóż, pogoda nam nie
sprzyjała na spacer. Zaprosił mnie do pokoju, a po kilku minutach jego mama,
chyba mama, przyniosła nam suche ręczniki i dwa kubki ciepłego kakao.
Grzecznie podziękowałam,
a Maciek podał mi jeden ręcznik,
po czym wyjął
z półki jakąś
swoją
koszulkę
i podał mi.
-Ubierz,
przecież
nie będziesz
w mokrym siedziała. – uśmiechnął się i ręką wskazał na
łazienkę.
Podziękowałam i weszłam
do pomieszczenia, po czym przetarłam ręcznikiem włosy, a później zmieniłam
mokrą
koszulkę
na jego, pachnącą męskimi perfumami,
suchą
bluzkę.
Była dużo
za duża,
ale co tam. Wyszłam z łazienki i usiadłam obok niego.
-Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego.
-Przepraszam,
że
tak wyszło z tym spacerem.. – spojrzał na mnie.
-Przecież to nie Twoja
wina. – zaśmiałam
się.
– Po prostu pogoda spłatała nam figla.
-No jakby
nie patrząc.
– uśmiechnął się i podał mi ciepły
napój.
Rozejrzałam
się
dokładnie po jego pokoju zatapiając swoje wargi w ciepłym kakale. Ja
przyglądałam
się
ścianą, a on? No właśnie. Czułam na
sobie jego wzrok. Kiedy odwróciłam się w jego stronę myślałam, że speszony odwróci
głowę
w drugą
stronę.
Jednak tak się
nie stało. Spoglądał
w moje tęczówki,
a na jego twarzy malował się
niewinny, a zarazem piękny
uśmiech.
Nasze twarze zbliżały
się
do siebie, a jego oczy nie odrywały się od moich.
No niech ona się z tym Winiarem pogodzi no, przecież on się tylko o nią troszczy jak na starszego brata przystało! :D
OdpowiedzUsuńa z Maćkiem widzę sprawy się rozwijają i dobrze :D
geniaaaaalnie :*
A Ty chciałabyś, aby Twój brat zachowywał się jak ojciec ?! xD
UsuńMaciek to Maciek, ha ! ;D
Miło mi to czytać. ;-*
Rozdział bajeczny... Ciekawią mnie tylko trzy rzeczy : Czy pocałuje się z Maćkiem? Czy pogodzi z bratem? I kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńCzu pocałuje ? - Dowiesz się w kolejnym. ;). Czy pogodzi się? - kolejne rozdziały dadzą Ci odpowiedź. ;). Kiedy następny? - jak tylko dam radę go napisać. ;D
Usuń