niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 6.




„Widzę w oczach Twych wielkie łzy,
widzę, szczęście w Tobie jest”.



-Jaka kobieta ? – odwrócił wzrok w drugą stronę. – Napijesz się czegoś ?
-Alek.. – złapałam go za dłoń i przekręciłam delikatnie jego twarz w swoją stronę. – Powiesz mi?
-Jeeeeejku. – jęknął. – To była.. To była moja matka.
-Mama ? – spojrzałam na niego.
-Tak. Osoba, o której chciałbym zapomnieć. – w jego oczach zebrały się łzy, które powili spływały po jego policzkach.
-Ale dlaczego chcesz o niej zapomnieć ? – opuszkami palców otarłam jego mokre od łez policzka.
-A Ty nie chciałabyś zapomnieć o kimś, kto zostawił Cię twierdząc, że byłaś „wypadkiem przy pracy”?! – uniósł głos, a ostatnie słowa ujął w tak zwane króliczki.
-Wiesz, ja bym się cieszyła, że mam kogoś takiego jak matka. – z impetem podniosłam się. – Ale co Ty możesz o tym wiedzieć.
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do jego sypialni. Czując jak łzy spływają po moich policzkach zaczęłam zbierać swoje wczorajsze rzeczy z łazienki i chować je do toreb, które jeszcze u niego były. Nie rozumiałam go. Miał matkę, która specjalnie tutaj przyjechała, aby z nim porozmawiać, a ten miał jeszcze jakieś pretensje. Ja na jego miejscu bym się cieszyła, że ma taką osobę, że może cieszyć się z tego, że ma matkę, a on co? Nie potrafił tego docenić. Rozejrzałam się dokładnie do pokoju, a gdy byłam pewna, że wszystko wzięłam skierowałam się ku wyjściu.
-Diana, poczekaj.. – stanął przede mną zagradzając mi przejście.
-Na co mam czekać ?! – uniosłam wyraźnie głos. – Na to aż zaczniesz narzekać jaka ta Twoja matka nie jest?! Wiesz, nie mam zamiaru tego słuchać. Zamiast się cieszyć, że ją masz to jeszcze narzekasz! Pomyśl czasem zanim coś powiesz, a dopiero później mów!
-Diana, zrozum mnie. – stanął jeszcze bliżej mnie, a ja idąc w tył oddalałam się od niego. – To nie jest tak jak Ty myślisz.
-Ja mam Cię zrozumieć ?! – krzyknęłam. – To Ty nie potrafisz docenić tego co masz!
-Potrafię Diana, naprawdę potrafię to docenić. – ciągle zbliżał się w moją stronę, a ja odchodziłam od niego, aż poczułam za sobą jego łóżko.
-Nie nie potrafisz, Alek. – z moich oczu wypływały łzy. – Wiesz jak bardzo chciałabym być na Twoim miejscu ?! Nie wiesz ! – usiadłam na łóżku. – Chciałabym, aby moja rodzicielka mnie odwiedzała, aby mnie wspierała! Ale nie mam jej, rozumiesz ?! Nie mam jej..
-Słońce.. – usiadł obok mnie i objął mnie swoim ramieniem. – Wiem, że jest Ci ciężką.
-Ciężko ? – parsknęłam śmiechem. – Ja nie mam nikogo, po prostu jestem sama..
-Nie jesteś sama, masz Michała. – pocałował mnie w skroń.
-Nie, nie mam nawet Michała. – schowałam twarz w jego ramionach. – Nie mam nikogo.
-Dlaczego mówisz, że nie masz Michała? Przecież on Cię kocha. – uniósł moją twarz ku górze i otarł moje policzka.
-Jakby mnie kochał nie zachowywałby się tak jak się zachowuje. – spuściłam głowę w dół, ale po chwili znów uniosłam ją ku górze i spojrzałam w oczy Aleksa. – Ja już miałam ojca, a on mi go nie zastąpi.
Nie powiedział nic. Po prostu mocno mnie przytulił, a ja? Tonęłam w jego ramionach napawając się wonią jego cudownych perfum, którymi pachniało całe jego ciało. Ale oczywiście ta błoga chwila nie trwała wiecznie. Jak to się mówi, wszystko co piękne szybko się kończy, czy jakoś tak.
-Jedziesz ze mną na trening? – spojrzał na mnie i odgarnął moje niesforne włosy za ucho.
-Jeżeli bym mogła to zabiorę się. – delikatnie się uśmiechnęłam.
-A co, chcesz pogadać z Winiarem? – podniósł się i wystawił w moim kierunku rękę, którą złapałam i wstałam.
-Nie. – kiwnęłam przecząco głową. – Maciek zaprosił mnie na spacer.
-O pro..
-Nie mów nic. – przerwałam mu i zaśmiałam się, a on poszedł w moje ślady.
Razem opuściliśmy jego mieszkanie i wsiedliśmy do jego srebrnego Infiniti g35. Ten samochód bardzo mi się podobał. Dostał go od Dzidków na swoje osiemnaste urodziny. W mgnieniu oka dotarliśmy pod halę łamiąc wszystkie z możliwych przepisów drogowych. Wyszliśmy z samochodu i na moje nieszczęście na parking wjechał Michał. Spojrzałam na Aleksa, a ten tylko się uśmiechnął. Ruszyliśmy w stronę wejścia.
-Gdzie byłaś całą noc ?! – krzyknął na cały parking.. Pfu! Prawie na cały Bełchatów.
-Tak bardzo Cię to interesuje ? – zaśmiałam się i weszłam do środka.
-Jestem Twoim bratem! – złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę.
-Szkoda, że się nie zachowujesz jak brat. – wyrwałam się z jego uścisku. – A drugiego ojca nie potrzebuję, a Ty tym bardziej mi go nie zastąpisz.
Stanął jak wryty. Nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa. A ja w końcu powiedziałam mu prawdę, a nie jakieś wymyślone kłamstwo. Za każdym razem nie chciałam go zasmucać, ale teraz zebrałam się na odwagę i powiedziałam mu co tak naprawdę myślę o tym jak się zachowuje i o tym jak mnie traktuje. W duchu ulżyło mi, ale wiedziałam że jemu tak miło nie jest. Trudno. Niech teraz on się poczuje tak jak ja przez ten ostatni rok, kiedy zachowywał się jak mój ojciec, którym nie był. Patrzył na mnie jak na jakąś obcą osobę. No cóż, ludzie się zmieniają. Pokiwałam tylko głową spoglądając na niego, odwróciłam się i odeszłam w stronę szatni chłopaków. Jak to miałam w zwyczaju weszłam bez pukania.
-Winiarowa, puka się ! – Daniel oburzył się i zakrył swój tors koszulką.
-Nie martw się, nie masz czego zakrywać. – zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu. – Gdzie Alek ?
-Nie przyszedł jeszcze do szatni. – Cupko wyraźnie się zasmucił, ale gdy drzwi się otworzyły od razu skoczył na swojego przyjaciela.
-Twoja dziewczyna Cię szuka. – Konstantin wskazał na mnie, a ja tylko spojrzałam się na Aleksandara i zaczęłam się śmiać. Młody Serb poszedł w moje ślady.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Winiar chciał wejść do szatni. Wyszłam z niej jak burza! On wszedł do środka, ale wszyscy tam ucichli. Widocznie nie chcieli mieć spięć z Michałem. Ja jakoś się tym za bardzo nie przejmowałam. Udałam się na salę, a tam przywitałam się z trenerem i wymieniłam z nim kilka zdań, po czym usiadłam na jednym z plastikowych krzesełek. Powoli zaczęli się wszyscy schodzić na salę. Nie przyglądałam się temu co robią, bo jakoś mnie to nie interesowało. W zamian za to przyglądałam się Maćkowi i jego poczynaniom. Nie dość, że młody, miły to jeszcze do tego jaki zdolny. Ale cóż, w końcu są też i tacy. Trener zakończył trening po jakiś dwóch godzinach.
-W końcu. – powiedziałam sama do siebie i udałam się za chłopakami.
W oczekiwaniu na Maćka usiadłam sobie przed szatnią. Po dobrych trzydziestu minutach zaczęli wynurzać się z szatni. Wyszedł Kłos, Zati, Plina i Mariusz. Za nimi wyszedł Winiar.
-Porozmawiamy ? – spojrzał na mnie swoimi smutnymi oczami. Ale nie, tym razem one na mnie nie zadziałają.
-Przykro mi, nie mam czasu. – odwróciłam wzrok.
-Nie masz czasu na rozmowę z bratem ? – usiadł obok mnie.
-No popatrz, cóż za zbieg okoliczności. – zaśmiałam się. – Przecież to Ty chciałeś najbardziej ze wszystkich, abym zaczęła żyć własnym życiem, właśnie to robię.
-Ale mart..
-Jestem umówiona, muszę iść. – posłałam w jego kierunku wymuszony uśmiech i przywitałam się z wychodzącym z szatni Maćkiem.
Spojrzałam na Michała. Siedział przybity, ale uważnie nam się przyglądał. Gdy byliśmy przy wyjściu Maciek otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich, a potem ruszyliśmy w kierunku pobliskiego parku. Niby było ciepło, ale pogoda oczywiście potrafi płatać figle. Kiedy tylko spokojnie usiedliśmy na ławce z nieba poleciały krople deszczu. Spojrzałam na Maćka, a ten na mnie i zaczęliśmy się śmiać.
-Mieszkam niedaleko, może pójdziemy do mnie, a jak przestanie padać to Cię odprowadzę ? – spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam tylko głową.
Niepewnie złapał moją dłoń i delikatnym truchcikiem zaczęliśmy biec w kierunku jego osiedla. Do jego mieszkania weszliśmy cali przemoczeni. No cóż, pogoda nam nie sprzyjała na spacer. Zaprosił mnie do pokoju, a po kilku minutach jego mama, chyba mama, przyniosła nam suche ręczniki i dwa kubki ciepłego kakao. Grzecznie podziękowałam, a Maciek podał mi jeden ręcznik, po czym wyjął z półki jakąś swoją koszulkę i podał mi.
-Ubierz, przecież nie będziesz w mokrym siedziała. – uśmiechnął się i ręką wskazał na łazienkę.
Podziękowałam i weszłam do pomieszczenia, po czym przetarłam ręcznikiem włosy, a później zmieniłam mokrą koszulkę na jego, pachnącą męskimi perfumami, suchą bluzkę. Była dużo za duża, ale co tam. Wyszłam z łazienki i usiadłam obok niego.
-Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego.
-Przepraszam, że tak wyszło z tym spacerem.. – spojrzał na mnie.
-Przecież to nie Twoja wina. – zaśmiałam się. – Po prostu pogoda spłatała nam figla.
-No jakby nie patrząc. – uśmiechnął się i podał mi ciepły napój.
Rozejrzałam się dokładnie po jego pokoju zatapiając swoje wargi w ciepłym kakale. Ja przyglądałam się ścianą, a on? No właśnie. Czułam na sobie jego wzrok. Kiedy odwróciłam się w jego stronę myślałam, że speszony odwróci głowę w drugą stronę. Jednak tak się nie stało. Spoglądał w moje tęczówki, a na jego twarzy malował się niewinny, a zarazem piękny uśmiech. Nasze twarze zbliżały się do siebie, a jego oczy nie odrywały się od moich.



4 komentarze:

  1. No niech ona się z tym Winiarem pogodzi no, przecież on się tylko o nią troszczy jak na starszego brata przystało! :D

    a z Maćkiem widzę sprawy się rozwijają i dobrze :D


    geniaaaaalnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty chciałabyś, aby Twój brat zachowywał się jak ojciec ?! xD
      Maciek to Maciek, ha ! ;D

      Miło mi to czytać. ;-*

      Usuń
  2. Rozdział bajeczny... Ciekawią mnie tylko trzy rzeczy : Czy pocałuje się z Maćkiem? Czy pogodzi z bratem? I kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czu pocałuje ? - Dowiesz się w kolejnym. ;). Czy pogodzi się? - kolejne rozdziały dadzą Ci odpowiedź. ;). Kiedy następny? - jak tylko dam radę go napisać. ;D

      Usuń