sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 5.





„Złem jest być przy sobie w gniewie,
uwierz mi tak będzie lepiej”.




-Boże, dziewczyno ! – krzyknął i wciągnął mnie do środka. – Czy Ty nie masz w co się ubrać ?!
Nie odpowiedziałam. Mocno się do niego przytuliłam, a po moich policzkach spłynęły łzy. Był wyraźnie zdziwiony moją reakcją, ale przecież od tego ma się przyjaciół, prawda? Objął mnie swoimi ramionami i delikatnie gładził moje plecy starając się mnie uspokoić. Złapał mnie za dłoń i zaprowadził do salonu, gdzie usiedliśmy na ciemnej, skórzanej kanapie. Przyciągnęłam kolana do siebie, sprawiając, że moje stopy spoczęły na wypoczynku i schowałam w nie twarz. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
-Co się stało, słońce? – uniósł moją twarz ku górze i spojrzał w moje zapłakane oczy. – Obiecałaś, że nie będziesz się smucić i płakać..
-Wiem, wiem o tym.. – westchnęłam. – Aleks, dlaczego on mnie traktuje jak jakąś swoją córkę?!
-Ale kto ? – pogładził mój policzek.
-Michał.. – spuściłam wzrok. No co, akurat moje skarpetki były ciekawsze niż jego piękne, pełne wyrazu oczy. – Najpierw oberwało mi się za to, że nie zapytałam się tej kobiety, z którą wyszedłeś, kim jest. – westchnęłam. – A później? Przyczepił się, że wyszłam z domu, chociaż tak bardzo chciał, abym nie siedziała zamknięta w czterech ścianach. – wspominając całą tę sytuację z moich oczu mimowolnie wypłynęły łzy. – A na koniec uderzył mnie..
-Co ?! – krzyknął i stanął przede mną zaciskając pięści. – Jak on mógł tak zrobić ?!
Westchnęłam i wzruszyłam bezradnie ramionami. No bo co miałam mu powiedzieć? Że nie wiem dlaczego się tak zachowuje? Że prędzej robi z siebie mojego ojca niż brata? To dało się zauważyć, nie traktował mnie jak siostry, lecz jak swoją córkę, a to bolało bardziej. Zamiast mnie wspierać, pomagać mi wolał na mnie nawrzeszczeć i wyjść trzaskając drzwiami. Ale nie tym razem. Teraz to ja wyszłam tak jak on to zazwyczaj robił, ale ja opuściłam mieszkanie, nie tylko swój pokój. Ponownie schowałam twarz w kolana, po czym poczułam jak ręce Aleksa delikatnie mnie obejmują.
-Zrobię Ci herbatę. – pocałował mój czubek głowy i podniósł się.
Poszedł, zostawił mnie samą z własnymi myślami. Może i wyszedł tylko na chwilę i w dobrej wierze, bo nie chciał abym siedziała taka zmarznięta, ale nie chciałam aby mnie zostawiał samą. Oparłam głowę o oparcie i przymknęłam oczy.
-Diana. – usłyszałam cichy szept. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Aleksa.
Ten bez słowa wziął mnie na ręce, a ja tylko objęłam swoimi jego szyję i schowałam twarz w jego klatkę piersiową. Delikatnie ułożył mnie na łóżku, zapewne w swojej sypialni. Poznałam to po cudownym, męskim zapachu perfum.
-Alek.. – szepnęłam. – Zostań ze mną.
Złapałam go za dłoń i uważnie mu się przyglądałam. Na jego twarzy nie dostrzegłam protestów. Przesunęłam się robiąc mu miejsce, a ten niepewnie ułożył się obok mnie. Spojrzał w moje oczy i pogładził dłonią mój policzek. Delikatnie się uśmiechnęłam. Młody, serbski atakujący zbliżył swoją twarz do mojej, przymknął oczy i pocałował mnie w kącik ust. Nie byłam w stanie żeby zaprotestować. Niepewnie się uśmiechnęłam i wygodnie się ułożyłam na jego łóżku, przytulając się do niego. Głowę ułożyłam na jego torsie, a on delikatnie pocałował mnie we włosy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przymknęłam powieki i oddałam się w objęcia Morfeusza.

***

Następnego dnia przebudziłam się, ale Aleksa już nie było. Podniosłam się z łóżka i biorąc pod uwagę to, że zasnęłam w ubraniu, a na zmianę nie miałam nic, od razu ruszyłam w stronę kuchni. Serbski atakujący krzątał się po nie, a w powietrzu roznosił się przyjemny zapach świeżo zaparzonej kawy.
-Dzień dobry. – szepnęłam podchodząc do niego.
-O proszę, śpiąca królewna wstała. – zaśmiał się i przytulił mnie na powitanie. Napawałam się wonią jego delikatnych perfum uśmiechając się sama do siebie. – Siadaj do stołu, za chwilę podam Ci kanapki.
Posłusznie udałam się do salonu i usiadłam na jednym z krzeseł znajdujących się przy stole. Rozejrzałam się dokładnie po tym niewielkim pomieszczeniu. Mimo iż byłam tam nie raz nigdy nie miałam okazji uważnie się jemu przyjrzeć. Stół był okrągły, z ciemnego drzewa. Na jednej ze ścian stał starodawny kredens, a z drugiej strony dało się dostrzec płomyki ognia, które docierały do jadalni z salonowego kominka. Nie wiedziałam nawet kiedy Aleksandar wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
-Smacznego. – uśmiechnął się podsuwając mi pod nos talerzyk z kanapkami.
-Chyba oszalałeś ! – wytrzeszczyłam oczy w jego stronę. – Ty myślisz, że kto to zje ?
-No jak to kto ? – uniósł brwi ku górze. – My to zjemy, przecież Ty sama nawet połowy byś nie zjadła ! – zaśmiał się stawiając obok mnie kubek z kawą.
Zjedliśmy śniadanie, nie powiem, że w spokoju, bo przy nim nie da się zjeść spokojnie. Śmiał się ze wszystkiego, nawet z tego jak gryzę kromkę chleba. No ale cóż, zapewne nigdy nikt mu nie towarzyszył przy śniadaniu, a na pewno nie taki ktoś jak ja.
-Wyspałaś się ? – spojrzał na mnie przerywając salwę śmiechu, a ja tylko kiwnęłam głową. – Dam Ci Twoje ubrania, które ostatnio u mnie zostawiłaś.
-No tak, zapomniałam o nich! – uderzyłam się ręką w czoło, ale momentalnie szybko je rozmasowałam, strasznie piekło.
-To są jeszcze te z naszych wspólnych zakupów. – zaśmiał się i odszedł od stołu w stronę sypialni, a po chwili wrócił z kilkoma torbami.
-Pamiętam. – na samo wspomnienie o tym dniu zaśmiałam się. – Wtedy zostawiłam je u Ciebie, żeby Michał nie wściekał się na to, że tak dużo rzeczy kupuję.
-Myślisz, że się nie skapnął wtedy ? – podał mi torby, a ja do nich zajrzałam.
-Za głupi jest. – mruknęłam pod nosem i podniosłam się. – Idę się przebrać.
Aleks skinął głową pokazując mi kierunek łazienki, a ja zaśmiałam się. Przecież znałam jego mieszkanie prawie na pamięć, a on jeszcze miał czelność pokazywać mi gdzie jest łazienka. Weszłam do środka, zdjęłam wczorajsze ubranie i gdy stałam w samej bieliźnie usłyszałam pukanie do łazienkowych drzwi.
-Czego ?! – krzyknęłam nieco zdenerwowana.
-Chciałem Ci dać ręcznik czysty, abyś mogła wziąć prysznic. – podeszłam do drzwi i chowając się za nimi uchyliłam je biorąc od atakującego ręcznik. Podziękowałam mu ciepłym uśmiechem i tym razem gdy zamknęłam drzwi, przekręciłam znajdujący się w zamku kluczyk . No co, tak na wszelki wypadek. Weszłam do kabiny i wzięłam szybki prysznic. Owinęłam ciało ręcznikiem, po czym pozwoliłam sobie użyć jego suszarki do włosów i wysuszyć nią swoje niesforne kłaki. Gdy były całkowicie suche postanowiłam się ubrać. W jednej z toreb znalazłam nową bieliznę, więc nałożyłam ją na swoje suche ciało. Na to niebieskie, jeansowe rurki, a na górną część ciała czarną bluzkę z rękawem trzy czwarte. Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki.
-Dłużej się chyba nie dało, co ? – Aleks zaśmiał się, a ja tylko stanęłam za nim i z góry spojrzałam na niego. Nawet nie wiecie jaka to przyjemność móc spojrzeć na siatkarza z góry! Tylko szkoda, że tak rzadka, bo nie często siedzi on przed Tobą na kanapie.
-Tak jakoś wyszło. – wzruszyłam ramionami siadając na kanapie.
ączyliśmy telewizję, w sumie zrobił to Alek. Postawiliśmy na jakiś amerykański film, chodź tytułu nawet nie znała. Oglądając go przypomniała mi się wczorajsza sytuacja.
-Mogę Cię o coś zapytać ? – spojrzałam na niego, a ten przeniósł swój wzrok z ekranu na mnie robiąc przy tym pytającą minę. – Kim była wczoraj ta kobieta, z którą wyszedłeś ?




6 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie co to za kobieta właśnie była no ! :D


    świetnie, świetnie, czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów w takim momencie.. Ja normalnie w nocy przez ciebie nie zasnę.. Rozdział fajny.. I czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, tak jakoś wyszło. ;). Dziękuję za miłe słowa. ;)

      Usuń
  3. oh no jak mogłaś znowu urwać w TAKIM momencie :( kiedy kolejny? ;>>

    OdpowiedzUsuń