Czasem czuję, że
nic dla nikogo nie znaczę,
a tak
chciałabym, żeby było inaczej.
-Nie chcę nic, naprawdę. – westchnęłam i znów padłam
na łóżko.
-Tyle się znamy, a Ty nadal
myślisz,
że
Ci odpuszczę?
– zaśmiał
się
i zaczął
mnie łaskotać.
-Alek, proszę Cię ! – krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. Ale przecież po co mnie słuchać, lepiej dalej się nade mną znęcać.
-Przestanę jak coś mi obiecasz. –
spojrzał w moje oczy i cwaniacko się uśmiechnął.
-Co takiego
? – westchnęłam
?
-Obiecaj
mi, że
już
więcej
nie będziesz
płakać.
– delikatnie się
uśmiechnął. – Masz tak piękny uśmiech, więc obdarowuj nim
innych, a sprawisz tym radość
i sobie i innym. – szerzej się
uśmiechnął i pogładził
dłonią mój policzek.
-Ale.. – zaczęłam, jednak korzystając z okazji odepchnęłam go na bok i zwinnym ruchem usiadłam na nim okrakiem wbijając palce pomiędzy jego żebra. On jak to on, zaczął się śmiać jak nie
powiem kto, ale w sumie nie przeszkadzało mi to.
-Obiecujesz ? – złapał mnie za dłonie uniemożliwiając mi ruchy nimi.
-Obiecuję. – delikatnie się uśmiechnęłam i musnęłam wargami jego policzek. – A teraz powiedz mi, co
masz dla mnie ?
-Więc. –
zaczął. – Ale wiesz, może zejdziesz ze mnie ? – delikatnie się skrzywił, a ja tylko się zaśmiałam i usiadłam obok niego, po czym on się podniósł. – Więc. Słyszałem, że kiedyś lubiłaś sobie poodbijać piłkę i Mariusz wygadał się, że zawsze chciałaś to mieć. –
uniósł kąciki ust ku górze i wyjął z kieszeni pudełeczko.
-Ale co to ? – spojrzałam na niego zdziwiona.
-Zobacz. – wzruszył bezradnie ramionami, jakby w ogóle nie wiedział co
się znajduje w tym pudełeczku. No w sumie nie
zdziwiłabym się gdyby
tak było, w końcu to
on.
-Eh.. – westchnęłam dość głośno i zabrałam od niego pudełeczko, które
otworzyłam. Aleks uważnie mi się przyglądał. W
moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
-Ej, ej, ej. – zrobił poważną minę i
spojrzał na mnie. – Obiecałaś mi, że nie będziesz już więcej płakać.
-Tak wiem, ale to są łzy szczęścia. – delikatnie uniosłam kąciku ust ku górze i spojrzałam na młodego Serba. –
Dziękuję Ci.
-Ale nie płacz. – wyszczerzył się i objął mnie ramieniem.
-Wiesz, pamiętam jak byłam młodsza, jakieś dwa czy trzy lata temu, pokazywałam podobny łańcuszek tacie. – mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech. – Wtedy mówił, że kupi mi taki jak skończę osiemnaście lat, ale wtedy nie wiedziałam, że nie będzie go ze mną w tym dniu.
-Diana. – Aleks mocniej mnie objął. – Ale masz Michała. Wiesz jak on bardzo Cię kocha ? Na każdym kroku w szatni, przed meczem czy gdziekolwiek
gdzie jedziemy on za każdym razem mówił, że kiedyś jeździłaś z nim na mecze, że bywałaś na każdym jednym meczu tutaj, w Bełchatowie czy nawet na
wyjeździe. Mówił, że wspierałaś go samą swoją obecnością, bo on wiedział, że jest wśród kibiców jego mała siostrzyczka.
-Naprawdę tak było ? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Tak. – kiwnął twierdząco głową. – A teraz
? Wiesz jak on się zachowuje przed wejściem na boisko ? - spojrzał na
mnie, a ja z niewiedzy wzruszyłam ramionami. – Po wejściu na halę rozgląda się dookoła i tylko wypatruje Cię w tłumie kibiców. Dlaczego nie jeździsz razem z nim ?
-Nie wiem. – bezradnie wzruszyłam ramionami i spuściłam głowę w dół. – To wszystko już nie jest takie jak kiedyś i nie będzie, zrozum to.
-Ale może być jeszcze lepsze. – na jego twarzy zagościł uśmiech. – Nie zapominaj o tym.
-Dziękuję. – szepnęłam i przytuliłam się do niego, po czym poczułam jak jego wargi składają delikatny pocałunek na moim czole.
-Muszę iść. – podniósł się, a ja wstałam tuż za nim. – Dobranoc. – szepnął i jeszcze mnie przytulił, a ja tylko, że tak powiem, odszepnęłam na jego słowa to samo.
Alek wyszedł z mojego pokoju, a ja zabrałam pidżamę i weszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się i wyszłam. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i okryłam ciało kołdrą. Nie mogłam przestać myśleć o tym
wszystkim co usłyszałam od serbskiego atakującego. Może on naprawdę miał rację i powinnam go posłuchać ? Wszystkie te myśli kłębiły mi się w głowie i nie pozwoliły zasnąć. Rozmyślałam do około godziny drugiej w nocy. Wtedy już całkiem znużył mnie sen i oddałam się w objęcia Morfeusza.
***
Następnego
dnia, tak jak myślałam, wstałam o godzinie dwunastej. No co, nie moja wina, że musiałam odespać noc, której nie mogłam zasnąć. Wynurzyłam się z łóżka i od razu weszłam do łazienki zabierając ze sobą uprzednio ubrania. Przemyłam twarz, narzuciłam na
siebie jeansowe rurki, białą bokserkę i do tego czarny kardigan. Włosy przeczesałam i pozwoliłam im opaść na ramiona, a na szyi zapięłam łańcuszek od Aleksa. Opuściłam łazienkę i swój pokój, po czym zeszłam na dół. Na stole
znalazłam kartkę.
Michał na
treningu, Oli w przedszkolu, a ja w biurze. Wrócimy późno, nie czekaj z
obiadem. Daga. ;)
Uśmiechnęłam się sama do siebie i otworzyłam lodówkę. Stwierdziłam, że nie mam co zjeść, więc wyjęłam z półki płatki, które zalałam jogurtem. W ekspresowym tempie zjadłam swoje śniadanie i postanowiłam zrobić niespodziankę Michałowi. Na nogi włożyłam Vansy i zabierając torbę wyszłam z mieszkania zamykając je dokładnie. Postawiłam na spacer. Długi, bo
długi ale lepsze to niż autobus. Pod halę dotarłam około godziny trzynastej trzydzieści, więc zdążyłam na ostatnie pół godziny treningu. Weszłam do środka i spokojnie przeszłam się wzdłuż korytarza, po czym weszłam na salę. Chłopaki spokojnie sobie ćwiczyli zagrywki. Michał widocznie mnie zauważył, bo po kilkudziesięciu sekundach znajdował się już obok mnie.
-A Ty co tutaj robisz ? – mocno mnie przytulił.
-A co, nie cieszysz się, że tutaj
jestem ? – spojrzałam na niego mrużąc oczy.
-Pewnie, że tak. – jeszcze raz mnie uściskał. – Za chwilę kończymy.
-Michał, mogę się o coś zapytać ? – siatkarz spojrzał na mnie z niewiedzą w oczach, a ja dyskretnie wskazałam na jednego z
siatkarzy. – Kto to jest ?
-To nasz nowy nabytek. – Michał wyszczerzył się. – Maciej Muzaj, Nawrocki był jego trenerem w
reprezentacji Polski juniorów.
-Mhm. – westchnęłam, a Winiar spojrzał na mnie.
-A co, podoba Ci się ? – Mogę załatwić Ci jego numer. – poruszał zabawnie brwiami, a za swoje słowa dostał ode
mnie po ramieniu.
-Nie, tylko z ciekawości się
pytałam. – wytknęłam w jego stronę język. – A
Ty wypad kończyć trening.
Misiek zaśmiał się, a ja
opuściłam salę i usiadłam na krzesełku przy szatni chłopaków. Po
jakiś piętnastu minutach zaczęli się powoli
schodzić do szatni. Każdy po kolei się ze mną witał to przytulając mnie, to dając buziaka w policzek. Kiedy wszyscy weszli do środka odetchnęłam z ulgą i ponownie usiadłam na krzesełku. No tak, w
oczekiwaniu na brata, więc sobie poczekam. Super, po prostu pałam entuzjazmem do siedzenia tutaj
i czekania na niego dobre pół godziny.
-O proszę kogo moje oczy widzą, znów na siebie wpadamy. – spojrzałam na osobnika zbliżającego się do mnie
i delikatnie się uśmiechnęłam.
No udało mi się nadrobić 1 i 2 rozdział, obydwa mi się bardzo podobają ;) Alek, kochany Alek ^^ No i Diana zaczyna znowu przychodzić na treningi i widać że bierze sobie do serca słowa Michała i Alka ;) No i kolejne wpadnięcia na Maćka.. ;) Czekam na następny ! U mnie też nowości zapraszam http://you-are-my-madness.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńAlek jak to Alek, zawsze można na nim polegać, jak prawdziwy przyjaciel. ;). Kiedyś trzeba wziąść sobie te słowa do serca. ;>
UsuńAlek jaki kochany ^^ obstawiam ,że to Maciek! :D czekam na następny :>
OdpowiedzUsuńjak zwykle genius :*
Jaki tam genius. ;d.
UsuńAle ja Ci nie powiem kto to, haha. ;D
;-*