„Obiecaj mi, że
kiedyś odnajdziemy szczęście.
A wszystkie złe
wspomnienia zamienimy w lepsze”.
Każdego
dnia człowiek wstaje myśląc tylko o tym co może zrobić w tym dniu i ile pieniędzy zarobi dla swojej rodziny.
No ale czy to jest najważniejsze?
Czy życie kręci się wokół pieniędzy i sławy ? No właśnie, sławy.. Dlaczego ludzie
zadają się z niektórymi osobami tylko
ze względu na
ich nazwisko? Czy sława naprawdę
przyćmiewa
wszystkie inne wartości
? Dlaczego nie potrafią
się spojrzeć na osobę jak na kogoś kogo po prostu lubią ? Dlaczego spotykają się z daną osobą ze względu na sławę rodziców czy rodzeństwa ? Świat coraz bardziej schodzi
na psy, a każdy
człowiek razem z nim.. Każdy
przecież ma jakąś swoją rodzinę, dla której jest w stanie
poświęcić wszystko, ale co jeżeli jej nie ma i czuje się jak tak zwany rzep u psiego
ogona? Jest skazany na utrzymanie przez rodzeństwo, które na przekór ludzkiemu losowi ma
własną rodzinę, więc co wtedy? Mimo iż kochają się i wzajemnie wspierają to i tak nie jest to samo
co mieć
rodziców i szczęśliwą, pełną rodzinę. Więc dlaczego niektórzy są skazani na sieroctwo i czują się niepotrzebni, jeżeli tak naprawdę mają dom, wspaniałe rodzeństwo na które zawsze mogą liczyć, ale w głębi duszy czują się nie potrzebni. Więc dlaczego tak jest ? Właśnie.. Człowiek przez
siedemnaście
lat nie przejmuje się
tym co dzieje się
na około niego, bo ma kochających
rodziców, ale kiedy oni odchodzą
świat staje się zupełnie inny. Od tego
wszystko się
zaczęło, od śmierci..
-Michał.. – niepewnie spojrzałam na brata. – To
tak szybko minęło,
ten rok..
-Diana, nie płacz. – położył dłoń na moim ramieniu.
-Ale dlaczego oni akurat musieli zginąć w dniu moich urodzin ? –
kucnęłam przed
pomnikiem rodziców. – Tak się
wtedy cieszyłam, że
wracają na moje
urodziny, że
znów ich zobaczę,
a teraz ?
-Siostra, teraz jesteś dorosłą, pełnoletnią osobą. – kucnął obok mnie.
-Ten dzień
już nigdy nie będzie mi się kojarzył szczęśliwie mimo iż są to moje urodziny. – po policzkach
spłynęły mi
łzy. – Teraz to jedynie kojarzy mi się
ze śmiercią najbliższych mi osób.
Michał to przemilczał, już nic nie powiedział.
Zapaliłam znicz i ustawiłam go na pomniku rodziców, to samo zrobił brat. Zrobiłam
znak krzyża, po
czym mocno się
do niego przytuliłam. On tylko objął
mnie i pogładził po plecach.
-Wracajmy.. – szepnął i ujął moją twarz w dłonie ocierając łzy. – Nie płacz, rodzice
nie chcieliby tego..
Delikatnie się uśmiechnęłam, choć nie był to najszczerszy uśmiech. Wolnym krokiem
ruszyliśmy w
stronę bramy
wyjściowej, a
po chwili siedzieliśmy
w samochodzie. Winiarski jeszcze spojrzał na mnie, po czym odpalił silnik i
odjechaliśmy.
Cała droga minęła
w milczeniu. Pod blokiem opuściłam
samochód i nie czekając
na Michała wbiegłam do środka,
a później
otworzyłam odpowiednie drzwi. Daga tylko na mnie spojrzała, ale nic się nie odezwała. Zapewne nie
wiedziała co mogła powiedzieć.
Weszłam do domniemanego mojego pokoju i trzasnęłam drzwiami, po czym położyłam się na łóżku. Minęło zaledwie kilka minut, a
do pokoju ktoś
wszedł.
-Siostra.. – Michał usiadł na brzegu łóżka. – Idziesz ze mną na trening ?
-A muszę
? – podniosłam głowę.
-Chcę,
abyś ze mną poszła. – delikatnie się uśmiechnął. – Nie mogę pozwolić na to, abyś kolejny rok się nie ruszała z domu, musisz żyć dalej.
-Niech będzie.
– usiadłam obok niego. – Tylko się
ogarnę, bo nie
pójdę
zapłakana. Daj mi góra dziesięć
minut.
Kiwnął
twierdząco głową, podniósł się i wyszedł. Siedziałam
jeszcze kilka minut wpatrując
się w zdjęcie rodziców znajdujące się na komodzie. Po chwili
podniosłam się
i weszłam do łazienki, gdzie poprawiłam makijaż. Równo po dziesięciu minutach zeszłam na dół.
Winiar zadowolony z siebie uśmiechnął się i razem wyszliśmy z mieszkania. Ponownie wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Ze względu na małe korki pod halę dojechaliśmy około dwunastej, więc mieliśmy pół godziny do treningu Michała.
Weszliśmy do środka. Michał wszedł do
szatni, a ja udałam się
do automatu ze słodyczami. Kupiłam sobie batonika i spokojnie wracałam pod
szatnię
chłopaków.
-Przepraszam pana bardzo, nie chciałam.. –
szepnęłam,
kiedy poczułam, że
na kogoś
wpadam. Uniosłam wzrok ku górze i delikatnie się uśmiechnęłam. Chłopak wyraźnie mi się przyjrzał i pomógł mi wstać. – Naprawdę nie chciałam..
-Nic się
nie stało, nie musisz się
powtarzać. – zaśmiał się pod nosem. – My się chyba nie znamy.
-Jestem Diana. – wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
-A ja jestem.. – przerwał i znów uważnie mi się przyjrzał.
No świetny prolog ;) Widać, że Winiarscy dużo przeszli, mam nadzieję że zjawi się ktoś kto pomoże Dianie ;) A i mam pytanie, czy mogłabym dodać Twój blog do zakładki 'czytane i lubiane '? Bo mnie zainteresował i zamierzam go czytać no i zapraszam do siebie jutro 1 rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. ;). I tak, proszę bardzo jeżeli chcesz to dodawaj. ;>. I na pewno zajrze do Ciebie. ;)
UsuńHohohoh fajnie się zapowiada moja droga :*
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem czy tak fajnie. ;D
Usuń