poniedziałek, 21 stycznia 2013

Prolog.



„Obiecaj mi, że kiedyś odnajdziemy szczęście.
A wszystkie złe wspomnienia zamienimy w lepsze”.




Każdego dnia człowiek wstaje myśląc tylko o tym co może zrobić w tym dniu i ile pieniędzy zarobi dla swojej rodziny. No ale czy to jest najważniejsze? Czy życie kręci się wokół pieniędzy i sławy ? No właśnie, sławy.. Dlaczego ludzie zadają się z niektórymi osobami tylko ze względu na ich nazwisko? Czy sława naprawdę przyćmiewa wszystkie inne wartości ? Dlaczego nie potrafią się spojrzeć na osobę jak na kogoś kogo po prostu lubią ? Dlaczego spotykają się z daną osobą ze względu na sławę rodziców czy rodzeństwa ? Świat coraz bardziej schodzi na psy, a każdy człowiek razem z nim.. Każdy przecież ma jakąś swoją rodzinę, dla której jest w stanie poświęcić wszystko, ale co jeżeli jej nie ma i czuje się jak tak zwany rzep u psiego ogona? Jest skazany na utrzymanie przez rodzeństwo, które na przekór ludzkiemu losowi ma własną rodzinę, więc co wtedy? Mimo iż kochają się i wzajemnie wspierają to i tak nie jest to samo co mieć rodziców i szczęśliwą, pełną rodzinę. Więc dlaczego niektórzy są skazani na sieroctwo i czują się niepotrzebni, jeżeli tak naprawdę mają dom, wspaniałe rodzeństwo na które zawsze mogą liczyć, ale w głębi duszy czują się nie potrzebni. Więc dlaczego tak jest ? Właśnie.. Człowiek przez siedemnaście lat nie przejmuje się tym co dzieje się na około niego, bo ma kochających rodziców, ale kiedy oni odchodzą świat staje się zupełnie inny. Od tego wszystko się zaczęło, od śmierci..


-Michał.. – niepewnie spojrzałam na brata. – To tak szybko minęło, ten rok..
-Diana, nie płacz. – położył dłoń na moim ramieniu.
-Ale dlaczego oni akurat musieli zginąć w dniu moich urodzin ? – kucnęłam przed pomnikiem rodziców. – Tak się wtedy cieszyłam, że wracają na moje urodziny, że znów ich zobaczę, a teraz ?
-Siostra, teraz jesteś dorosłą, pełnoletnią osobą. – kucnął obok mnie.
-Ten dzień już nigdy nie będzie mi się kojarzył szczęśliwie mimo iż są to moje urodziny. – po policzkach spłynęły mi łzy. – Teraz to jedynie kojarzy mi się ze śmiercią najbliższych mi osób.
Michał to przemilczał, już nic nie powiedział. Zapaliłam znicz i ustawiłam go na pomniku rodziców, to samo zrobił brat. Zrobiłam znak krzyża, po czym mocno się do niego przytuliłam. On tylko objął mnie i pogładził po plecach.
-Wracajmy.. – szepnął i ujął moją twarz w dłonie ocierając łzy. – Nie płacz, rodzice nie chcieliby tego..
Delikatnie się uśmiechnęłam, choć nie był to najszczerszy uśmiech. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę bramy wyjściowej, a po chwili siedzieliśmy w samochodzie. Winiarski jeszcze spojrzał na mnie, po czym odpalił silnik i odjechaliśmy. Cała droga minęła w milczeniu. Pod blokiem opuściłam samochód i nie czekając na Michała wbiegłam do środka, a później otworzyłam odpowiednie drzwi. Daga tylko na mnie spojrzała, ale nic się nie odezwała. Zapewne nie wiedziała co mogła powiedzieć. Weszłam do domniemanego mojego pokoju i trzasnęłam drzwiami, po czym położyłam się na łóżku. Minęło zaledwie kilka minut, a do pokoju ktoś wszedł.
-Siostra.. – Michał usiadł na brzegu łóżka. – Idziesz ze mną na trening ?
-A muszę ? – podniosłam głowę.
-Chcę, abyś ze mną poszła. – delikatnie się uśmiechnął. – Nie mogę pozwolić na to, abyś kolejny rok się nie ruszała z domu, musisz żyć dalej.
-Niech będzie. – usiadłam obok niego. – Tylko się ogarnę, bo nie pójdę zapłakana. Daj mi góra dziesięć minut.
Kiwnął twierdząco głową, podniósł się i wyszedł. Siedziałam jeszcze kilka minut wpatrując się w zdjęcie rodziców znajdujące się na komodzie. Po chwili podniosłam się i weszłam do łazienki, gdzie poprawiłam makijaż. Równo po dziesięciu minutach zeszłam na dół. Winiar zadowolony z siebie uśmiechnął się i razem wyszliśmy z mieszkania. Ponownie wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Ze względu na małe korki pod halę dojechaliśmy około dwunastej, więc mieliśmy pół godziny do treningu Michała. Weszliśmy do środka. Michał wszedł do szatni, a ja udałam się do automatu ze słodyczami. Kupiłam sobie batonika i spokojnie wracałam pod szatnię chłopaków.
-Przepraszam pana bardzo, nie chciałam.. – szepnęłam, kiedy poczułam, że na kogoś wpadam. Uniosłam wzrok ku górze i delikatnie się uśmiechnęłam. Chłopak wyraźnie mi się przyjrzał i pomógł mi wstać. – Naprawdę nie chciałam..
-Nic się nie stało, nie musisz się powtarzać. – zaśmiał się pod nosem. – My się chyba nie znamy.
-Jestem Diana. – wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
-A ja jestem.. – przerwał i znów uważnie mi się przyjrzał. 



4 komentarze:

  1. No świetny prolog ;) Widać, że Winiarscy dużo przeszli, mam nadzieję że zjawi się ktoś kto pomoże Dianie ;) A i mam pytanie, czy mogłabym dodać Twój blog do zakładki 'czytane i lubiane '? Bo mnie zainteresował i zamierzam go czytać no i zapraszam do siebie jutro 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. ;). I tak, proszę bardzo jeżeli chcesz to dodawaj. ;>. I na pewno zajrze do Ciebie. ;)

      Usuń
  2. Hohohoh fajnie się zapowiada moja droga :*

    OdpowiedzUsuń