Jedyny sposób, by ocalić marzenia
to być dla siebie dobrym.
Aśka kiwnęła tylko twierdząco głową, a ja
porozumiewawczo spojrzałam na Maćka. Po wymianie spojrzeń zaśmialiśmy się, A Aśka marszcząc czoło uważnie nam się przyglądała. Nie musiała
zadawać
pytań,
ponieważ
wiedziałam o co jej chodzi.
-To jest
siatkarz. – westchnęłam,
ale jej twarz nie zmieniła wyrazu. Głęboko westchnęłam i spojrzałam
na Muzaja. – Maciek..
-To jest
siatkarz, gra w Bełchatowskiej Skrze. – spojrzał na mnie, a potem odwrócił się do kolegi z drużyny. No w sumie to
nie wiem czy teraz mogę
nazwać
ich kolegami, bo trochę
to wszystko się
skomplikowało. – Jest atakującym
i jest z Serbii.
-Wiesz dzięki, ale historii
jego życia
nie potrzebuję.
– mruknęła
wywracając
oczami.
-No a co Ty
byś
jeszcze chciała wiedzieć?
– westchnęłam.
-No może imię? – spojrzała na
mnie z miną
typu „Jesteś
głupia czy tylko udajesz?!”.
Zdążyłam tylko otworzyć usta, ale oczywiście nie udało mi się wydobyć żadnego dźwięku. Wszystko byłoby
dobrze, gdyby nie to, że
owy atakujący
podszedł do naszego stolika.
-Cześć Oli. – przybił piątkę z młodym
Winiarskim, po czym spojrzał na mnie. – Cześć Diana.
-Cześć. – mruknęłam niemalże niesłyszalnie.
-Maciek. –
spojrzał na Muzaja, po czym wystawił rękę w jego stronę.
-Cześć. – uścisnął jego dłoń.
-My się chyba nie znamy. –
zwrócił się
w stronę
Joanny i ukazał rządek
swoich białych zębów.
Zachował się
dokładnie tak samo jak wtedy, kiedy spotkał mnie z Miśkiem!
-No chyba
nie. – wydusiła z siebie Asica.
-Aleksandar
Atanasijević.
– wyciągnął dłoń w jej stronę.
-Joanna
Creven. – niepewnie uścisnęła jego dłoń i delikatnie się uśmiechnęła.
-Piękne imię dla pięknej kobiety. –
ponownie ukazał rządek
swoich zębów.
-Może usiądziesz z nami? –
ponownie posłała w jego kierunku uśmiech.
-Nie wie.. –
oczywiście
Aśka
nie byłaby sobą,
gdyby nie przerwała mu w pół słowa.
-Nie macie
nic przeciwko, prawda? – spojrzała raz po raz to na mnie, to na Maćka.
-Nie. –
odparłam wysilając
się
na delikatny uśmiech.
Ale co miałam powiedzieć?!
„Sorry, ale nie mamy z nim za dobrych kontaktów.”?. Nie mogłabym jej tego zrobić. Komu jak komu,
ale nie jej. Przeniosłam wzrok na Aleksa. – Siadaj.
Starałam się być miła i grzeczna
tak jak to przystało w miejscach publicznych. Maciek zachowywał się tak samo. Przecież żadne z nas nie
chciało robić
jakieś
afery czy zamieszania. Prowadziliśmy w miarę normalną rozmowę, aby chociaż stworzyć pozory dobrych i
lubiących
się
wzajemnie znajomych. Cieszyłam się z tego, że nie poruszał zbędnych rozmów na
temat tego, co kiedyś
było między
nami, bądź tego mojego
mieszkania u niego, kiedy pokłóciłam się z Michałem.
-Dobra, ja
muszę
odprowadzić
Oliego do domu. – spojrzałam na młodego Winiara, a później na Maćka.
-Tak
szybko? – Aśka
spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-Obiecałam
Dadze. – westchnęłam.
-No to
niech będzie.
– wszyscy podnieśliśmy się.
Oczywiście nie obyło się bez monotonii pożegnań. Z Maćkiem i Oliwieram
przybił oczywiście
piątkę, a co ze mną? Ku mojemu
zdziwieniu pocałował mnie w policzek, po czym to samo uczynił zbliżając się do Aśki. Poszedł w swoją stronę, a my ruszyliśmy w swoją. Po wyjściu z galerii postanowiliśmy wsiąść do autobusu.
Było już
dość
późno.
Trochę
się
zasiedzieliśmy,
ale cóż.
Pod domem Winiarskich byliśmy
około godziny dziewiętnastej.
Weszłam z nim do środka
zostawiając
Maćka
i Aśkę na podwórku.
Wbiegłam z młodym do salonu, nawet się nie rozbierając.
-O już się martwiliśmy o was. – oczywiście nie obyło się bez zmartwień Dagmary, bo
przecież
ja jestem małym dzieckiem i nie potrafię się nim zająć.
-Ja
uciekam, czekają
na mnie. – zaśmiałam
się
i pocałowałam ją
w policzek, po czym pożegnałam
się
z blondynkiem.
Nie
słyszałam nawet tego, co mówiła do mnie kiedy wychodziłam, trzasnęłam drzwiami i
wybiegłam na podwórko. Razem z przyjaciółką i Maćkiem ruszyliśmy w drogę powrotną. Najpierw
odprowadziliśmy
Aśkę, a później już sami we dwójkę wracaliśmy do nas. Ale nie
pomyślcie
sobie, że
miałam zamiar spać
u niego. Co to, to nie! Do nas, w sensie, że na nasze osiedle i do naszego
bloku. Ale przecież
nie będę się tłumaczyć, nie, nie, nie!
Tłumaczą
się
winni, ale przecież
ja takową
osobą
nie jestem, prawda?
-Dziękuję za miły dzień. – uśmiechnęłam się w kierunku
młodego atakującego,
a ten odwzajemnił mój gest.
-To ja dziękuję. – ponownie się uśmiechnął i odgarnął kosmyk moich
włosów za ucho.
-Widzimy się jutro? –
spojrzałam w jego oczy.
-Innej
opcji nie widzę.
– zaśmiał
się
i ułożył
dłonie na mojej talii.
-Dobranoc. –
szepnęłam
przytulając
się
do niego.
-Dobranoc. –
delikatnie musnął
moje wargi swoimi.
Wszedł do
swojego mieszkania, w sensie że
do mieszkania swoich rodziców. A ja wyszłam piętro wyżej i zaszyłam się u siebie. Kolacje
odpuściłam.
Od razu weszłam pod prysznic i ubrałam się w pidżamę.
No
to może
Aleks?
Kiedy tylko
wyszedłem z galerii od razu udałem się do mieszkania, które dzieliłem z
Kostkiem. Cóż,
wszędzie
razem, ale bynajmniej wiedziałem, że mogę polegać na tym dużym dziecku i w
sumie się
dopełnialiśmy,
o ile mogę
tak powiedzieć.
Całą
drogę
miałam przed oczami uśmiech
tej dziewczyny. Ten cudowny uśmiech
i te jej dołeczki w policzkach. Wyglądała wtedy tak cudownie. Byłem w
stu procentach pewny, że
to ona na mnie wpadła dzień
wcześniej.
Wiedziałem to i czułem to w kościach,
czy jak to się
tam mówi. Jedynie co do mnie nie docierało to fakt, że jest to
przyjaciółka Diany, a jeżeli
nie przyjaciółka to osoba, która jest dla niej ważna, nawet bardzo ważna. Wszedłem do
mieszkania, zdjąłem
kurtkę
i rozwaliłem się
na kanapie.
-Ej, no bez
jaj! – krzyknął
Konstantin.
-Weź zamknij japę. – mruknąłem. Wiem,
zrobiłem trochę
chamsko, ale tak jakoś
wyszło.
-Co Ci
jest, do cholery? – stanął
przede mną
i zasłonił mi program, który leciał w tv jak wszedłem do mieszkania.
-Odsłoń, kurwa! – warknąłem w jego stronę.
-Wyluzuj, Aleks.
– usiadł na fotelu. – Co jest?
-Sorry. – przeniosłem
wzrok z telewizji, a tak naprawdę z jakiegoś odległego punktu,
na niego. – Pamiętasz
jak opowiadałem Ci o tej dziewczynie co na mnie wpadła?
-No i?
-I gówno! –
warknąłem.
– Znów ją
dzisiaj widziałem, jest taka, taka piękna. – spojrzałem przed siebie i
oparłem się
łokciami o kolana. – Ale kurwa, najgorszy jest fakt, że..
-Że co? Że co?! – z czego
on się
tak cieszył? Co za kretyn, ale przecież nie powiem mu tego.
-To jest
przyjaciółka Diany.
-Hahaha, to
żeś trafił, stary! –
zaczął
się
śmiać. Miałem ochotę wstać i mu przypieprzyć w tą jego śmiejącą się gębę.
-Zabawne,
wiesz? – mruknąłem
i podniosłem się.
-Ale
poczeka. – podniósł się
i zaczął
iść
za mną
jak cień.
-Pod
prysznic też
za mną
wejdziesz? – odwróciłem się
w jego stronę
i skrzywiłem się.
– Czego chcesz?
-Bo ja
czegoś
nie rozumiem. – westchnął
i uderzył rękoma
o swoje nogi. – Przecież
kochasz Dianę,
chyba że
przez ostatnie dwa dni coś
się
zmieniło.
-Jesteś tak głupi, czy
tylko udajesz? – wysiliłem się
na uśmiech
i uderzyłem go w czoło.
-Udaję. – zaśmiał się niczym jakiś denny żartowniś i machnął ręką.
-Mhm, nie
wydaje mi się.
– westchnąłem.
– Posłuchaj.
-Zamieniam
się
w słuch. – stał bez ruchu wpatrując się we mnie.
-Jeżeli jest to
przyjaciółka Diany. – uniosłem lewą rękę delikatnie ku
górze. – To mogę
ją
wykorzystać.
– uśmiechnąłem się i uniosłem drugą rękę. – Diana i Aśka to przyjaciółki.
Będąc z Aśką zrobię jej na złość, bo zapewne będę się często z nią widywał w
towarzystwie Aśki.
-A co jeżeli ona się tym nie przejmie
i nadal będzie
miała Cię
gdzieś?
– uniósł swoje ręce
jak do modlitwy.
-Wal się. – krzyknąłem i ruszyłem w
swoją
drogę.
No
to wróćmy
do Diany.
Stwierdziłam,
że
jeszcze nie położę
się
spać,
lecz skusze się
na delikatną
kolację.
Weszłam do kuchni, a tam do miski wsypałam płatki, na które wylałam jogurt
truskawkowy. Zabierając
miskę
i łyżkę weszłam do
salonu, gdzie usiadłam na kanapie i zanim zaczęłam jeść wzięłam do ręki pilota.
Pstrykałam z kanału na kanał, aż
na jednym zaciekawiła mnie premiera telewizyjna filmu „Projekt X”. Mimo iż widziałam to
kilka razy stwierdziłam, że
obejrzę
to, bo zapewne nic innego ciekawego nie będzie. Odłożyłam pilota na
stolik, a zamiast niego w ręce
wzięłam
miskę
z płatkami. Oglądając każdy fragment
wkładałam raz po raz pełną
łyżkę płatków do ust. Mimo
iż
większą część filmu
znałam to nadal w niektórych fragmentów śmiałam się. No ale wiecie,
to nie moja wina, że
ten film wydawał mi się
tak bardzo zabawny, no nie? Po zjedzeniu położyłam miskę na szklany stolik
i okryłam się
kocem. Wpatrywałam się
w ekran telewizora. Jednak z każdą chwilą obraz bardziej mi
się
zamazywał. Ale nie dlatego, że
ślepota
dała o sobie znaki, czy brak okularów, czy też nawet wypadnięte soczewki. Nie
ze mną
takie numery. Po prostu, najzwyczajniej w świecie chciało mi się spać. Podniosłam się i zabrałam brudną miskę, którą w kuchni
wrzuciłam tylko do zlewu. Wróciłam do salonu, gdzie wyłączyłam kwadratowe
pudło i zagasiłam światło.
Ale oczywiście
nie pozwolą
mi spać.
Niechętnie
ruszyłam w kierunku drzwi, kiedy tylko usłyszałam odgłos dzwonka roznoszący się po całym
mieszkaniu. Otworzyłam je i spojrzałam na osobnika, który zakłócił mi mój
spokój.
________________________________________________
No to pojawił się kolejny rozdział. ;>. Wiem, ostatnio trochę zaniedbuję pisanie tutaj, ale to praktyki, to wypadnie coś niespodziewanego. Kiedy skończę się edukować w US postaram się regularniej tutaj dodawać. ;)
Pozdrawiam! ;-*